Mocno zdenerwować mógł się Toto Wolff, oglądając z domu początek wyścigu o Grand Prix Kataru. Dwaj jego kierowcy zderzyli się w pierwszym zakręcie. Kto był winnym?
George Russell ruszał do GP Kataru z 2. pola. Tuż za nim był Lewis Hamilton na czystszej stronie toru. Hamilton ruszył lepiej i szybko znalazł się blisko pozycji do ataku na Russella.
Hamilton opóźnił Hamowanie i w środku zakrętu zrównał się z Russellem, który po prawej miał Verstappena. Lewis skręcił w prawo i zahaczył o Russella. To zakończyło jego wyścig, a Russell musiał zjechać do boksów.
Tuż po incydencie Russell przepraszał zespół przez radio, mówiąc, że nie widział swojego partnera z zespołu. Potem jednak, gdy zobaczył powtórkę sytuacji na telebimie zgłosił zmianę zdania i stwierdził, że nie miał absolutnie gdzie uciec.
Wątpliwości rozwiały wypowiedzi Lewisa Hamiltona po zakończeniu wyścigu, który jednoznacznie wziął winę na siebie.
“Biorę pełną odpowiedzialność za kolizję z Russellem. To przygnębiające. Ogromne przeprosiny dla wszystkich w fabryce. To prawdopodobnie był zwykły incydent wyścigowy. Biorę za niego pełną odpowiedzialność. Nie sądzę, by George miał gdzie uciec” – powiedział Lewis Hamilton, cytowany przez Lawrence Barretto.
Swojego werdyktu w tej sprawie nie wydali jeszcze sędziowie, którzy mieli po wyścigu zająć się incydentem kierowców Mercedesa.
Aktualizacja
“Jestem bardzo zawiedziony tym, co stało się na starcie. Ja ruszyłem dobrze, Lewis ruszył dobrze, znalazł się blisko. Potem zostałem wzięty w kanapkę, nie miałem się gdzie podziać i jestem bardzo rozczarowany z powodu nas obu. Obaj chcieliśmy stać na tym podium. Na pewno nie było tu żadnej intencji ze strony Lewisa. Chcieliśmy być przed Ferrari, wykorzystać to, że mamy dobry samochód. Bardzo szanujemy się z Lewisem i na pewno o tym porozmawiamy” – powiedział George Russell.