Miało być ponad 800 okrążeń, skończyło się na 56. W tym żadnego w wykonaniu Kubicy. Jest za to kolejny pechowy start endurance. Podsumowując start w 24h Daytona, zadajmy sobie pytania o wybory i pozytywy.
Krótko o wyścigu
Cały wyścig wygrywa ekipa Konica Minolta Acura (Felipe Albuquerque, Ricky Taylor, Alexander Rossi). Drugie miejsce (+4,7s) dla Ally Calillac Racing (Kamui Kobayashi, Mike Rockenfeller, Simon Pagenaud, Jimmie Johnson), a trzecie dla Mazda Motorsport (Oliver Jarvis, Harry Tincknell, Jonathan Bomarito). Ta ostatnia ekipa dojechała 6,5 sekundy za liderem mimo że w pewnym momencie traciła już nawet 3 okrążenia. Do mety dojechało 6 z 7 załóg. Dużego pecha miał Kevin Magnussen, który jechał wspólnie ze Scottem Dixonem i Range van der Zande (w 2021 roku w Inter Europol Competition). Na 10 minut przed końcem ich Cadillac Chip Ganassi złapał kapcia (wcześniej też mieli kapcia, dostali też karę – gdyby nie te przygody, wygraliby).
W LMP2 do mety dojechało tylko 6 z 10 załóg (odpadły 4 z 8 Orec). Na okrążeniu lidera była tylko 1 inna ekipa i tylko one dojechały do mety bez żadnej większej przygody. Wygrała ekipa Era Motorsport (Merriman, Tilley, Dalziel, Chatin), 19,5 sekundy za nią Tower Motorsport (Farano, Aubry, Buret, Vaxiviere), a na podium wszedł jeszcze Dragonspeed (Mies, Lux, DeFrancesco, Schiller), który był raz w bandzie.
56 zamiast 800
Robert Kubica podczas całych przygotowań do 24h Daytona, przejechał 66 okrążeń. Chyba w najczarniejszych przewidywaniach nie spodziewaliśmy się, że cały jego zespół przejedzie w trakcie wyścigu 10 kółek mniej od polskiego zawodnika.
Początkowe problemy strategiczne, wywołane błędną decyzją i niefortunnym wyjazdem samochodu bezpieczeństwa na przestrzeni całego wyścigu okazałyby się niczym. Wszak bez poważnych problemów dojechały tylko 2 załogi. Strata kilkudziesięciu sekund na początku nie przekreśliłaby zatem szans walkę o triumf.
Co innego awaria skrzyni biegów, która okazała się bardzo poważną. Auto zacięło się na jednym z nich i trzeba było zjechać na naprawę. Zespół nie mógł wymienić całego elementu więc trzeba było ją rozebrać i spróbować usunąć usterkę. Niestety, mimo wielu wysiłków, nie udało się. Niektórzy zapytają, dlaczego. Tego nie wiemy. Być może zespół nie miał danej części, która mogła być małą i taką, której standardowo się nie zabiera lub akurat na Daytonie nie są dostępne ze względów logistycznych. Tak czy inaczej – stało się i nie można tu winić zespołu. Widocznie była to usterka, której w takich warunkach nie mogli naprawić.
Warto dodać, że na 8 startujących w wyścigu Orec 07, do mety dojechała tylko połowa, choć to nie awarie były przyczyną wszystkich odpadnięć.
Nikt nie chciał takiego obrotu spraw, ale nie musi on świadczyć o złym przygotowaniu ekipy. Awaria, jakich w motorsporcie wiele, jakimkolwiek truizmem nie byłoby to stwierdzenie. Szkoda i chyba wszystkim nam, łącznie z Robertem jest przykro, że tak wyszło.
Po raz 4
Skoro już o Robercie mowa. To był jego czwarty start w wyścigu długodystansowym (nie liczę 7-minutowego wyścigu „Endurance” podczas Renault Sport Trophy 2016). I czwarty nieukończony.
Zaczęło się od 12h Mugello w 2016 roku. Na zaproszenie Martina Prokopa Robert pojechał z nim Mercedesen SLS AMG. Był to pierwszy wyścigowy start Kubicy po wypadku. Wywalczył 4. miejsce w kwalifikacjach, ale w wyścigu dość szybko doszło do usterki zawieszenia po małym kontakcie. Po jej naprawieniu ekipa wróciła na tor by na godzinę przed końcem rywalizacji wycofać się z powodu awarii silnika.
Następnie było 6h di Roma z Matteo Bobbim i Davide Rodą. Robert tu znów wywalczył 4. miejsce w kwalifikacjach by po przejechaniu 4,5h wycofać się po uszkodzeniach jakich narobił Bobbi.
11 stycznia 2017 Robert Kubica bierze udział w 24H Dubai wspólnie z Olimp Racing. Już na pierwszej zmianie w auto ekipy uderza inny zawodnik. Robert Kubica przejechał tylko kilka okrążeń i zasygnalizował problemy, które zmusimy do wepchnięcia auta do garażu i naprawę. Gdy Robert wrócił na tor, kręcił znakomite czasy i szybko odrabiał straty. Niestety ostatecznie po 13 godzinach jazdy ekipa wycofała się z rywalizacji.
Wybory
Co łączy te wszystkie starty? Były one startami gościnnymi, a każdy z nich miał coś na celu. Pierwszy był powrotem do wyścigów, przygodą i zobaczeniem czy to dobry kierunek. Drugi chęcią pomocy znajomym i wspólną zabawą. Trzeci miał związek ze współpracą z Olimp Sport, ale też stanowił element przygotowania do powrotu.
Niektórzy po wczorajszym starcie zadają pytania, czy na pewno wybory Roberta Kubicy w ostatnich latach są tymi właściwymi. Odkładając na bok wielokrotnie omówione już sytuacje z Williamsem, Alfą czy programem w DTM, trzeba zauważyć, że trudno krytykować decyzję Kubicy o starcie w 24h Daytona z zespołem High Class Racing.
24h Daytona to jeden z najbardziej prestiżowych wyścigów długodystansowych na świecie, a ten prestiż podparty jest bardzo mocną stawką kierowców, o czym pisałem wielokrotnie. Jednocześnie odbywa się przed startem bardziej europejskich serii więc jeżeli Robert rzeczywiście celuje w WEC to lepiej wybrać nie mógł i rzucił się na głęboką wodę – tak jak trzeba.
Wybór kategorii? W końcu w tej chce rywalizować – szybkie prototypy, wiele aut z mocnymi kierowcami. Gdzie tu zły wybór?
A zespół? Taki, który w treningach nie schodził poniżej 5. miejsca, w kwalifikacjach był 2, podobnie jak w wyścigu kwalifikacyjnym. Zespół, którego auto dało kierowcom możliwość kręcenia czasów w pierwszej 10-tce wszystkich zawodników. Kilkuletnie doświadczenie, w tym w LMP2, niezły skład – Kubica wybrał bardzo dobrze.
Łatwo ocenia się wybory po fakcie.
Jeżeli już mamy rozpatrywać wybory Kubicy, to weźmy też pod uwagę te, o których nie wiemy. Te, które sprawiły, że wrócił do F1 – odrzucone propozycje, wybrane ścieżki kariery itd.
W kontekście samych długich dystansów łatwo zapomnieć o już dokonywanych dobrych wyborach. Gdyby w 2017 roku Robert jednak skorzystał z oferty byKolles, to nawet biorąc pod uwagę późniejsze losy tej ekipy, Kubica mógłby tym samym stracić szansę na walkę o F1. Mogłoby nie być tak częstych testów z Renault, wizyt w padoku i walki – ostatecznie przegranej – o F1 w 2018 roku.
A co gdyby Kubica jednak zdecydował się na ofertę CEFC TRSM Racing w 2018 roku? Czy wywalczyłby sobie miejsce w F1 rok później? Jasne, nie wiemy, ale chyba przyznacie z perspektywy czasu, że odrzucenie tych dwóch ofert było raczej dobrym pomysłem.
Można się jednak zgodzić z pewnymi aspektami twierdzenia, że czas skończyć z gościnnymi występami i spróbować całego sezonu. Żeby po takim występie jak wczorajszy i Roberta i nas pocieszała myśl: Ale już za … dni kolejny start.
Coś pozytywnego
Zawsze trzeba szukać pozytywów w sytuacjach, w których się znaleźliśmy, choć są też takie, w których jest to niemożliwe. Tu jednak je widać. Kubica szybko przystosował się do nieznanego samochodu i toru, regularnie uzyskiwał czasy w pierwszej 10-tce wśród wszystkich kierowców LMP2, a myślę, że to nie był koniec możliwości Kubicy.
Kolejnym pozytywem jest to, że dzięki weekendom na Daytonie znamy kierunek, w którym chce iść Kubica. WEC i prototypy LMP2. Jak dla mnie to ciekawy kierunek, który da Kubicy możliwość walki o wysokie cele.
My jako kibice nauczyliśmy się nieco o nowej serii, nowych autach, kierowcach i mieliśmy trochę emocji, choć przedwcześnie zakończonych. Gdyby nie ten start jednak, styczeń byłby dość nudnym miesiącem.
Teraz czekamy na kolejne ogłoszenia – właśnie te dotyczące podstawowej serii Kubicy w 2021 roku. O ile taka będzie.
Jeszcze raz dziękuję za cały weekend kibicowania.
fot. Chris Vermeulen – High Class Racing