Fernando Alonso uważa, że występ Astona Martina w Bahrajnie nie był przypadkowy. Jednak, żeby Hiszpan poczuł się naprawdę pewnie co do dalszej części sezonu, zespół musi utrzymać swoją formę w dwóch kolejnych wyścigach.
Alonso do samego końca nie dowierzał w dobre tempo bolidu AMR23. Nawet po zajęciu 4. miejsca w kwalifikacjach upierał się, że ten wynik był po prostu „zbyt dobry, by mógł być prawdziwy”.
Po wyścigu, podczas którego wyprzedził obu kierowców Mercedesa i Carlosa Sainza, kończąc wyścig na 3. pozycji, Alonso znów przecierał oczy ze zdumienia.
Dwukrotny mistrz świata twierdzi, że to wyścig w Arabii Saudyjskiej, ale także w Melbourne pokażą dokładniejszy obraz prawdziwej siły Astona Martina w stawce.
„Mam to samo uczucie z testów, jakby było zbyt dobrze, żeby to było prawdziwe. Zawsze spodziewasz się, że nastąpi krok wstecz i wrócisz do rzeczywistości, ale to wydaje się prawdziwe, ten występ. Jestem ciekawy, czy uda się to samo w Jeddah i Australii. To bardzo różne tory z szybkimi zakrętami i bardzo małą degradacją opon. Myślę, że w Bahrajnie byliśmy silni w rzeczach, których możliwe, że nie znajdziemy w Jeddah i także w Australii. Jeśli będziemy silni w kolejnych dwóch wyścigach, to myślę, że będziemy mieli bardzo dobry rok – wyjaśnił Alonso po zdobyciu swojego 99. podium w karierze w F1.
41-latek uważa, że „wszystko może się zdarzyć” w zależności od sytuacji. Zbyć może nawet wygrać wyścig, czego ostatni raz dokonał w Barcelonie w sezonie 2013.
„Powiedziałbym, że kiedy jesteś 3. w pierwszym wyścigu, to są jeszcze 22. okazje w sezonie. Pamiętam, że w zeszłym roku w Kanadzie były mokre kwalifikacje i byłem w pierwszym rzędzie, więc wszystko może się zdarzyć w 22 wyścigach w różnych okolicznościach. Będę starał się, żeby trafiła się taka okazja. W zeszłym roku potrzebowaliśmy trochę pomocy od czołowych zespołów, żeby dostać się na podium. W tym roku, jeśli będzie ta pomoc lub jakieś problemy przed nami, to może będzie coś więcej niż podium, więc miejmy nadzieję, że tak się stanie” – powiedział Alonso.
Patryk Kucharski
f1i.com