Coraz optymistyczniej przedstawia się wizja Formuły 1 od sezonu 2026. Choć to tylko wstępne przewidywania, to wygląda na to, że ściganie wreszcie może stać się ciekawsze i mniej zależne od DRS-u.
W 2026 roku czeka nas kolejna rewolucja techniczna. Bolidy mają być równie bezpieczne co obecne i korzystać z większej liczby standaryzowanych części. Największe zmiany czekają jednostki napędowe. Zniknie MGUH, a moc MGUK zostanie zwiększona do około 350 kW. Silnik spalinowy pozostanie w V6-tką o pojemności 1.6L, która ma generować około 400 kW. Bardzo dużą zmianą będzie przejście na pełni syntetyczne paliwa.
Od roku pojawiają się wątpliwości dotyczące nowych zasad. W Red Bullu obawiano się, że konieczność ładowania baterii sprawi, że kierowcy będą musieli odpuszczać kilkaset metrów wcześniej. Adrian Newey przewiduje, że auta będą znacznie wolniejsze.
Najnowsze informacje w tej sprawie przekazuje Auto Motor und Sport. Potwierdzają się doniesienia, że nowe bolidy będą zużywać aż 30 kilogramów paliwa na samo ładowanie baterii. To jednak koniec złych wieści.
FIA dąży do zredukowania rozmiarów bolidów. Szerokość ma być zredukowana z 200 do 190 cm. Rozstaw osi ma być zmniejszony z 360 do 340 cm, ale tu możliwe jest dalsze zmniejszenie do 330 cm. Na to jednak nie ma jeszcze zgody zespołów.
Co ważne, siła docisku w autach od 2026 roku ma być mniejsza o aż 40%. Auta będą zatem szybsze na prostych, ale wolniejsze w zakrętach. To jednak sprawi, że wyprzedzanie ma być łatwiejsze i to bez użycia dodatkowych pomocy w postaci DRS-u.
Siła działania DRS-u od 2026 roku ma być znacznie mniejsza za sprawą aktywnej aerodynamiki.
Szef FIA do spraw single seaterów, Nikolas Tombazis mówił niedawno, że federacja dąży do obniżenia wagi bolidów o około 50 kg, a tego właśnie mocno domagają się kierowcy.
Źródło: Auto Motor und Sport