Wygląda na to, że Ferrari zadziałało znacznie szybciej niż Mercedes i już niebawem przedstawi aktualizację swojego samochodu. Czy zniknie w niej charakterystyczna “wanienka”?
Ferrari bardzo źle rozpoczęło sezon 2023 i po dwóch rundach ekipa z Maranello zajmuje dopiero 4. miejsce w klasyfikacji generalnej. Głównym problemem jest tempo wyścigowe, w którym Charles Leclerc i Carlos Sainz mają tracić ponad sekundę do rywali z Red Bulla.
Już od jakiegoś czasu pojawiają się plotki, że Ferrari może radykalnie zmienić swoje auto, ale teraz dostaliśmy chyba najpoważniejsze doniesienia.
Jak pisze na łamach włoskiego Autosportu Franco Nugnes, Ferrari zmieniło swoje plany rozwojowe na sezon 2023 już jakiś czas temu. Pierwotnie chcieli przyjąć podobną strategię jak w ubiegłym roku i przywozić drobne poprawki na początku rywalizacji. Kiedy okazało się, jak wiele tracą do Red Bulla, postanowili przygotować bardzo dużą aktualizację wcześniej.
Początkowym terminem miało być GP Azerbejdżanu – pod koniec kwietnia. Bardziej realne jest jednak przebudowanie auta na początek europejskiej części sezonu, a zatem podczas Grand Prix Emilii – Romanii na torze Imola, a zatem w weekend 19-21 maja.
Co ma zmienić się w Ferrari? Na Imoli mają pojawić się nowa podłoga oraz nowe tylne zawieszenie. To jednak nie wszystko. Prawdopodobnie zmienią się również charakterystyczne dla Ferrari sidepody.
Zmiany te mają zwiększyć siłę docisku, redukując opór. Zwiększenie efektywności aerodynamicznej ma odbyć się z zadbaniem o to, by nie występował intensywny porpoising, z którym Ferrari też miało problem swego czasu.
Nie oznacza to, że Ferrari przechodzi na koncepcję Red Bulla, ale zmiany będą widoczne gołym okiem i mają dać ekipie większe możliwości w przyszłości.
Co ciekawe, jak pisze Nugnes, również na Imolę swoją nową koncepcję bolidu może przywieźć Mercedes.
Źródło: it.motorsport.com