Jakby mało było nam afer związanych z Formułą 1, teraz pojawiła się kolejna. Szef FIA, Mohammed ben Sulayem jest podejrzany o wpływanie na wyniki jednego z wyścigów.
Sprawa dotyczy Grand Prix Arabii Saudyjskiej z ubiegłego roku. Fernando Alonso niewłaściwie ustawił się na starcie rywalizacji i dostał za to 5 sekund kary.
Problem w tym, że podczas odbywania kary, jeden z mechaników dotnął podnośnikiem jego samochodu. To według sędziów stanowiło naruszenie regulaminu i postanowili oni dać Alonso 10 sekund kary.
Wówczas miała pojawić się interwencja Mohammeda ben Sulayema. Jak miało zdradzić BBC anonimowe źródło, szef FIA miał zadzwonić do wiceprezydenta FIA, szejka Abdullaha bin Hamas bin Isa Al Khalify i zasugerować, że oczekuje cofnięcia decyzji o karze dla Alonso.
Fernando dojechał na 3. miejscu, ale po każe stracił miejsce na rzecz George Russella. Aston Martin złożył odwołanie i ostatecznie sędziowie cofnęli ją i Alonso mógł cieszyć się z podium.
BBC zapytało o sprawę wysokiej rangi osoby z FIA i wszystkie, choć anonimowo, potwierdziły tę wersję wydarzeń.
Teraz sprawą szefa FIA mają zajmować się komisja etyki FIA oraz dyrektor do spraw regulaminu federecji. Mohammedowi ben Sulayem mogą grozić poważne konsekwencje.
Warto przypomnieć, że w ostatnim czasie wiele ważnych figur odeszło z FIA, łącznie z dyrektorem sportowym Steve Nielsenem, dyrektorką komisji ds. kobiet w motorsporcie Deborah Mayer czy dyrektorem single-seaterów Timem Gossem.