Mercedes stracił w tym sezonie Formuły 1 nawet „8-10 miesięcy” rozwoju bolidu, rozwiązując problemy z podskakiwaniem maszyny.
Fabryczny zespół marki spod znaku trójramiennej gwiazdy dominował od 2014 roku i osiem razy z rzędu zdobył mistrzostwo świata konstruktorów. Jednak rewolucja techniczna w roku 2022 zepchnęła go za Red Bulla oraz Ferrari.
Zupełnie nowa Srebrna Strzała okazała się niezbyt udaną konstrukcją. Jej główną bolączką było tzw. „porpoising”, czyli zjawisko podskakiwania samochodu na prostych wskutek zmian, jakie zaszły w aerodynamice. Mierzyli się z nim też inni, ale obrońcom tytułu doskwierało szczególnie.
Mercedes uporał się z kłopotem, lecz minęło wiele wyścigów, zanim tak się stało. W efekcie na dwie rundy przed końcem sezonu team nie ma w dorobku ani jednego wygranego GP. Chociaż zdaje się stopniowo odrabiać straty.
Szef stajni „Toto” Wolff zasugerował, że gdyby nie „porpoising”, sytuacja wyglądałaby dziś zupełnie inaczej. Austriak z polskimi korzeniami teraz patrzy już w kierunku następnego sezonu, w którym Mercedes będzie chciał wrócić na szczyt. Aby to zrobić, musi jednak prześcignąć Red Bulla, a ten zwycięża w tym roku niemal w każdych zawodach.
Zobacz także: Koniec z wersją 0-sidepods? Mercedes zmienia koncepcję bolidu na sezon 2023
Spytany, czy przewaga Red Bulla na początku nowego cyklu przepisów F1 ustawi tę ekipę w korzystnym położeniu na kolejne lata, Wolff odpowiedział: „Wierzymy, że rozumiemy, skąd bierze się różnica w osiągach między nami”.
„Przeniosą nieco słodyczy ze swojego bolidu na następne auta. My może straciliśmy 8-10 miesięcy rozwoju, ponieważ nie mogliśmy dociec, co było źle. Zatem zdecydowanie mamy przed sobą wyzwanie”.
„Ale to dla nas długa rozgrywka. Dla każdego z nas. Dla obu kierowców, całego zespołu. Nie jesteśmy oceniani na podstawie jednego sezonu, czy jednego weekendu wyścigowego. Liczy się to, jak potrafiliśmy zdobywać mistrzowskie tytuły w perspektywie długoterminowej”. – stwierdził.
Uda się wygrać, czy nie?
Mercedes w końcówce sezonu ma coraz większe szanse odnieść „honorowe” zwycięstwo. Ostatnio nawet przegonił Ferrari – i zbliżył się do Red Bulla. Niewiele brakowało, a Lewis Hamilton triumfowałby w Stanach Zjednoczonych. Prowadził kilka okrążeń przed metą.
Pozostałe okazje do walki o wygraną to GP Brazylii oraz GP Abu Zabi.
Szef strategów w Mercedesie, James Vowles, powiedział przed dwiema ostatnimi rundami sezonu: „Ferrari nie będzie tak daleko w tyle za nami, jak było w Meksyku. W Brazylii i Abu Zabi będzie bliżej. Szykuje się bardzo wyrównana walka między dwoma naszymi zespołami”.
„Co do Red Bulla, to wciąż ma nad nami przewagę. Nie wydaje mi się, by wynosiła 0,3 sekundy, tak jak było to w ostatnich kwalifikacjach, ale będzie między nami parę dziesiątych sekundy różnicy w pozostałych wyścigach”.
„Zbliżamy się coraz bardziej, patrząc gdzie byliśmy na początku sezonu. Wówczas czasami nawet było nam trudno przejść przez Q1, albo wejść do Q3. Teraz jesteśmy o krok od walki o pierwsze zwycięstwo. Zrobiliśmy postęp”.
„W Brazylii mamy tor, na którym obaj nasi kierowcy zazwyczaj wypadali dobrze. Będziemy mogli zdobyć więcej punków w sprincie. Kiedy masz bolid znajdujący się w zasięgu paru dziesiątych sekundy od samochodów rywali, możesz dopiąć swego”.
Autor: Grzegorz Filiks
Źródło: Motorsport.com