Mamy wielki sukces polskiego kierowcy na początek wyścigowego sezonu. Roman Biliński pokazał wielką klasę w ostatnim dniu serii FROC i zgarnął swój pierwszy tytuł.
Biliński przystępował do finałowych wyścigów z przewagą 48 punktów nad Liamem Sceatsem. Do zdobycia pozostawało 55 punktów. Wystarczyło zatem przyjechać w pierwszym z niedzielnych wyścigów przed swoim jedynym rywalem do mistrzostwa.
Biliński świetnie ruszył z 6. pola i od razu zyskał pozycje, a potem bardzo agresywnie i pewnie przebijał się do przodu, kończąc wyścig na 3. miejscu. Sceats natomiast, startując z 8. pozycji, stracił miejsca i ostatecznie był 9.
Powtórkę wyścigu zobaczycie poniżej:
Takie wyniki oznaczały mistrzostwo dla Bilińskiego, któremu ze łzami w oczach kibicowali rodzice.
„Nie wiem co powiedzieć. To był szalony wyścig, szalony sezon. Nie wiem co powiedzieć. Mam nadzieję, że dałem dziś dobry show, chciałem dać z siebie wszystko w przedostatnim wyścigu. Dziękuję moim rodzicom, dziękuję M2, wszyscy wykonali niesamowitą robotę” – powiedział Biliński na mecie.
„Dla mojej kariery jest to ogromne wydarzenie, zdobyłem punkty do superlicencji i to bardzo ważny sukces dla mnie” – dodał Roman.
Na konto Bilińskiego trafiło aż 18 punktów do superlicencji. Tylko w 10 seriach na świecie da się zdobyć więcej punktów niż w FROC.
W ostatnim wyścigu sezonu Biliński znów dał popis. Startując z 12. pola, dotarł do 5. miejsca:
Biliński dołączył do takich kierowców jak Lando Norris, Liam Lawson, Lance Stroll czy Robert Shwartzman, którzy w przeszłości wygrywali tę serię. Wielkie gratulacje!