Coraz bardziej prawdopodobne wydaje się, że Robert Kubica w przyszłym sezonie będzie nakładał kombinezon wyścigowy zespołu Haas – choć nie tak regularnie jak byśmy sobie tego życzyli. Czy jest to obecnie najlepsza opcja?
*Część z tez i przewidywań zawartych niżej prezentowałem we vlogu, jednak w związku z prośbami, przekazuję je również w formie pisemnej. A zatem, jakie perspektywy w kolejnych latach ma Robert przed sobą, jeżeli zdecydowałby się na Haasa?
Na 2019
Nie można wykluczyć, że jeżeli doszłoby do podpisania umowy z Haasem na sezon 2020 – oczywiście z Robertem Kubicą jako kierowcą rezerwowym/testowym ekipy – to Robert wziąłby udział w testach posezonowych w Abu Zabi. Obecni kierowcy przejeździli już dość tegorocznym samochodem – bez większych efektów, więc danie Kubicy możliwości przejechania się bolidem i porównania z Williamsem byłoby na pewno czymś wartościowym w kontekście prac nad modelem na 2020 rok. Potrzebna jest na to jednak zgoda Williamsa.
Jest niemal pewne, że w barwach ekipy z Grove podczas testów pojadą George Russell i Nicholas Latifi. Kubica nie będzie im zatem tam potrzebny, jednak nie wiadomo czy po ostatnich wydarzeniach i komentarzach Williams będzie skłonny do nieco wcześniejszego zwolnienia Roberta z umowy. Trzeba pamiętać, że w grę wchodzą spore kontrakty sponsorskie, z którymi nie jest nigdy łatwo.
Na 2020
Haas dotychczas oddawał niektóre swoje testy Pietro Fittipaldiemu, ale nie mamy wątpliwości, że kierowca DTM nie stanowił dla ekipy poważnego wkładu wiedzy technicznej i doświadczenia wyścigowego. Można zatem domniemywać, że Robert otrzymałby sporo możliwości jazdy. Gunther Steiner już zapowiedział, że Robert jeździłby w pierwszych treningach, gdyby związał się z Haasem. Oczywiście nie wiemy ile tych treningów by było. Mówi się, że Nicholas Latifi za 6 sesji w tym roku zapłacił 3-4 mln euro. Latifi jednak to nie Kubica, a Williams to nie Haas. Nie mniej trudno się spodziewać, aby było to więcej niż 5-6 pierwszych treningów.
Do tego dochodziłyby również testy, których jednak dla wszystkich ekip w sezonie 2020 będzie mniej, choć z drugiej strony Pirelli będzie chciało mocno sprawdzać swoje opony na 2021 rok, co da dodatkowe możliwości jazdy.
Oprócz tych najbardziej widocznych elementów ewentualnej współpracy z Haasem są te mniej widoczne dla nas – praca z ekipą w fabryce i symulatorze, pozostanie „w kręgu” Formuły 1 i obecność w padoku co jakiś czas – choć raczej nie można się spodziewać, aby był obecny na każdym wyścigu, tak jak to było w ubiegłym roku.
Dodatkowo wszystko to będzie działo się w bardziej profesjonalnych warunkach niż w Williamsie. W atmosferze dążenia do rozwoju, chęci poprawy, a nie tylko zapewnianiach o nich. Mam wrażenie, że Haas naprawdę będzie chciał skorzystać z doświadczenia i wiedzy Kubicy, a nie tylko będzie o nich mówił.
Jest też oczywiście możliwość, że jeżeli któryś z kierowców (chyba wiemy który) będzie spisywał się fatalnie w sezonie 2020, to zostanie zastąpiony przez Roberta Kubicę. Choć jak osobiście nie sądzę, aby taki był obecny plan.
Dodatkowo Robert zyska możliwość pokazania swojego prawdziwego potencjału i umiejętności za kółkiem. A to może być bardzo ważne w kontekście…
2021
To oczywiście melodia przyszłości i być może jest jeszcze za wcześnie byśmy o tym mówili. Nie jest jednak wykluczone, że plan, którego początkiem realizacji może być podpisanie umowy z Haasem, zakłada próbę wejścia do F1 w 2021 roku. I tu znów wygląda na to, że w Haasie możliwości do tego może być najwięcej. Romain Grosjean cudem utrzymał się na sezon 2020 i jego pozycja raczej nie wzmocni się bardzo w przyszłym sezonie. Kevin Magnussen natomiast uważa, że zasługuje na lepszą ekipę i jest jednym z kierowców, którzy są w kolejce do topowych zespołów. On zatem może chcieć opuścić Haasa.
A wiemy, że Haas bardzo ceni sobie doświadczenie i bycie z zespołem u kierowcy. To może sprawić, że po nabraniu pewności co do umiejętności Kubicy za kółkiem i nie tylko, stanie się on automatycznie kandydatem numer 1 do miejsca w ekipie na 2021 rok.
Odkładam obecnie totalnie na bok kwestię formy zespołu. Po pierwsze nie sądzę, aby Roberta mogło spotkać coś gorszego niż FW42, a przede wszystkim organizacja w Williamsie. Po drugie Haas wydaje się zespołem, który dotknęły „choroby wieku dziecięcego” w Formule 1, ale jeżeli uda im się je przezwyciężyć, to jest w nich potencjał na wiele. Oczywiście – bardziej stabilny pod względem formy byłby np. McLaren, ale myślę, że w obecnej sytuacji nie można wybrzydzać, szczególnie biorąc pod uwagę to, co napisałem wyżej.
Jest jednak jeden duży zawieszający warunek w tym wszystkim – że Haas pozostanie w Formule 1. Nie jest to jeszcze pewne i myślę, że decydujący będzie początek przyszłego sezonu. Jeżeli Haas będzie w stanie walczyć o wyższe lokaty, to może to być znakiem dla Gene Haasa do wyłożenia kolejnych pieniędzy.
Dla Orlenu
To bardzo ważny aspekt całej sprawy, którego pominąć nie możemy. Wydaje się, że w Haasie można uzyskać największą ekspozycję reklamową ze wszystkich ekip Formuły 1. Rich Energy za około 10 mln euro miało malowanie bolidu, logotypy na nim oraz człon w nazwie. Niedawno pojawiły się doniesienia, że ekipa jest gotowa oddać również miejsca ze swoimi logotypami dla potencjalnych sponsorów.
Jeżeli doszłoby do sponsoringu tytularnego, co wcale nie jest wykluczone, to wówczas nazwa Haas Orlen Team, a zatem HOT byłaby bardzo ciekawą koncepcją.
Dodatkowo Haas to ekipa o której dość dużo się mówi i pisze, w przeciwieństwie do na przykład Racing Point. Charakterystyczni kierowcy i szef zespołu, jedyna Amerykańska ekipa, współpraca z Ferrari no i wciąż status najmłodszego zespołu w stawce. Te czynniki są ważne w kontekście ekwiwalentu reklamowego.
Kiedy?
Oczywiście, całe powyższe rozważania mogą dać w łeb jeżeli jednak wybór polskiej strony padnie na inny zespół. Obecnie wydaje się to mało prawdopodobne i to Haas jest zdecydowanym faworytem.
Ogłoszenia można spodziewać się w każdej chwili. Jeszcze niedawno obstawiałbym okolice środka listopada, jednak pojawiają się też głosy, że stanie się to wcześniej. Trzeba poczekać.