Daniel Ricciardo znów rozczarował w kwalifikacjach. Do Grand Prix Australii wystartuje dopiero z 18. pozycji – 10 miejsc niżej niż jego partner z zespołu.
Kierowcy RB walczą w tym sezonie o szansę jazdy u boku Maxa Verstappena w sezonie 2025 w Red Bullu. Mówi o tym otwarcie Helmut Marko zastrzegając, że jeden musi wyraźnie pokonać drugiego by stać się kandydatem do głównej ekipy.
Póki co znacznie bliżej tego jest Yuki Tsunoda. Japończyk we wszystkich czasówkach sezonu 2024 był szybszy od Daniela Ricciardo. Australijczyk zaczyna przeżywać to samo co w McLarenie.
Dziś wydawało się, że Ricciardo uciekł spod topora i awansował do Q2, ale wówczas nadeszła informacja, że jego czas został skasowany za limity toru. Spadł na koniec stawki.
„Byłem zadowolony z okrążenia, ale nie z tego, co pokazał stoper. Dla mnie to wszystko nadal nie układa się w głowie tak, jak powinno. W tym okrążeniu dałem wszystko co miałem, a mimo to byłem wolniejszy. Wykonałem wystarczająco dużo takich okrążeń by wiedzieć, gdzie jestem, a potem nadal okazuje się, że czegoś mi brakuje” – mówi Ricciardo.
Jego wynik kontrastuje z dyspozycją Yukiego Tsunody, który nie dość, że awansował do Q3 to jeszcze wyprzedził obu kierowców Astona Martina.
Ricciardo wygłaszał podobne komentarze po Grand Prix Arabii Saudyjskiej, sugerując, że zespół powinien dokonać zmian w jego aucie.
„Jestem sceptyczny wobec tego, co pokazuje stoper. Nie mam problemów z niczym konkretnym, ale widać, że w niektórych zakrętach jestem wolniejszy. A jadę tam wszystko co mogę. Mam pewne przemyślenia. Takie okrążenia jak te są zazwyczaj szybsze” – mówi Ricciardo.
Warto powiedzieć, że są to zupełnie inne wypowiedzi niż te z czasów obecności w McLarenie. Wówczas Ricciardo przyznawał, że popełnia błędy i wie, że nie wyciska 100% z samochodu. Teraz wydaje się sugerować, że słabe wyniki nie są wyłącznie jego winą. Czyżby sugerować że jego auto sprawuje się inaczej niż Tsunody?
Źródło: formu1a.uno