Robert Kubica w 2006 roku zastąpił w zespole BMW Sauber Jacquesa Villeneuve`a. Jego pierwszym wyścigiem było właśnie Grand Prix Węgier. Polak zajął w wyścigu 7. miejsce, ale został zdyskwalifikowany za niedowagę bolidu. Tak zaczęła się piękna przygoda Kubicy w wyścigach Formuły 1. Robert osiągał sukcesy na wielu torach, ale na Hungaroring brakowało mu szczęścia. Najlepiej było w 2007 roku, kiedy Kubica startując z 7. miejsca zakończył rywalizację na 5. pozycji. Rok później na Węgry – według nieoficjalnych szacunków – przybyło 50 tysięcy polskich kibiców. Ich doping przyniósł 1 punkt Robertowi za 8. miejsce. W 2009 roku Robert Kubica startował dopiero z 19. pozycji, a wyścig ukończył na 13. Zeszłoroczny występ to fatalny błąd mechanika i zderzenie z Adrianem Sutilem. Robert zdołał po nim wrócić na tor, ale po otrzymaniu kary 10 sekund postoju w boksie i kłopotach z bolidem wycofał się z rywalizacji.
Sportowo Węgry nie były dla Roberta szczęśliwe, ale zawsze towarzyszył mu doping wiernych fanów. Nie zabraknie ich – choć w znacznie mniejszej ilości – również w tym sezonie. Na pewno pojawią się transparenty wyrażające tęsknotę za Polakiem i wsparcie dla niego.
Chęć godnego zastąpienia Roberta wyrażał w tym tygodniu Nick Heidfeld. Niemiec mówił, że czuje się zaszczycony mogąc prowadzić bolid Polaka i wie, musi dać z siebie wszystko aby zadowolić kibiców swojego zespołu. No cóż… lepiej późno niż wcale Panie Heidfeld, szkoda tylko, że te pełne pokory wypowiedzi były poprzedzone buńczucznymi wypowiedziami o tym, że jest równie utalentowanym kierowcą co Kubica, że przepuścił krakowianina podczas wyścigu o Grand Prix Kanady, który Robert wygrał. W komentarzu do tych przechwałek można zadać Niemcowi jedno pytanie: „Jak Pan myśli Panie Nicku, na jakim telewizorze oglądałby Pan Grand Prix Węgier gdyby nie nieszczęście polskiego kierowcy?”
Ale nie tylko o Heidfeldzie w kwestii zastąpienia Kubicy było ostatnio głośno. Wrzawa dotyczyła też Romaina Grosjeana, młodego Francuza, który kiedyś już z marnym skutkiem pokazywał się w F1. Teraz bryluje w GP2. Eric Boullier powiedział niedawno, że bardzo chciałby widzieć francuskiego kierowcę w stawce kierowców Formuły 1. Na szeroką skalę (bo same w sobie istniały dużo wcześniej) pojawiły się domysły, że jeżeli Kubica nie byłby w stanie wrócić na tor, to Grosjean byłby jednym z kandydatów do jego zastąpienia. Najmądrzejszej odpowiedzi w tej sprawie udzielili jednak przedstawiciele Lotus Renault GP – Eric Boullier i Gerard Lopez. Panowie spokojnie powiedzieli, że oni czekają na sygnał od Roberta Kubicy w sprawie jego powrotu na tor i wszystkie swoje decyzje uzależniają od stanu zdrowia Polaka. Widać zatem, że w tej kwestii należy zachować spokój i poczekać na rozwój wydarzeń. Jest oczywiste, że Francuzi chcą swojego kierowcę w F1. Bo i my, Polacy, chcielibyśmy takiego gdybyśmy mieli własny zespół Formuły 1. Ale priorytetem dla Lotus Renault GP jest nadal Robert, bo – nie obrażając Grosjeana – Kubica to brylant wśród kierowców, a Grosjean może być uznany za cyrkonię.
Robert Kubica nadal przechodzi rehabilitację we Włoszech, w ciągu dwóch tygodni ma przejść operację łokcia mającą na celu poprawę jego ruchliwości. Według podawanych wcześniej informacji ostatnie tygodnie były bardzo pozytywne jeżeli chodzi o postępy w rehabilitacji. Nadal trzeba jednak poczekać aby podać choćby przybliżoną datę pierwszych jazd Kubicy na torze. Miejmy nadzieję, że zabieg, który przejdzie krakowianin, jak i kolejne etapy rehabilitacji i ćwiczenia pójdą znakomicie i że za rok znów Węgry będą bialo-czerwone, a nasz jedynak w F1 wreszcie stanie na podium na Hungaroring.
Więcej informacji o całej Formule 1 znajdziesz na www.f1ultra.pl
Reklama
————————————————————————————————————
powrotroberta jest już na facebooku! Dołącz do osób go lubiących!
www.techpro.pl – maszyny i narzędzia budowlane – sprzedaż i wynajem, niskie ceny, fachowa obsługa!