Ma ponad 20 lat doświadczenia w Formule 1, pracował z wieloma ciekawymi kierowcami, a teraz został szefem najgorszej ekipy w stawce. Czy Komatsu sobie poradzi?
Pasja i determinacja. Te słowa bardzo dobrze charakteryzują nowego szefa Haasa. Te cechy mogą mu się bardzo przydać podczas pracy właśnie w zespole Haasa.
Komatsu od młodości kochał wyścigi, ale nie miał w nich żadnego doświadczenia i zaplecza. W wieku 19 lat przeprowadził się z Tokio do Wielkiej Brytanii by studiować inżynierię motoryzacyjną na Loughborough University.
Pracę w Formule 1 zaczął w 2003 roku w British Amrican Racing. W BAR pracował przez 2 sezony, a następnie przeniósł się do Renault. W Enstone spędził prawie dekadę. W tym czasie był inżynierem Nelsona Piqueta Jr, Witalija Pietrowa (wtedy współpracował trochę z Robertem Kubicą) oraz Romaina Grosjeana.
Właśnie z tym ostatnim zawodnikiem bardzo mocno związał się Komatsu. Panowie tworzyli duet kierowca – inżynier wyścigowy przez 6 sezonów i Japończyk poszedł za Grosjeanem również do Haasa.
Komatsu został dyrektorem inżynierów wyścigowych i latami pracował na tej pozycji. Odpowiadał za działania inżynierów na torze i w fabryce, koordynował ich pracę, ale nigdy nie był odpowiedzialny za projekt auta.
Teraz przed Komatsu bardzo trudne wyzwanie. Został szefem ostatniej ekipy w stawce, która jednocześnie straciła dyrektora technicznego. Właściciel ekipy zdaje się nie mieć gruntownej wiedzy o Formule 1 ani środków by sprowadzać najlepszych (jak np. Lawrence Stroll). Dodatkowo Gene Haas wydaje się coraz mocniej ingerować w życie ekipy i chce wpływać na kierunki rozwoju.