Mohammed ben Sulayem, prezydent Międzynarodowej Federacji Samochodowej odniósł się do sprawy rzekomego blokowania przez niego homologacji dla toru F1 w Las Vegas.
To jedna z wielu afer okresu przedsezonowego w Formule 1. BBC napisało, że według ich informatora, szef FIA miał polecić inspektorom wizytującym tor w Las Vegas znalezienie luk dotyczących bezpieczeństwa lub zagrożeń sportowych, które miałyby uniemożliwić rozegranie tego prestiżowego dla F1 wyścigu.
Formuła 1 wydała ponad pół miliarda dolarów na przygotowania do wyścigu i prestiżową porażką byłoby, gdyby wykryto błędy na torze. Polecenie szefa FIA miało być kolejnym elementem sporu pomiędzy FIA i Formułą 1, który rozgorzał również na tle dołączenia do serii Andretti Autosport.
W rozmowie z GP Racing ben Sulayem odniósł się do sprawy, broniąc swojego stanowiska.
„Prezydent FIA jest tym, który podpisuje homologację dla nowego toru, dla wszystkich torów. Wspierałem organizację tego wyścigu, a mogłem powiedzieć nie ponieważ czasu na inspekcję toru było za mało” – wyjaśnia szef FIA.
„Ale jak tylko mój zespół powiedział, że wyścig jest bezpieczny do rozgrywania, zgodziłem się. Jestem kierowcą i dbam o dobro kierowców i ludzi wokół nich – obsługi, sędziów. I zadbałem. Jeżeli powiedziałbym „nie” dla tego wyścigu, dla Formuły 1 byłaby to katastrofa. Ale miałbym do tego prawo i byłoby to legalne. Jestem ostrożny ponieważ kocham ten sport i koniec końców płyniemy na tej samej łodzi. Możemy mieć różne misje, ale są one na tej samej łodzi. Nie możemy pozwolić temu sportowi zatonąć” – dodaje Mohammed ben Sulayem.
To nie jedyna afera związana z szefem FIA w ostatnim czasie. Również z BBC pojawiły się doniesienia, że miał on wpływać na decyzje sędziowskie podczas Grand Prix Arabii Saudyjskiej 2023.
Źródło: racefans.net
fot. Red Bull Content Pool