Dopiero po godzinie 13. dowiemy się, czy w wyścigu o Grand Prix Kataru będą obowiązywały ograniczenia dotyczące długości stintu na jednym komplecie opon. Kierowcom całe zamieszanie się nie podoba.
Wczoraj na 3 godziny przed startem kwalifikacji do sprintu ogłoszone zostało, że zmienią się limity toru w zakrętach 12. i 13, gdzie domalowane zostaną na nawierzchni dodatkowe linie. Utworzona została dodatkowa sesja zapoznawcza z torem i zapowiedziano możliwość ograniczenia długości stintów w wyścigu.
Zmiany te nie były konsultowane z kierowcami, którzy dowiedzieli się o nich z mediów.
“Chcieliśmy lepiej zrozumieć sytuację. Nie powiedziano nam o tym aż do popołudnia więc to trochę frustrujące. To my jeździmy tymi samochodami, musimy wiedzieć, co się dzieje” – stwierdził Kevin Magnussen, cytowany przez racefans.net.
“Przeczytałem o tym w mediach. Ktoś wysłał mi link. FIA przyznała potem, że popełnili błąd, że nie zakomunikowali nam tego” – dodał Valtteri Bottas.
W sprawie wypowiedział się również George Russell – szef Grand Prix Drivers Association, który powiedział, że przedstawiciele FIA – Nikolas Tombazis i Steve Nielsen są świadomi, że komunikacja pomiędzy FIA i kierowcami nie jest wystarczająco mocna i wymaga poprawy.
“Wiele z tych rzeczy dotyczy nas bezpośrednio i jesteśmy w stanie dać opinie z pierwszej ręki, z kokpitu na temat tego, co może pomóc przy podejmowaniu takich decyzji” – mówi Russell.
Bardziej zdecydowanie wypowiadał się Carlos Sainz.
“Przyjechałem na tor i zobaczyłem w prasie informację. Nikt nas nie poinformował, że będą zmiany limitów toru. Nikt nie powiedział nam, że opony się delaminują. Musimy dowiadywać się o takich rzeczach z pracy, co na pewno nie jest sposobem, w jaki to powinno się odbywać. Jako GPDA nie jesteśmy zadowoleni z sytuacji i mamy nadzieję, że współpraca będzie się poprawiała ponieważ czytanie rzeczy w prasie dotyczących naszego bezpieczeństwa nie jest czymś właściwym” – powiedział kierowca Ferrari.
Sainz popiera zmiany w kierunku zwiększenia bezpieczeństwa kierowców, jednak zauważa, że kwestie krawężników powinny być rozwiązane po ubiegłorocznej edycji wyścigu gdy wystąpił podobny problem.
“Jeżeli jest to niezbędne dla bezpieczeństwa, musimy to zrobić, ale oczywiście nie podoba mi się, że mimo dwóch lat na reakcję, nadal mamy te złe krawężniki. Zmieniono całą nawierzchnię toru, a z jakichś powodów opierano się przez zmianą krawężników, które zabijają opony Pirelli. Nie obwiniam Pirelli, ale zdecydowanie był czas na reakcję” – dodaje Hiszpan.
W całości Pirelli nie obwinia również Lewis Hamilton, choć kierowca Mercedesa zauważa, że Formuła 1 potrzebuje “lepszego produktu”.
“Potrzebujemy poprawy jeżeli chodzi o organizację i procedury, ale potrzebujemy też lepszych opon. Nie sądzę, że to wyłącznie wina dostawcy. Mamy tak mało testów, nie jeździmy ostro na torze i w takich warunkach. Sugerowałem nawet podczas naszego spotkania, że powinniśmy odbyć trzydniowe testy tu na początku roku by przetestować opony w ekstremalnych warunkach” – powiedział Hamilton.
“Ktokolwiek podejmuje decyzja w FIA – przy najcięższych autach w historii z największą siłą docisku w historii, powinien oczekiwać problemów z oponami. Kiedyś Bridgestony i Micheliny miały znacznie więcej przyczepności, choć oczywiście przy połowie siły docisku. Z pewnością zatem jest pole do poprawy” – dodał kierowca Mercedesa.
Po wczorajszych sesjach Pirelli badało opony, szukając w nich uszkodzeń. Dziś o godz. 13:00 polskiego czasu ma odbyć się spotkanie dostawcy opon z FIA (i kierowcami?), na którym ma zostać podjęta decyzja czy wprowadzić w wyścigu ograniczenie długości stintu na jednym komplecie. Proponuje się by możliwe było przejechanie maksymalnie 20 okrążeń na danym komplecie.
Sprawi to, że spodziewane są 3 pit-stopy w trakcie wyścigu.
Źródło: racefans.net