Na papierze wszystko wygląda przejrzyście – ekipa, która prawdopodobnie straci sponsora tytularnego i ma bardzo słabo spisującego się kierowcę, może potrzebować regularnego zawodnika, za którym przyjdzie godny zaufania partner. Szef zespołu zna kierowcę i chętnie spotka się z nim na kawie. Ale… to tyle obecnie i miłe słowa przed kamerami nie mogą rozbudzać zbytnio naszych nadziei. Chyba zbyt łatwo niektórzy zapominają, jak nielogiczna, brutalna i nieprzewidywalna potrafi być F1, szczególnie gdy nie ma się za sobą poparcia większości mediów, a nawet legend F1.
Tło
Jeszcze w ubiegłym sezonie mówiło się o tym, że zespół Haasa może być dobrą opcją dla Roberta Kubicy. Bardzo słabo spisujący się Romain Grosjean, chęć pozyskania sponsora przez ekipę oraz fakt, że zespół ma dość dużą swobodę w podpisywaniu kontraktów sponsorskich z koncernami paliwowymi miał przemawiać za tym, że są możliwe występy polskiego kierowcy w tej ekipie.
Po początku tego sezonu, w którym okazało się, że zespół Williamsa nie daje Robertowi Kubicy narzędzia, którym mógłby rywalizować z innymi kierowcami, pojawiły się kolejne rozważania, gdzie mógłby trafić Polak w sezonie 2020, jeżeli miałby pozostać w F1. Ponownie jako pierwszy zespół wskazuje się Haasa, którego kierowcy mają roczne kontrakty i obaj spisują się przeciętnie, choć znacznie gorzej wypada ponownie Grosjean.
Niedawne problemy Haasa ze swoim tytularnym sponsorem – Rich Energy – który na Twitterze umieszcza bardzo dziwne posty, jednoznacznie wskazujące, że wypowiedział umowę sponsorską ekipie Formuły 1, jeszcze bardziej rozbudziły naszą wyobraźnię. Rich Energy wnosi do Haasa około $10 mln rocznie, ale nie wiadomo, ile rzeczywiście trafiło do kasy zespołu. Rich Energy ma problemy finansowe i krążą plotki, że nie wpłaciło wszystkich wymaganych rat ekipie z USA. Dodatkowo producent napojów energetycznych po przegranej sądowej z WHYTE Bykes nie wpłacił odszkodowania producentowi rowerów. Wynosiło ono zaledwie $36 tys. Wygląda zatem na to, że niebawem Haas pożegna się z Rich Energy. I choć zespół nie musi pozyskiwać dodatkowych sponsorów, to jednak zapewne byłoby mu łatwiej uporać się z obecnymi problemami mając wsparcie solidnego partnera.
Te wszystkie okoliczności skłoniły wielu do rozważań, czy PKN Orlen – sponsor Roberta Kubicy – nie podejmie (albo już podjął) rozmów w sprawie kontraktu dla Roberta Kubicy właśnie w Haasie na 2019 rok. Warto wspomnieć, że oprócz powyższych faktów, nie ma ku temu większych przesłanek. Oczywiście Daniel Obajtek w jednym z wywiadów mówił, że wszystkie karty są na stole, jednak chyba niektórzy zbyt mocno odebrali tę wypowiedź myśląc, że już teraz trwają mocne rozmowy kontraktowe.
Warto dodać, że Gunther Steiner ma sporo związków z Polską bowiem w 1997 roku był on szefem zespołu Allstar Rally team, w barwach którego Krzysztof Hołowczyc wygrał Rajdowe Mistrzostwa Europy.
Rozmowa
Z szefem Haasa rozmawiał podczas weekendu wyścigowego o Grand Prix Wielkiej Brytanii Sebastian Parfjanowicz z TVP Sport. Zapytany o to, co myśli o Robercie Kubicy i co jest unikalne w polskim kierowcy, Steiner powiedział:
„Znam Roberta bardzo dobrze i mam do niego ogromny szacunek. Gdyby nie ten okropny wypadek, byłby już mistrzem świata i nie mówię tego, by przypodobać się polskim kibicom, ale taka jest prawda. Teraz musi nadrabiać stracony czas. Nie przeszedł płynnie ewolucji samochodów hybrydowych, a to jest trudna sytuacja. Trudno wrócić i on pierwszy Wam to powie – to w nim lubię – nie jest fantastą. Stara się wrócić tam, gdzie był i zobaczymy, czy mu się uda. Jest za wcześnie na oceny. Zresztą będzie pierwszą osobą, która przyzna, że potrzebuje więcej czasu. Każdy, kto widział go w kartingu powie wam, że to niepowtarzalny talent. Jest niezwykle ambitny, chce sukcesu. To być może część jego polskiej natury – wszyscy ciężko pracujecie, wasz kraj się pięknie rozwija. Pamiętam, że byliśmy strasznie zdziwieni, gdy się pojawił. Polak w sportach motorowych to była nowość. Nigdy nie pracowałem z Robertem, ale mam w zespole ludzi, którzy z nim współpracowali i oni cenią go za zaangażowanie. Zna język inżynierów i mechaników. To nie jest gość, który przyjedzie w piątek i powie: no to jedziemy”.
Następnie Sebastian Parfjanowicz zadał dość prowokacyjne pytanie, będące bardziej odzwierciedleniem życzeń polskich kibiców niż realnych informacji. Brzmiało ono następująco: „Mam informacje z Polski, ale tu w padoku też można usłyszeć takie plotki, że sponsor Roberta skontaktował się z ekipą Haasa żeby zapytać czy nie chcielibyście Kubicy – może jako kierowcy rezerwowego, a może nawet wyścigowego” – zapytał dziennikarz TVP Sport.
Steiner powiedział, że nie skomentuje tego, bo w F1 krąży mnóstwo spekulacji: „Jeżeli zacznę każdą komentować to nie będę miał czasu na nic innego. A poza tym nie wolno mi, takich rzeczy się nie robi”.
A czy Steiner chciałby Kubicy w swoim zespole?
„Na pewno podjąłbym temat. W tym roku nie mieliśmy jeszcze czasu dłużej porozmawiać. W ubiegłym roku kilka razy spotkaliśmy się i mówił, że jeszcze nie wie, co z jego karierą. Lubię z nim rozmawiać, ma dużo dobrych informacji nigdy nie przychodzi po prostu narzekać czy o coś prosić. Pewnie umówimy się w tym roku jeszcze na jakąś kawę, oczywiście bez rozmów kontraktowych. Wypijemy kawę, porozmawiamy a z takich rzeczy rodzą się czasem ciekawe rzeczy” – stwierdził.
Cały wywiad możecie obejrzeć tutaj.
Wnioski?
Ja bym z tej rozmowy żadnych nie wyciągał. Musimy pamiętać, że jeżeli polski dziennikarz zadaje komukolwiek w padoku pytanie o polskiego kierowcę, to odpowiedź będzie zawierała dużą dozę kurtuazji i trudno spodziewać się krytycznych odpowiedzi. Warto też zwrócić uwagę na pierwszą część wypowiedzi Steinera, w której mówi o straconym prze Kubicę czasie.
Według mnie jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie by się podpalać, ubierać Kubicę w czarno złoty kombinezon i wieszczyć mu świetlaną przyszłość w amerykańskiej ekipie. Haas – jeżeli będzie rozważał zatrudnienie Kubicy – to zapewne będzie miał też innych kandydatów. Najpierw przede wszystkim musi się jednak pożegnać z którymś ze swoich kierowców. Dotychczas Gene Haas i Gunther Steiner wykazywali się dużą pobłażliwością wobec Romaina Grosjeana.
Wszystko zależy od tego, ile wolnych miejsc zrobi się w F1 i ilu będzie do nich kandydatów. Ale te rozważania zostawmy sobie na sierpień. Warto jednak nadmienić, że niektóre zagraniczne portale napisały już o tym, jakoby PKN Orlen skontaktował się z Haasem. Pozostaje pytanie, czy dla rozwoju tej sprawy to dobrze czy źle.
Na pewno Haas byłby lepszą opcją dla Kubicy niż Williams i sam bardzo bym chciał takiego obrotu spraw, ale wolę się nie podpalać, by potem być pozytywnie zaskoczonym, a nie rozczarowanym.
Hakkinen
TVP Sport o Roberta Kubicę zapytało również dwukrotnego mistrza świata, Mikę Hakkinena. Jego odpowiedź może pokazywać, jaką szkodę wizerunkową wyrządził kontrast między wypowiedziami George Russella i Roberta Kubicy w mediach. Mający wszelkie prawo do narzekania Polak wychodzi w wypowiedzi Fina na pozbawionego mobilizacji i skłóconego z zespołem kierowcę.
„Nawet jeśli jest zniechęcony, co rozumiem, a samochód nie pozwala na wiele, to musi się zmobilizować i trochę nacisnąć na rywala z zespołu, musi pojechać szybciej niż on. Ludzie nie patrzę na to, czy któryś z nich jest ostatni, przedostatni lub trzeci od końca – mają to w nosie. Zwracają za to uwagę, jak zawodnicy radzą sobie z tą sytuacją, czy puszczają im nerwy, jak się zachowują, czy udzielają wywiadów. Kubica powinien trochę lepiej żyć z zespołem, a na torze musi wreszcie skopać tyłek koledze i wszystko będzie dobrze” – powiedział Hakkinen.