Grand Prix Austrii pierwszy raz pojawiła się w kalendarzu Formuły 1 w 1964 roku. Wyścig odbył się jednak tylko „jednorazowo” (nie stał się cykliczną imprezą) i zagościł na torze, zbudowanym na wojskowym lotnisku Zeltweg. Był to pierwszy i jedyny zarazem wyścig F1 na Zeltweg. Zwyciężył Lorenzo Bandini. Rok wcześniej także rozegrano tam Grand Prix, ale nie znajdowała się ona wówczas w kalendarzu Mistrzostw Świata „Królowej Motorsportu”.
W latach 1965-69 nie rozgrywano wyścigu. W tym czasie, nieopodal Spielbergu, wybudowano dużo bardziej profesjonalny i szybki Ostereichring.
To właśnie tam, na okres od 1970 do 1987, przeniesiono Grand Prix Austrii. Kibice doświadczali tam często huśtawki nastrojów, jak z zespołem Penske, kiedy to ich kierowca, Mark Donohue zmarł wskutek obrażeń po wypadku w 1975 roku, a rok później jedyne zwycięstwo doniósł tu dla nich John Watson. Tylko raz, w 1984 roku triumfował tam lokalny bohater – Niki Lauda. Ówczesna nitka toru najbardziej odpowiadała zespołowi Lotus-Ford. Triumfował tam aż 4 razy. Wsród kierowców, 3 razy wygrywał Alain Prost.
W 1988 roku, obiekt wypadł z kalendarza. Władze F1 uznawały go za mało bezpieczny i coraz bardziej się starzejący.
Dopiero w 1995 roku torem Ostereichring zainteresowali się inwestorzy ze znanej telekomunikacyjnej spółki A-1. Sfinansowali oni przebudowę obiektu, w którą zaangażowany był nawet sam Herman Tilke. Skrócono pętlę i postawiono na znaczne zwiększenie bezpieczeństwa. Na „nowym” A-1 Ringu rozgrywano zawody F1 w okresie 1997-2003.
Ponowną przebudowę tor pod Spielbergiem przeszedł w 2004 roku. Wybudowano nową trybunę główną i garaże. Nazwano go Spielberg New. Po początkowym fiasku przywracania do świetności austriackiego obiektu, właścicielem został Dietrich Mateschitz, szef i założyciel koncernu Red Bulla. W 2010 roku przyznano im licencję FIA najwyższego stopnia, a w 2011 odbyło się oficjalne otwarcie.
W lipcu 2013 potwierdzono, że od 2014 roku, Grand Prix Austrii powraca do kalendarza F1. Z pięciu dotychczas rozegranych wyścigów, aż 4 zwyciężył Mercedes. Co ciekawe tylko raz na najwyższym stopniu podium stanął Lewis Hamilton, w 2016 roku. Raz triumfował tam Valtteri Bottas, a dwukrotnie Nico Rosberg. Przed rokiem zwyciężył Max Verstappen z Red Bulla. Jeszcze ciekawszym zdaje się fakt, że w erze Red Bull Ringu, nigdy zwycięzca GP Austrii nie został Mistrzem Świata na koniec sezonu.
Na przestrzeni lat, w trakcie weekendów w Austrii wydarzyło się kilka wiekopomnych zdarzeń. Z najnowszej historii, chociażby polecenie zespołowe dla Rubensa Barrichello, który w roku 2002, na linii mety, został zmuszony przez zespół Ferrari, by przepuścić walczącego o tytuł w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Michaela Schumachera. W 2016, na ostatnim okrążeniu doszło do kolizji przewodzących wyścigowi 1-2, kierowców Mercedesa. Wreszcie, to właśnie tu w 2014 roku, za sprawą Felipe Massy, ostatni raz stał na pole position samochód Williamsa. Mimo tych wydarzeń mających wpływ na rezultat wyścigu, mnie najbardziej zapadł w pamięć dialog Juana Pablo Montoyi z treningu przed GP 2001, kiedy inżynier wyścigowy ostrzegał go przed pojawiającym się na torze… jeleniem.
W ubiegłym sezonie, pomimo podwójnego zwycięstwa w kwalifikacjach Mercedes nie triumfował w wyścigu. Zarówno Hamilton jak i Bottas musieli wycofać się z rywalizacji z powodu usterek mechanicznych. Najszybszym z wszystkich zawodników okazał się Holender Max Verstappen, dowożąc za plecami duet Scuderii Ferrari (Kimi przed Sebasitiaem)
Podczas weekendu Grand Prix w Syrii, po raz drugi w tym sezonie (po Montmelo) jednocześnie na torze, obok zawodników F1 pojawią się także kierowcy F2,F3 i Porsche Supercup.
Na Grand Prix Austrii, producent opon, włoskie przedsiębiorstwo Pirelli przygotowało mieszanki C2, C3 i C4.
Piotr Ciesielski