Wygląda na to, że władze Formuły 1 czeka nie lada gimnastyka by w sezonie 2021 rozegrać wszystkie 23 planowane rundy. Nad kolejnymi wyścigami zawisają ciemne chmury, ale pojawiają się też ciekawe kandydatury na zastępstwa.
W tym sezonie odwołano już Grand Prix Kanady, Singapuru i Australii. Rozegrano jeden wyścig więcej w Austrii oraz zaplanowano Grand Prix Turcji. Pytanie, który wyścig zastąpi Australię.
Poz znakiem zapytania stoi też rozegranie Grand Prix Japonii. Lokalne władze czekają na rozegranie Igrzysk Olimpijskich i w zależności od tego, jak wypadnie podczas nich kwestia pandemiczna, będzie zależała decyzja na temat rywalizacji na Suzuce. Już teraz odwołano rywalizację w WEC i MotoGP, które miały zostać rozegrane na Fuji i Motegi.
Jak pisze Auto Motor und Sport, jeżeli rozegranie GP Japonii nie będzie możliwe, wówczas możliwy jest drugi wyścig na torze Circuit of the Americas w Austin, po którym rozegrane zostanie GP Meksyku.
Do rozegrania swoich wyścigów mocno dążą Meksyk i Brazylia, jednek wówczas możliwe byłoby przesunięcie ich terminów, tak by uniknąć obowiązkowej w Europie kwarantanny po powrocie z Ameryki Południowej.
Nadal jednak będzie brakować do założonej liczby 23 rund. Według niemieckiej prasy, rozważane jest rozegranie dwóch wyścigów w Bahrajnie – podobnie jak to było w ubiegłym roku z jednym GP rozgrywanym na „zewnętrznej” nitce toru Sakhir. Inną kandydaturą ma być też Grand Prix Kataru. Na torze w Doha rozgrywana jest już runda MotoGP, a kolejny wyścig na Bliskim Wschodzie miałby sens ze względów logistycznych i sanitarnych. Problemem mogą być jednak terminy, dlatego jest możliwe, że w najbliższym czasie doczekamy się sporych zmian w ostatniej części kalendarza na 2021 rok.
Źródło: Auto Motor und Sport