Dość zaskakujące, choć z pewnego punktu widzenia zrozumiałe plotki pojawiają się w sprawie miejsca po Sebastianie Vettelu w Astonie Martinie. Po coraz bardziej prawdopodobnym odejściu czterokrotnego mistrza świata z F1, jego miejsce może zająć jego rodak – Mick Schumacher.
Vettel już w ubiegłym sezonie miał zastanawiać się, czy zostać w Formule 1. Obecny sezon, znacznie słabszy od poprzedniego, może przypieczętować tę decyzję, zwłaszcza że Vettel otwarcie przyznaje, że czuje się hipokrytą jeżdżąc w F1. Chodzi o dbanie o środowisko naturalne, które jest na uwadze Niemca.
Jak pisze Roberto Chinchero na łamach włoskiej edycji motorsport.com, odejście Vettela jest coraz pewniejsze, a potwierdzać ma je fakt, że Aston Martin mocno rozgląda się na rynku kierowców.
„Zaskakującym może być to, że na szczcie listy Astona (czego zespół oczywiście nie potwierdza) jest Mick Schumacher. Obecny kierowca Haasa nie przeżywa najszczęśliwszego okresu, ale ma dwie duże zalety dla Astona Martina: mocne nazwisko oraz niemiecką narodowość. Ten ostatni aspekt może być zaskakujący, biorąc pod uwagę, że Aston to niemiecki zespół z kanadyjskim szefem, ale jest to wybór logiczny jeżeli chodzi o rynek samochodów. Aston Martin przeżywa trudny okres i liczy na zwiększenie sprzedaży w Europie, skupiając się szczególnie na niemieckim rynku” – pisze Chinchero, wyliczając, że w lutym Aston sprzedał jedynie 87 samochodów w całej Europie.
Jak pisze Chinchero, wybór Sebastiana Vettela na sezon 2021 również zawierał w sobie tę kalkulację.
Wybór Schumachera jest również o tyle dobry dla Astona, że raczej wynikami Niemiec nie będzie przewyższał osiągnięć Lance Strolla, a przecież właścicielowi ekipy zależy na tym, by jego syn wypadał solidnie w starciu z partnerem zespołowym.
Syn 7-krotnego mistrza świata nadal nie zdobył punktów w Formule 1 i choć na tle słabiutkiego Nikity Mazepina wyglądał solidne, tak teraz zazwyczaj ustępuje szybkością Kevinovi Magnussenowi, który wrócił po rocznej przerwie do F1.
Aston zakłada jednak, że Schumacher może nie być dostępny na rynku kierowców. Nie wiadomo, czy Haas będzie się chciał z nim pożegnać, a dodatkowo Mick musiałby zerwać swoje więzy z Ferrari, przechodząc do zespołu napędzanego jednostkami Mercedesa.
Haas współpracuje obecnie bardzo mocno z Ferrari i trudno sobie wyobrazić, by nie było tam kierowcy z tej stajni. Z drugiej strony amerykańskiej ekipie przydałby się zawodnik z dużym wkładem finansowym.
Chinchero pisze, że jeżeli pomysł z Mickiem nie wypali, Aston może sięgnąć po Fernando Alonso. Hiszpan chce jeździć w F1 jeszcze kilka sezonów, ale na jego miejsce w Alpine czycha Oscar Piastri, któremu Francuzi muszą znaleźć miejsce na przyszły rok.
Kwestia przyszłości Alonso powinna wyjaśnić się w połowie roku, wówczas karuleza transferowa powinna rozkręcić się na dobre.
Źródło: motorsport.com