W Premie z pewnością żałują przebiegu wyścigu 6h Monzy, w którym mogli walczyć o najwyższe cele. Skończyło się na 6. miejscu i szukaniu pozytywów w postaci dobrego tempa. Zupełnie inne nastroje po najlepszym wyniku w historii jest w Inter Europol Competition.
Szczęście nie pomogło
W rozmowie z Cezarym Gutowskim Robert Kubica opowiedział nieco więcej o wyścigu 6h Monzy, w którym Prema Orlen Team zajął 6. miejsce mimo walki o zwycięstwo w połowie wyścigu.
„Apetyty zawsze są większe. Wyścig układał się dobrze, Louis jechał przeciwko srebrnym kierowcom, wypracowaliśmy sobie dużą przewagę. Wszystko było w miarę pod kontrolą, walczyliśmy o 1-2 miejsce, a parę mocnych aut było poza walką. Podobnie jak na Sebring, neutralizacja skompresowała całą stawkę i straciliśmy całą przewagę do innych aut. My na samochodzie bezpieczeństwa nie zjechaliśmy, inni zjechali i mieli szczęście że założyli w tym momencie nowe opony i zrobił się trudny wyścig. Niektóre ekipy, które miały już minutę straty nagle znalazły się obok nas na świeżych oponach” – powiedział Robert.
Polak przyznaje, że w końcówce trzeba już było liczyć na łut szczęścia by powalczyć o wyższe lokaty.
„Potrzebowaliśmy samochodu bezpieczeństwa żeby nadrobić, ale nie wyjechał i skończyliśmy na 6. miejscu. Mieliśmy też drobny problem techniczny, który nie pomagał. Myślę, że mogliśmy zjechać podczas samochodu bezpieczeństwa. Tempo było niezłe, mogliśmy walczyć o zwycięstwo” – dodaje Polak.
Teraz przed nim ponad 2 miesiące przerwy w startach, a kolejnym będzie powrót do Azji po trzech latach – podczas 6h Fuji.
„Na Fuji ostatni raz w 2009 roku, a w 2008 roku był to mój najmocniejszy weekend, choć wynik tego nie pokazuje bo byłem drugi. Mało z tego toru pamiętam, ale lubię Japonię. Nie jedziemy tam na wakacje, będziemy walczyć” – dodał Kubica.
Całą rozmowę z Robertem obejrzycie tutaj. Więcej jego wypowiedzi oraz cytaty Louisa Deletraza i Lorenzo Colombo prezentowałem wczoraj tutaj.
IEC podsumowuje
Bardzo dobrze ten wyścig ułożył się dla polskiego Inter Europol Competition, startującego z 10. pozycji. Na mecie zajęli 4. pozycję, a podium było blisko.
Wyścig rozpoczął Jakub Śmiechowski i spisał się bardzo dobrze – zyskał jedno miejsce i utrzymywał za sobą rywala z zespołu Jota #38.
„Startowaliśmy z dziesiątego pola. Z początku starałem się utrzymać opony w dobrym stanie, ale w trakcie drugiej części mojego przejazdu samochód zaczął się trochę ślizgać, dlatego nie mogłem cisnąć tak, jak bym chciał. Ogólnie, wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni z czwartego miejsca. Cały zespół wykonał świetną robotę, podobnie jak kierowcy Alex i Esteban. To wspaniały wynik dla zespołu” – podsumował Polak.
Alex Brundle usiadł w kokpicie prototypu Oreca #34 jako drugi. Szybko ponownie dogonił #38 i odzyskał pozycję straconą podczas pit stopu. Wkrótce potem wyprzedził kolejnych rywali i plasował się pomiędzy trzecim i siódmym miejscem, w zależności od sekwencji pit-stopów.
“Widać, że zrobiliśmy w tym roku postępy. Dałem z siebie wszystko, aby stanąć na podium, ale tym razem to się nie udało tylko z powodu konieczności oszczędzania paliwa w końcówce wyścigu. Wspaniale, że mogłem mieć swój udział w osiągnięciu najlepszego w historii wyniku dla zespołu w WEC. Jest to kolejny krok naprzód po trudnym początku sezonu. Wszyscy w zespole w pełni zasłużyli na ten wynik, a nawet na wiele więcej” – dodał Anglik.
Jadący po Angliku Esteban Gutierrez zaliczył potrójną zmianę, momentami będąc liderem klasy, podczas gdy zespół poszukiwał opcji strategicznych na końcówkę wyścigu.
“Dobrze, że mogliśmy jechać w czołówce przez większą część wyścigu i że udało mi się utrzymać przewagę nad rywalami, gdy musiałem dbać o opony. W ten weekend było naprawdę gorąco. Decyzja o potrójnej zmianie była ryzykowna i oznaczała duże problemy w zarządzaniu oponami podczas mojego przejazdu, ale wszystko poszło dobrze, a potem Alex przejął ode mnie samochód i ukończył wyścig” – powiedział Meksykanin.
Brundle powrócił za kierownicę na ostatnią podwójną zmianę i ponownie chwilami prowadził w klasyfikacji LMP2. Na 36 minut przed końcem zjechał na ostatni postój. W końcówce, w obawie o stan paliwa nie był w stanie mocniej naciskać rywali i ukończył wyścig na czwartym miejscu.
Sascha Fassbender, szef zespołu, był zadowolony z postawy ekipy.
“To dobry wynik, najlepszy, jaki osiągnęliśmy w historii naszych startów w serii FIA WEC. Początek sezonu był dla nas trudny, ale tym razem zaliczyliśmy dobry występ. Czwarte miejsce to dopiero początek tego, co chcemy osiągnąć i na co nas stać, czyli ścigania się w czołowej piątce. Kolejna szansa przed nami na torze Fuji w Japonii za dwa miesiące, a na razie wielkie podziękowania dla wszystkich kierowców, którzy wykonali świetną robotę. Jestem dumny z zespołu, który nie popełnił błędów podczas pit stopów i w ten sposób przyczynił się do osiągnięcia tego wyniku” – powiedział.
Źródło: Informacja prasowa oraz Robert Kubica: Czwarta runda WEC – pech i kara na Monzy. O limitach toru w Formule 1