Dzięki opowieściom Roberta Kubicy o zrzucaniu wagi w Formule 1 poprzez zmianę nici w rękawicach, wiemy do czego są w stanie posunąć się ekipy by oszczędzić kilogramy. Wraz z wejściem w życie nowych przepisów technicznych, rozpoczęła się w F1 nowa wojna o gramy. A przez tę wojnę okazuje się, że malowania ekip, które widzieliśmy w Bahrajnie, nie są ostatecznymi.
Waga minimalna bolidów na sezon 2022 to 798 kg. Pierwotnie była ona o 3 kg niższa, jednak ekipy zgodziły się na jej podniesienie. Jest to waga wraz z kierowcą, jednak dzięki wprowadzonym kilka lat temu przepisom, kierowcy nie muszą już głodować – ich waga wraz z niezbędnym oprzyrządowaniem jak kask, kombinezon i rękawice została ustalona na 80 kg.
Odchudzać muszą się zatem bolidy, a jak odchudzić auto bez obaw o jego osiągi czy niezawodność? Poprzez ograniczenie malowania. Lakier na bolidach waży łącznie około 6 kg jest zatem gdzie oszczędzać.
Jak podaje Auto Motor und Sport, Mercedes i Red Bull ważyły około 15 kg ponad limit budżetowy, Ferrari miało około 10 kg nadwagi, a Haas i McLaren około 5 kg. Pozostałe ekipy miały mniejszy problem, a Alfa Romeo nie miała go wcale.
Aston Martin już w Arabii Saudyjskiej przyznał, że dzięki zdarciu lakieru z całego auta i pomalowaniu go na nowo, udało się oszczędzić pół kilograma. Szacuje się, że na średniej długości torze, 10 kg więcej to czas gorszy o około 0,3 sekundy.
AMuS podaje, że to powszechna strategia. Podczas ostatniej rundy Ferrari, Alfa Romeo i Aston Martin jeździły z bardzo ograniczonymi malowaniami przedniego i tylnego skrzydła, a logotypy sponsorów były przyklejone bezpośrednio do karbonu.
Red Bull nie miał malowania na dwóch dolnych elementach skrzydeł, a Mercedes usunął malowanie z dwóch. Podobnie stało się w McLarenie. Williams natomiast nie używa malowania od strony kokpitu.
Farba to nie wszystko
Helmut Marko zapowiedział już w rozmowie z formel1.de, że obecnie uwaga Red Bulla będzie skupiała się na zmniejszeniu wagi. Problem mają stanowić standardowe części, których jest sporo, a które „lekkością nie grzeszą”.
Marko podkreśla, że w dobie limitów budżetowych zrzucanie wagi nie jest łatwe.
„Trzeba kalkulować bardziej precyzyjnie rozwój techniczny, redukując wagę, zachowując jednocześnie niezawodność. Chodzi o właściwy kompromis. Pewne jest jednak, że nie będziesz w stanie jechać z przodu, jeżeli nadal będziesz przeciążony” – mówi Marko.
Pakiet poprawek, którego jednym z założeń jest redukcja wagi, zapowiedziało też Ferrari. Ma on być podzielony na dwie części – pierwsza zadebiutuje na Imoli, a druga w Barcelonie. Zespół nie chce ich przyspieszać, chcąc upewnić się, ze będzie miał dostępną odpowiednią liczbę części zamiennych dla swoich kierowców.
Jak pisze włoski Autosport, Ferrari przewiduje, że również w Australii konfiguracja aerodynamiczna bolidów Leclerca i Sainza pozwoli na walkę o zwycięstwo.