Max Verstappen nie krył swojej frustracji po nieudanych kwalifikacjach do GP Singapuru. Na trudnym do zyskiwania pozycji torze wystartuje do wyścigu z dopiero 8. miejsca.
Verstappen wyjechał na tor jako pierwszy w Q3 – od razu na oponach miękkich. Pierwsze jego okrążenie było słabe, na kolejnych poprawiał się, ale niewystarczająco. Na okrążeniu, które miało być ostatnim szybkim dla niego, popełnił błąd w 3. sektorze. Zwolnił i na kilka sekund przed końcem czasu rozpoczął ostanie kółko.
W pierwszym sektorze Max nie poprawił swojego czasu, ale i tak był to lepszy wynik niż rywali. Po drugim sektorze miał już 0,7 sekundy przewagi nad czasem Leclerca, a w ostatnim sektorze mocno się poprawiał. Jak sam powiedział, jechał 2,7 sekundy szybciej od swojego poprzedniego wyniku.
Taki czas dałby mu pewne pole position, jednak na ostatnich zakrętach Red Bull polecił mu zjazd do boksów.
„Co do ku**y! Co to ku**a było! Serio chłopaki! O co chodzi!” – wściekał się Holender przez radio zespołowe. Szybko zdał sobie sprawę, o co może chodzić.
„Kiedy zespół ściągnął mnie do boksów, domyśliłem się o co chodzi. To nie powinno się zdarzyć. Powinniśmy monitorować to w trakcie sesji i reagować wcześniej. To frustrujące i nie jestem zadowolony” – mówił zdenerwowany Max w rozmowie ze Sky Sports.
Czuł on, że jechał po pole position – podobnie jak na wcześniejszym kółku.
„Na poprzednim okrążeniu też jechałem po pole position. Jasne, to sport zespołowy – ja mogę popełnić błąd, zespół może popełnić błąd, ale to niedopuszczalne i musimy wyciągnąć z tego wnioski” – powiedział Max.
Pytany o szanse na odzyskiwanie miejsc i spore ryzyko neutralizacji, które mogą mu jutro pomóc, nie był zbyt rozmowny.
„Jesteśmy w złej sytuacji, to nie powinno było się zdarzyć. Nie jestem w nastroju teraz myśleć o wyścigu. Jasne, gdy wskoczę do auta dam z siebie wszystko, ale teraz jestem bardzo sfrustrowany” – stwierdził kierowca Red Bulla.
Źródło: Sky Sports