O przyjaźniach, najdziwniejszym odczuciu w życiu oraz sportowych i pozasportowych osiągnięciach – Robert Kubica w szczerym wywiadzie.
W ostatnich dniach ukazało się wiele wywiadów z Robertem Kubicą, ale ten jest chyba najlepszy. Mowa o rozmowie Dominika Lutostańskiego dla Przeglądu Sportowego. Poruszanych jest w niej wiele tematów, ale raczej takich, o których nie czytaliśmy ostatnio często.
Kubica został zapytany o swoje niedawne urodziny i refleksje z nimi związane. Czy Polak lubi analizować?
„Nie przeszkadza mi myślenie. To niekoniecznie muszą być pozytywne refleksje. Z reguły u mnie jest tak, że najczęściej są to myśli negatywne. Jestem takim człowiekiem, który bardziej skupia się na rzeczach do poprawy. Raczej nie zadaję sobie pytań w stylu: co poszło dobrze? Częściej pytam się: co mogłem zrobić lepiej i co muszę poprawić? Może też właśnie dlatego nie wyczekuję urodzin, bo wiem, że sporo przemyśleń będzie gorzkich, takich, które raczej nie wywołują uśmiechu na twarzy” – mówi Robert.
Ciekawe były słowa Roberta dotyczące przyjaźni w padoku Formuły 1 i ogólnie motorsporcie.
„Jednak z tymi prawdziwymi przyjaciółmi różnie bywa. Jak ja to mówię – wiele zależy od tego, od której strony zawieje. Jak idzie ci dobrze i masz pozytywne flow, to nagle wokół ciebie pojawia się mnóstwo „przyjaciół” i „znajomych”. A jak nie idzie, to nagle ich nie ma” – mówi Kubica.
„Nie ukrywam, że moje życie było dobrym sprawdzianem znajomości. Liczba przyjaciół i ludzi mi bliskich przed wypadkiem a po wypadku diametralnie się zmieniła. Uważam, że to też była dobra lekcja życia” – dodaje Polak.
Nie zabrakło też pytania o powrót do zdrowia po wypadku i trudne momenty.
„Jeden etap był dla mnie szczególnie trudny, a wręcz czasami dla mnie niezrozumiały. Mało kto o tym wie. Był taki moment, że mój mózg i moje myśli nie akceptowały mojego ciała. Budziłem się w nocy i miałem poczucie, że moja prawa część ciała nie należy do mnie. Czułem, jakby nie była moja. Przyznam szczerze, że nawet teraz trudno mi dobrze to opowiedzieć. Były takie momenty, że wolałem nie mieć tej prawej części ciała. To były bardzo złe myśli. Zresztą ich było sporo podczas okresu rehabilitacyjnego” – mówi Robert.
Ciekawe były jego słowa dotyczące sukcesów i tego, co uważa za swoje największe osiągnięcie.
„Według mnie moim największym pozasportowym sukcesem jest to, że dzisiaj wszyscy już się przyzwyczaili do tego, jaki jestem. Już nikt tego nie podważa. Jeżeli mnie chcecie, to takim, jakim jestem Nikt nie zakłada żadnych filtrów” – stwierdza Kubica.
„Jest jeszcze druga myśl związana z powrotem do F1 – co do aspektu sportowego z Williamsem gorzej nie mogłem trafić. Żeby nie było – mam duży szacunek do tej grupy, bo było sporo osób, które naprawdę wiedziały, co tam robią. Ale niestety znaleźliśmy się w złym czasie i w złym miejscu” – dodaje.
Całą rozmowę przeczytacie tutaj.
Źródło: Przegląd Sportowy