Choć spodziewano się, że Mercedes będzie tym zespołem, który najbardziej ucierpi po wprowadzeniu nowej dyrektywy technicznej dotyczącej porpoisingu, to jego szef, Toto Wolff, cieszy się z nowych przepisów.
Wejście w życie dyrektywy technicznej na temat porpoisingu będzie miało miejsce podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii, a obecnie FIA zbiera dane, mające pomóc dobrać właściwe wytyczne dla zespołów.
Po wprowadzeniu dyrektywy pojawiły się wątpliwości jej dotyczące, również wśród zespołów.
„Wielu zespołom nie podobały się limity wydatków i walczyły z nimi. Podobnie było z innymi przydatymi przepisami, które ekipy blokowały dla własnych celów” – mówi Wolff.
Zwraca on uwagę, że obecne przepisy przywróciły Formule 1 efekt przypowierzchniowy, który wcześniej był obecny w latach 80-tych.
„Podobnie jak wtedy, również teraz mamy porpoising – w mniejszym lub większym stopniu, ale faktem jest, że stanowi on zagrożenie dla kierowców i dlatego nie możemy zostawić tej kwestii do własnej oceny zespołów” – zauważa szef Mercedesa.
To właśnie jego ekipa ma największy problem z dobijaniem auta do nawierzchni, powodującym oscylacje pionowe dla kierowców. Mimo pozytywnych oznak podczas GP Kanady, ekipie nadal nie udało się wyeliminować problemu. Teraz, podczas kolejnych wyścigów F1, grozi im obligatoryjne podnoszenie wysokości samochodów.
„Jeżeli wszystkim udałoby się wyeliminować to zjawisko porpoisingu, wówczas nie było by tu tematu. Bierzemy jednak w obecnej sytuacji pełną odpowiedzialność za zdrowie naszych kierowców. Nie jest to obszar, w którym ekipy powinny protestować, gdyż uważają, że mogą zyskać przewagę” – mówi Wolff.
„Niektóre zespoły z czołówki nie miały tego problemu i mówili o tym do mediów kierowcy, na przykład Sergio. Jest jednak wielu kierowców, którzy odczuwają ból i jest to kwestia zdrowotna. Dlatego postrzegam ogłoszenia FIA jako konieczne zmiany” dodaje Austriak.
Wolff mówi, że niektórzy z kierowców bardzo ożywili się w trakcie omawiania tego tematu, co utwierdza go w przekonaniu, że dyrektywa techniczna chroni zespoły przed samymi sobą.
„Widzimy, że wielu kierowców głośno wypowiadało się o tej kwestii – bólu, problemów z widzeniem. To pokazuje, że zmiana regulacji technicznych obroni nas przed własnymi działaniami” – mówi Toto Wolff.
Źródło: planetf1.com