Wpisy z MotoGP rzadko stają się głównymi na blogu, ale chyba przy tej okazji trzeba bo kończy się pewna era.
Podobną tapetę jak nad tytułem tego wpisu – który będzie miał wymiar osobisty – miałem przez kilka lat na swoim pierwszym komputerze stacjonarnym. Jeżeli miałbym wymienić moje absolutne początki motorsportu jako kibic to byłoby to właśnie MotoGP, a pierwszym motorsportowym idolem byłby właśnie Valentino Rossi.
Jego niesamowite pojedynki z kolejnymi rywalami – Biaggim, Gibernau, Haydenem, Stonerem, Lorenzo czy ostatnio Marquezem… Mnóstwo emocji, mnóstwo radości, która stopniowo niestety gasła, bo wieku niestety nie da się oszukać – szczególnie w tej kategorii.
Wyniki w ostatnich sezonach były jakie były – coraz gorsze ale chyba dopiero w ostatnich dwóch sezonach myślałem sobie, że to już chyba pora.
Dziś Valentino Rossi ogłosił zakończenie profesjonalnej kariery z końcem sezonu 2021.
„To bardzo smutny moment ponieważ trudno powiedzieć i mieć świadomość tego, że w przyszłym roku nie będę się ścigał na motocyklu. Robiłem to przez ostatnie 30 lat! W przyszłym roku moje życie się zmieni, ale było wspaniale. Bardzo mi się podobało i to była bardzo bardzo długa podróż, dająca mnóstwo satysfakcji. To było 25, 26 lat w Mistrzostwach Świata. Miałem niezapomniane momenty ze wszystkimi chłopakami, z którymi pracowałem” – powiedział wzruszony Rossi na zwołanej dziś konferencji.
363 starty, 89 zwycięstw, 199 podiów, 55 pole position i 7 mistrzostw świata. A to bilans tylko z najwyższej kategorii. Wielkie brawa za całą karierę!