Nadal nie mamy oficjalnych i ostatecznych wyników 24h Le Mans. Zabezpieczone części 6 samochodów, w tym #34 Inter Europol Competition są badane. O swoich podejrzeniach pierwszy raz głośno wypowiedzieli się członkowie drugiej ekipy wyścigu, WRT #41.
Bardzo niekomfortowo pisze mi się o tej sprawie, bo czuję, że powinna ona zostać zakończona już dawno temu – wraz z podium wyścigu. Zanim jednak o moich odczuciach i wnioskach, coś z Autohebdo, które opublikowało dziś obszerny tekst dotyczący sprawy Inter Europol Competition.
Znajduą się w nim obszerne wypowiedzi Louisa Deletraza, kierowcy WRT #41, który jeszcze w trakcie wyścigu wyrażał swoje wątpliwości dotyczące osiągów IEC, podczas ceremonii podium zachował się mało sportowo, a w poście na Instagramie napisał o “pytaniach wymagających odpowiedzi”. Teraz to precyzuje.
“Nigdy w trakcie tych trzech lat w LMP2 nie widziałem – a jeżdżę w trzech mistrzostwach: WEC, ELMS i IMSA. To są publiczne dane i widać na nich jasno, że jest coś dziwnego. Taka dominacja przy przyspieszaniu, gdy wszyscy mają ten sam silnik, o ten samej mocy, taką samą wagę. Nie rozumiem, jak to możliwe. Pomijając wykresy, które jasno pokazują przewagę mocy, jeszcze gorzej było gdy byliśmy za nimi na torze. Wyglądali jak z innej kategorii” – mówi Deletraz.
Tu od razu można skomentować tę wypowiedź Louisa. W trakcie transmisji w Eurosporcie Wojciech Śmiechowski mówił, że jego zespół zdecydował się w wyścigu na znacznie niższe przełożenia skrzyni biegów, dzięki czemu byli bardzo szybcy na wyjściu z zakrętów, ale odbijało się to na prędkościach maksymalnych. IEC #34 miało 22. prędkość maksymalną na 24 auta LMP2.
Ale Deletraz zwraca też uwagę na inne kwestie.
“Dodajmy do tego fakt, że ich tankowania były 3 sekundy szybsze. Więcej mocy, mniejsze spalanie? Podczas pit-stopów ze zmianami opon różnica była mniejsza ponieważ mechanicy WRT znów zrobili fantastyczną pracę, ale to nie zmienia ogromnej przewagi #34. Mam poważne wątpliwości na temat legalności tego samochodu i nie jestem jedynym w padoku w tym poglądzie. LMP2 to relatywnie proste samochody i nic nie usprawiedliwia takiej różnicy osiągów” – mówi partner Roberta Kubicy.
“Myślę, że ACO i FIA traktują sprawę poważnie, wyobrażam sobie, że widzą te same rzeczy co my i chcą zrobić wszystko by upewnić się o legalności stawki. My jako uczestnicy wyścigu musimy pozostać z boku i zostawić to ACO, FIA i sędziom, którzy wykonują swoją pracę. Ja nadal jestem bardzo dumny z naszego wyścigu. Przejechaliśmy perfekcyjne 24 godziny Le Mans i będzie to trudno powtórzyć” – dodaje Deletraz.
Zdecydowanie bardziej powściągliwy w swoich komentarzach był Vincent Vosse, szef WRT, również cytowany przez Autohebdo.fr.
“Inter Europol Competition wykonał wiele pracy, znaleźli prędkość tam, gdzie bardzo niewielu potrafiło. Wiem, że jest przeciwko nim dochodzenie, ale to nie moja praca, są kontrolerzy techniczni od tego. My jesteśmy zespołem wyścigowym i w pełni skupiamy się na następnej rundzie na Monzy. Nie chcę wdawać się w spory. Nie trzeba być inżynierem by zauważyć, że byli ekstremalnie szybcy” – mówi Vosse.
“Są dostępne dane i domyślam się, że znajdzie się wyjaśnienie stref przyspieszenia numeru 34. Może znaleźli coś, czego takie zespoły jak JOTA, United, WRT czy Alpine nie były w stanie. Są kontrolerzy techniczni, którzy robią swoją pracę i ja nie będę wahał się zadawać im pytań gdy śledztwo się zakończy. Widzieliśmy, gdzie byli mocniejsi od nas. Na tankowaniach zyskiwali 3-4 sekundy” – dodaje Belg. Co ciekawe, Vosse mówi, że na kwestię tę zwracały już uwagę inne ekipy w trakcie wyścigu.
W tekście Autohebdo wypowiada się również anonimowo inny kierowca kategorii LMP2.
“W tak konkurencyjnej kategorii, przy tym samym podwoziu, silniku i elektronice, ekstremalnie trudno jest uzyskać te ostatnie dziesiąte sekundy. Śledziliśmy wszystko na GPS-ie i widzieliśmy, że Inter Europol był znacznie szybszy w fazie przyspieszenia. Dodatkowo jechali okrążenie dłużej na jednym baku niż inni, a ich tankowania były 3 sekundy szybsze” – mówi zawodnik.
“To są rzeczy, które teoretycznie się wykluczają. Nie da się zrobić większej liczby okrążeń, a potem tankować krócej, przy jednoczesnym szybkim przyspieszeniu” – dodaje.
Co ważne, Autohebdo podkreśla, że póki co nie znaleziono nic nieprawidłowego w częściach IEC #34, a sprawdzono gruntownie już wszystko, łącznie z elektroniką. Teraz trwa analiza danych z niej.
Ode mnie
Bardzo chciałbym, żeby ta sprawa już się zakończyła bo nieco zakłóca ona naszą radość z wielkiego sukcesu polskich kierowców i polskiego zespołu na Le Mans. Jestem przekonany, że ostateczne rozstrzygnięcie może być jedno – utrzymanie obecnych wyników w mocy.
Nic nie wskazuje na to, że cokolwiek mogłoby być nie tak z autem Inter Europol Competition, wszystkie dotychczasowe – bardzo szczegółowe – badania pokazują, że ich części są zgodne z przepisami, mówi o tym sam zespół i nie ma powodu by to podważać.
Skargi, podejrzenia, zgłoszenia rywali to w motorsporcie dzień powszedni. Każdy każdego podejrzewa o oszustwo, nawet wtedy gdy o tym nie mówi. Spotykałem się w swojej “karierze” organizatora zawodów kartingowych z oskarżeniami, że wybrane piłeczki z numerami gokartów, które losowali kierowcy są uprzednio podgrzewane tak, by lokalni kierowcy wylosowali lepsze “wózki”. Taki jest motorsport i to nic dziwnego.
My jako ludzie nie przyzwyczajeni jeszcze globalnie do motorsportu, a zwłaszcza do sukcesów w nim, traktujemy to jako nowość, ale tu nic nowego nie ma.
Sytuacja jest podwójnie bolesna dla nas bo najgłośniej swoje domniemania wyraża zespół, któremu też kibicowaliśmy bo jechał w nim Robert Kubica. Ale chyba nikt z nas nie chciałby teraz jakichś decyzji sędziowskich, które dałyby zwycięstwo WRT #41.
Dobrze byłoby też, żeby poprzez niedokładne tłumaczenia czy przekazy z drugiego źródła nie wciągać w całą sprawę Roberta Kubicy. Robert w żadnym miejscu nie sugerował oszustwa IEC #34, nie wyrażał żadnych podejrzeń. Ba, gratulował wręcz na antenie Eurosportu IEC wyboru drogi z ustawieniami, a po wyścigu cieszył się z polskiego zwycięstwa w 24h Le Mans. Oczywiście, wolałby to wygrać sam, bo jest sportowcem i chce być najlepszy, ale dla niego lepiej by wygrał to zespół IEC #34 niż jakikolwiek inny poza swoim.
W całej sprawie działa mocno efekt niedowierzania po zwycięstwie (z całym szacunkiem) “kopciuszka” – całkowicie prywatnej ekipy z kraju bez tradycji motorsportowych, która pokonała zachodnie ekipy ze wsparciem fabryk. Ale dobrze, niech wszystko sprawdzą, niech szukają i zapewne nic nie znajdą. Gorzej, jeżeli znajdą coś, co można zinterpretować dwojako i zostanie to na siłę zinterpretowane na naszą niekorzyść. Mowa na przykład o odczytach przepływu.
Wierzę jednak, że niebawem z uśmiechem na twarzy zakończymy całą dyskusję.