Robert Kubica był wczoraj gościem podcastu „About Motorsport”, prowadzonego przez Roberto Chinchero, Matteo Bobbiego i Mario Mikayavę, w którym pojawia się również – wczoraj nieobecna – Mara Sangiorgio. W gronie przyjaciół w tracie ponad 90-minutowej rozmowy Robert zdołał poruszyć wiele tematów.
Pierwsza część rozmowy dotyczyła wyścigów długodystansowych. Robert opisał po krótce przebieg 24h Le Mans i to, że mieli sporo pecha przy wyjazdach samochodów bezpieczeństwa czy okresach Full Course Yellow. Byli jednak dumni z tego, jak nadrabiali czas.
„Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że przygotowywaliśmy się do tego startu miesiącami i nie jest tak, jak w normalnych seriach, że jak nie wyjdzie ci jeden wyścig, to możesz sobie to odbić za 2 tygodnie. Tu trzeba czekać rok” – mówił.
Robert pół żartem pół serio wymienił wszystkie swoje starty w wyścigach 24-godzinnych i skwitował, że żadnego z nich nie udało mu się ukończyć bez awarii. Porównywał też wyścigi sprinterskie do długodystansowych.
„Wyścigi sprinterskie często postrzegane są jako sport indywidualny. Jeden kierowca jedzie autem, jeden popełnia błąd, jeden wygrywa. Ale nawet oglądając Formułę 1 tylko w niedzielę widać więcej – mechaników podczas pit-stopu, szefów zespołów. A w rzeczywistości jest to poświęcenie i praca wielu wielu osób z zespołu – nie tylko na torze” – mówił Robert.
Wracając do 24h Le Mans, powiedział:
„To bardzo trudny wyścig dla wszystkich – zespołu i kierowców. Ja jako jeden z kierowców chcę być zaangażowany, wiedzieć co się dzieje, zyć tym wyścigiem. Ale podczas 24-godzinnego wyścigu nie jest to możliwe. Musisz próbować zignorować to, co dzieje się na torze, nie śledzić wydarzeń i odpocząć. W wyścigach sprinterskich tego nie ma. Kolejną sprawą jest to, że jedziesz też w imieniu i na konto swoich partnerów z zespołu. Ja byłem przyzwyczajonym do czegoś innego. Dla mnie partner z zespołu zawsze był pierwszy rywalem, którego muszę pokonać”.
Mimo to, Robert przyzwyczaił się do tego aspektu.
„Teraz mam już jednak swój wiek i potrafię to zrozumieć. To sport bardzo drużynowy i być może potrzeba doświadczenia żeby być na niego gotowym, by zadbać o auto, opony i oddać je w jak najlepszej kondycji innym zawodnikom. Młody kierowca chce pokazać się z jak najlepszej strony. Ja mam młodych partnerów w zespole, którzy tego doświadczenia nie mają, ale rywalizowali na wysokim poziomie. Jest jednak jasne, że mają inne podejście do tych wyścigów niż ja” – dodał Kubica.
Czy Robert lubi życie kierowcy wyścigowego?
„Trzeba zrozumieć, że jazda bolidem Formuły 1 to nie jest forma przyjemności. W mojej opinii to praca, z której po zakończeniu wyścigu trzeba być usatysfakcjonowanym. Są wyścigi, w których osiągasz dobry wynik, a przyjemność jest zerowa. Są też wyścigi, których nie kończysz wysoko, ale satysfakcja jest duża z tego, co udało ci się zrobić za kółkiem. Nie masz czasu na myślenie o przyjemności, bo musisz być non stop skupiony, nie możesz popełnić żadnego błędu” – odparł Polak.
„Powiedziałbym, że przyjemność masz np. podczas testu, gdy jedziesz na limicie lub blisko limitu samochodem, który na taką jazdę pozwala. Przyjemność daje samochód, który pozwala walczyć o zwycięstwo” – dodał Polak. Przy okazji zaznaczył on, że obecne samochody F1 dają mniejszą kontrolę nad tym, co się z nimi dzieje, bo są bardzo podatne na zmiany warunków, w tym podmuchy wiatru. Polak zapytany o to, jak na odczucia kierowcy wpływa łatwość prowadzenia danego samochodu, przypomniał swoje pierwsze testy z Alfą Romeo.
„Pamiętam moje pierwsze jazdy Alfą Romeo w Barcelonie, kiedy po 3 zakrętach nagle zapomniałem o wielu problemach, jakie miałem w 2019 roku. Wtedy sam tor stał się łatwiejszy” – powiedział.
Robert zwrócił uwagę na zmiany zachodzące w Formule 1 i przez to inne umiejętności, jakich potrzebuje kierowca by prowadzić nowoczesne bolidy Formuły 1.
„Kiedyś nie było czegoś takiego jak zarządzanie paliwem. Były pit-stopy, dotankowania. Dziś jeżeli zużyjesz za dużo paliwa, musisz zaczynać odpuszczać w odpowiednich fragmentach, oszczędzając kilogramy paliwa. Mówi się czasem, że dobry kierowca pojedzie dobrze w każdym samochodzie, a to nie jest prawda. Każde auto ma swoją charakterystykę i jest to sprawa znacznie bardziej skomplikowana niż wydaje się z zewnątrz. Są też tacy kierowcy, którzy potrzebują odpowiedniego poziomu pracy mentalnej, tacy, którym koncentracja przychodzi znacznie łatwiej i nie muszą nad tym pracować” – mówił Robert.
Od jednego z widzów padło pytanie, czy warto zaczynać wyścigi mając ponad 30 lat.
„A czy warto zaczynać naukę języków po 30-tce? Oczywiście im wcześniej się zaczyna tym szybciej się uczy, ale nigdy nie jest za późno” – odparł Kubica.
Spora część rozmowy dotyczyła kolarstwa, które w ostatnich latach odgrywa sporą rolę w życiu Roberta.
„Kiedyś rower kojarzył mi się z listonoszem i wybierałem zazwyczaj 4 koła. Ale to się zmieniło w najmroczniejszym okresie mojego życia. Rower bardzo pomógł mi psychicznie bo podczas jazdy poznajesz swoje limity, uczysz się, żeby się nie poddawać. Ale pomógł również fizycznie, bo schudłem 20 kilogramów. To było dla mnie naturalne lekarstwo” – powiedział Robert, przyznając, że przez ostatnie 1,5 miesiąca nie miał dużo czasu na jazdę na rowerze i trudno jest wówczas utrzymać wagę.
Nie zabrakło też wspomnienia z czasów kartingu.
„To była moja pierwsza motorsportowa miłość. Pamiętam, kiedy na początku 2000 roku ojciec mówił mi, że lepiej byłoby przenieść się do Formuł. Nie działem tego robić, bo chciałem jeszcze jeździć w kartingu. Rok 2000 nie był jednak dla mnie najlepszy – zająłem 4. miejsca w mistrzostwach Europy i Świata i zdecydowaliśmy się na zmiany” – mówił Kubica, podkreślając, że gdy on zaczynał przygodę z motorsportem, to karting był egzotycznym zajęciem w Polsce.
Robert został poproszony o przytoczenie historii poranka, gdy dowiedział się, że pojedzie w Grand Prix Holandii. Robert odpowiedział, że po Le Mans przyzwyczaił się do spania w zatyczkach do uszu i ledwo słyszał dzwonek telefonu. Myślał nawet, że to dzwonek z sąsiedniego pokoju. Gdy wreszcie się dobudził, zobaczył dwa nieodebrane połączenia od Freda Vasseura. Ponieważ przybył do Zandvoort późno po czwartkowej wizycie w Orlenie w Warszawie, myślał, że to on ma wynik pozytywny.
Kubica mówił to, co słyszeliśmy już w wielu wywiadach – na temat trudności wskoczenia do czyjegoś auta i to na takim torze jak Zandvoort. Okoliczności nie ułatwiły też startu na Monzy.
„Nie uważam się za super inteligentnego, ale też za głupiego i wiedziałem, że mogę wyciagnąć konstruktywne wnioski na wyścig na Monzy. Ale podczas kolacji z Antonio powiedział mi, że szkoda dla mnie, że na Monzy jest format sprintu kwalifikacyjnego” – mówił Robert. Po raz kolejny wyraził się on negatywnie o tym formacie, który według niego odbiera cały aspekt pracy nad samochodem w Formule 1, który dla niego jest bardzo ważny i ciekawy. Kubica przy okazji wytknął kilka innych nowości w Formule 1, które nie przypadły mu do gustu, jak DRS czy większa waga bolidów. Jednocześnie Robert mówi, że za nową generacją kierowców w F1, idzie nowa generacja inżynierów, mających inne podejście do kwestii technicznych niż 15 lat temu.
Rozmowa w pewnym momencie zeszła na temat Valentino Rossiego, który kończy w tym roku karierę w MotoGP, ale jest wielkim miłośnikiem wyścigów na czterech kołach. Robert mówił o testach Rossiego z Ferrari, a pytany o jego wiek i zaczynanie w nim nowej kariery, Kubica powiedział:
„Kiedy ponownie dostawałem możliwość prowadzenia bolidu F1, czułem się jak dziecko dostające rower 30 lat wcześniej. To piękne emocje. Wiek to jedna sprawa, ale czujesz się młodym wtedy, gdy masz nowe wyzwania, gdy coś cię cieszy i stawiasz sobie nowe cele. To daje ci dodatkowy bieg. […] Nie znam go jako osoby, choć mieliśmy możliwość rywalizacji, ale szanuję jako sportowca”.
Robert podczas rozmowy wspomniał, że nie lubi pochwał, a takich otrzymywał bardzo dużo głównie po sukcesach, jak po zwycięstwie w Kanadzie. Wspomniał ponownie krótką rozmowę z Jeanem Alesim, który po tym zwycięstwie opowiadał Polakowi, że on też wygrał jeden raz w F1 – właśnie w Kanadzie – i życzy Robertowi, żeby to nie spotkało również jego. Wówczas Robert i jego ówczesny manager spojrzeli na siebie wymownie.
Bardzo ważne było pytanie o serię IndyCar i to, czy Kubica zastanawiał się nad nią, biorąc pod uwagę np. wyniki Romaina Grosjeana.
„Nie ma tam wspomagania kierownicy, co przy moich ograniczeniach robi się bardzo skomplikowane, dlatego nigdy nie brałem tej serii w pełni pod uwagę, nawet jeżeli w pewnym momencie był kontakt z jednym zespołem. Miałem wówczas jednak inne cele główne. Mam jednak inne rzeczy na myśli i nie śledziłem tej serii dokładnie w ostatnich miesiącach. Zobaczymy jednak, co będzie możliwe” – powiedział Polak.
Kilka pytań podczas tej rozmowy dotyczyło George Russella, który swoją karierę w F1 zaczynał u boku Roberta Kubicy.
„George jest talentem i o tym nie trzeba dyskutować. Przyszedł też do Formuły 1 bardzo dobrze przygotowanym. To zupełnie inne czasy niż te, gdy ja zaczynałem. Zawodnicy teraz mają dużo możliwości by wejść od F1 od razu na wysokim poziomie. Mowa nie tylko o symulatorach, odzwierciedlających rzeczywistość, ale też programach juniorskich ekip F1. Wówczas nie tylko jeżdżą bolidami, ale też uczestniczą w spotkaniach z inżynierami, odprawach, pracy zespołu. Ja kiedy pierwszy raz jechałem bolidem F1 w Renault z 2005 roku, to jedyną formą przygotowania było pogranie na Play Station. Nie wiedziałem zupełnie co mnie czeka” – mówił Robert.
Chwalił on jednak bardzo Russella za podejście, wiedzę i zaangażowanie.
„To nie był łatwy rok Williamsa i miało to wpływ na nas obu. Można powiedzieć, że George był gwiazdą serie C i awansował do Juventusu w jego najgorszym sezonie. To inteligentny kierowca, który bardzo analizował wszystko, być może aż za bardzo” – powiedział Polak.
Został on też zapytany o to, kto będzie lepszy w Mercedesie w sezonie 2022.
„To będzie zupełnie nowy czas w Formule 1. Będą to samochody, do których trzeba będzie się przystosować i według mnie, to może stanowić przewagę George`a. Kiedy zaczynasz od zera, to im krócej jesteś w F1 tym lepiej. Widzieliśmy co jest w stanie zrobić, choć jego debiut z Mercedesem odbył się na torze, który miał 4 zakręty więc nie można też wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Wiele zależy od tego, jak konkurencyjny będzie Mercedes i jaką będą mieli przewagę” – powiedział Robert dając do zrozumienia, że tylko jeżeli przewaga będzie duża, ekipa pozwoli się ścigać swoim kierowcom. Ponownie postawił jednak na minimalnie większe szanse Russella.
Na koniec wywiadu Robert po polsku podziękował kibicom za śledzenie rozmowy. Możecie ją obejrzeć poniżej:
Ponownie wielkie podziękowania dla @Heju za wczorajsze tłumaczenie fragmentów wywiadu w komentarzach!
Jeżeli ten tekst Ci się podobał, możesz podziękować mi, stawiając wirtualną kawę na buycoffe.to – jednorazowo, bez rejestracji i z szybkim przelewem 🙂 Dziękuję!