Po swojej wpadce w Grand Prix Singapuru, George Russell nie zamierza zmieniać swojego podejścia i nadal będzie zainteresowany „dużymi rezultatami”, a nie zbieraniem punktów.
Russell zajął świetne, drugie miejsce w kwalifikacjach do GP Singapuru. Po starcie spadł na 3. miejsce, ale odzyskał pozycję wicelidera. Wówczas Mercedes postanowił zaryzykować i ściągnął swoich kierowców na kolejne pit-stopy po świeże opony pośrednie.
Strategia nie opłaciła się – Russell rozbił się na ostatnim okrążeniu, a Hamilton dojechał na 3. miejscu.
„Nie po raz pierwszy znajduję się w takiej trudnej sytuacji. Myślę, że w karierze każdego kierowcy są wzloty i upadki, a ja jestem bardzo wdzięczny za to, że w przeszłości udawało mi się po nich odbijać. To pomaga mi lepiej zachowywać się w takich sytuacjach jak teraz” – mówił przed GP Japonii George Russell.
„Przetrawienie tego zajmuje mi 24 czy 36 godzin, ale zawsze z takich momentów można wyciągnąć pozytywy” – dodaje kierowca.
25-latek nie żałuje decyzji o zmianie opon i deklaruje, że nadal zamierza walczyć o jak najwyższe miejsca, zamiast skupiać się na zbieraniu punktów. Jazda na krawędzi ryzyka zwiększa jednak szanse na błędy. A to nie pierwszy taki w karierze Brytyjczyka.
„Myślę, że zdecydowanie jest jakiś powód tych błędów. To ciśnięcie na limicie, czasem prawdopodobnie poza limitem i próba wyciśnięcia czegoś więcej, niż jest możliwe. Patrząc na moje mistrzowskie sezony w seriach juniorskich – kartingu, F4, GP3 czy F2, byłem kierowcą, który raczej kolekcjonował rezultaty. I to się opłacało” – mówi Russell.
„W tym roku ryzykujemy trochę bardziej, ciśniemy by zdobyć jak najlepsze rezultaty. Widzieliście to w Singapurze czy Zandvoort, które mi nie wyszły” – dodaje kierowca Mercedesa.
Źródło: f1i.com