Wieści z Włoch mówią, że w pewnym momencie sezonu Ferrari może porzucić prace nad tegoroczną konstrukcją i skupić się na tworzeniu samochodu na sezon 2024 – zupełnie innego niż obecny. W ekipie nie tracą jednak nadziei.
Belka vs konik polny
Po 2 rundach sezonu 2022 Ferrari było zdecydowanym liderem klasyfikacji generalnej u wydawało się, że w końcu to może być „ich sezon”. Tak się jednak nie stało i Red Bull zgarnął oba tytuły.
Sezon 2023 Ferrari rozpoczęło fatalnie. Są na 4. miejscu w klasyfikacji generalnej konstruktorów, borykając się z fatalnym tempem wyścigowym i awariami.
Wygląda na to, że Ferrari nie widzi już dużego potencjału w swojej obecnej koncepcji bolidu. Jak pisze na łamach włoskiego Motorsportu Franco Nugnes, w Maranello zapadła decyzja o przygotowaniu na sezon 2024 koncepcji aerodynamicznej podobnej do tej, stosowanej przez Red Bulla.
„Czy ten sezon jest już do wyrzucenia? W Dżuddzie SF-23 był wolniejszy od ubiegłorocznego F1-75. Liczby są bezlitosne, a obraz sytuacji fatalny. Samochód, który powinien dać zespołowi szansę walki o mistrzostwo, ma bardzo duże problemy” – pisze Nugnes.
W Ferrari zastanawiają się nad tym, co mógł wymyślić Adrian Newey, że Red Bull zachowuje się tak dobrze, nawet gdy jego prześwit ustawiony jest tak nisko.
„Red Bull jest wtedy jak żelazna belka, podczas gdy Ferrari zamienia się w konika polnego. Skutkuje to nagłymi stratami docisku, szczególnie w szybkich zakrętach” – zaznacza Nugnes. W Ferrari mają zastanawiać się, czy Newey nie wpadł na pomysł, który efektywnie działa jak aktywna aerodynamika, stabilizując bolid Red Bulla.
Nie tracą nadziei
W oficjalnych wypowiedziach władze i kierowcy ekipy starają się zachować optymizm. Fred Vasseur deklaruje, że aktualne problemy Ferrari są skrupulatnie badane, a ekipa pracuje nad rozwiązaniami.
„Musimy być ze sobą szczerzy, tempo nie było takie, jakiego oczekiwaliśmy. Musimy zrozumieć, skąd pochodzi słabsza dyspozycja, bo nie chodziło o zarządzanie oponami” – mówił Frederic Vasseur dla Sky Sports. Francuz przyznał, że jednostki napędowe ekipy z Maranello nie były skręcone na GP Arabii Saudyjskiej.
Ferrari bardzo dużo testowało z oponami na sezon 2023 i teraz liczą na to, że uda im się wykorzystać te dane do poprawy zarządzania ogumieniem, choć jak widać wyżej, nie jest to duży problem dla ekipy.
Carlos Sainz wierzy, że przygotowywane w Maranello poprawki przyczynią się do całkowitego odwrócenia losów sezonu dla Ferrari, które może być jeszcze konkurencyjne w sezonie 2023. Zespół potwierdził już, że na najbliższe rundy zostaną przywiezione poprawki, przede wszystkim związane z podłogą.
Ferrari zauważyło, że ich auto jest najsłabsze przy prędkościach pomiędzy 150 a 180 km/h. To samo dzieje się w tunelu aerodynamicznym, gdzie ekipa wie, jak wyeliminować ten problem.
Dobrą minę do złej gry zespołu robi także Charles Leclerc. Monakijczyk przyznaje, że chce zostać w Ferrari i wygrywać z tą ekipą.
„Moim największym marzeniem jest wygrywanie tutaj. Czy czuję jakbym jechał taczką? Nie (śmiech). Nie dramatyzujmy. Start sezonu był rozczarowujący, ale mogę zapewnić was, że pracujemy bardzo ciężko i nie straciliśmy wiary” – mówi Charles Leclerc.
Źródło: motorsport.com, quotidiano.net, formu1a.uno