Nie tak wyobrażał sobie sobotę w Grand Prix Nowej Zelandii Roman Biliński. Polak popełnił kosztowny błąd w kwalifikacjach.
Biliński ma już zapewnione wicemistrzostwo Formula Regional Oceania Championship, ale celem jest oczywiście mistrzostwo.
Kwalifikacje były rozgrywane w Formacie zbliżonym do Formuły 1 – w pierwszym segmencie kierowcy walczyli o miejsca startowe do pierwszego wyścigu, a w drugim do trzeciego.
Roman Biliński był niesamowicie szybki i wykręcił zdecydowanie najlepszy czas pierwszej sesji. Niestety w jej połowie rozbił swoje auto o ścianę. W serii FROC obowiązuje zasada, że ten, kto wywoła czerwoną flagę, ma odbierany najlepszy czas.
Sesja została wznowiona, kierowcy próbowali przebić wynik Romana, ale bez skutku. Po odebraniu najlepszego czasu, Biliński spadł na 4. miejsce i z takiego wystartował do pierwszego wyścigu.
Polak nie wziął udziału w drugim segmencie kwalifikacji, a to oznacza, że do ostatniego wyścigu wystartuje z 13. pola.
Oto powtórka kwalifikacji:
Na szczęście ekipie M2 Competition udało się naprawić bolid na czas i Roman wystartował do 1. wyścigu. Spod świateł ruszył świetnie i szybko awansował na 3. miejsce. Próbował wyprzedzić rywali, ale niestety okazji nie było wiele na krętym torze Highlands Motorsport Park.
Roman dojechał na 3. miejscu, ale jego jedyny rywal do mistrzostwa, Liam Sceats, wygrał. Oto wyniki tego wyścigu:
A tu powtórka:
Sceats zredukował przewagę Polaka do 48 punktów. Do zdobycia w dwóch ostatnich wyścigach pozostaje 55 punktów więc sytuacja Romana jest nadal bardzo dobra.
Do 2. wyścigu Biliński ruszy z 6. pozycji, a Sceats z 8. Jeżeli Polak dojedzie przed swoim rywalem lub obaj nie zdobędą punktów, Biliński będzie mistrzem.
Do ostatniego wyścigu Biliński ruszy z 13. miejsca, a Sceats z 1.