Za miesiąc będziemy po pierwszym Grand Prix sezonu 2020 Formuły 1, ale pewnie jeszcze przed pierwszymi występami Roberta Kubicy w treningach w trakcie Grand Prix. Wobec kurczącego się sezonu DTM, będą to jedne z jaśniejszych punktów wyścigowego kalendarza dla polskich kibiców. Kiedy możemy się ich spodziewać, co może pomóc w tym by było ich jak najwięcej, a co może przeszkodzić?
Podejście
Wiem, że dla niektórych jest niewiele serii poza F1. W związku z tym starty Roberta Kubicy w serii DTM sporo osób… drażnią? mierzi? a na pewno mniej interesują. Widzę to po zainteresowaniu wpisami, które w przypadku DTM jest znacznie mniejsze. Być może wynika to z mniejszej znajomości tej serii i być może zmieni się, gdy sezon się rozpocznie.
Myślę jednak, że trzeba dać tej serii kredyt zaufania, nawet w obecnej sytuacji – pandemii koronawirusa, wycofania Audi i braku zainteresowani innych producentów. Robią co mogą i kibicujmy im, bo przecież pierwszy raz będzie tam jeździł Polak.
Z tego powodu odwołanie pierwszej rundy DTM – czyli dwóch wyścigów na bardzo ciekawym torze, który Robert Kubica dobrze wspomina – jest złą wiadomością. Nie sądzę jednak, by świadczyło negatywnie o serii, nie rzucałbym na nią gromów, wszak informowali, że trzeba jednak zgody władz na rozegranie wyścigu na Norisring.
Z tej niezbyt przyjemnej informacji może jednak wyniknąć coś dobrego i tym chce się dziś zająć.
Czekając…
Można odnieść wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie. O ponad 2 lata. Znów czekamy na występ Roberta Kubicy w pierwszym treningu Formuły 1. Pewnie już nieco mniej, ale nadal mocno. A przecież zaliczył treningi w Williamsie, a potem przejeździł tam cały rok. Fakt, że teraz nie możemy doczekać się jego ponownego wyjazdu, dobrze świadczy o tym, jaki był rok 2019.
Teraz nie czekamy już na „pierwszy od wypadku” występ przejazd bolidem F1, „pierwszy od wypadku” przejazd aktualnym bolidem F1, „pierwszy od wypadku” występ w oficjalnej sesji weekendu wyścigowego. Teraz czekamy na pierwszy od wypadku występ podczas weekendu wyścigowego w prawdziwym bolidzie Formuły 1 w porządnym zespole F1.
Kubica już nie raz po testach w Barcelonie zdążył nie wprost porównać bolid i zespół Alfa Romeo Racing Orlen do Williamsa, mówiąc choćby o zdziwieniu na pierwszym dohamowaniu, że hamulce mogą działać tak, jak trzeba.
To sprawia, że bardziej czekamy na wyjazdy Roberta Kubicy na tor, choć ponownie – nie będzie w nich chodziło o bicie rekordów i bycie za wszelką cenę przed drugim z kierowców ekipy z Hinwil. Liczyła będzie się dobrze wykonana praca – a ta polega na porównaniu tego co w symulatorze, z tym co na torze.
Kiedy?
Zacznijmy od tego, co najważniejsze – Alfa Romeo Racing Orlen nie podała nigdy, ile jazd będzie miał Robert Kubica w sezonie 2020. A kwestie te raczej na pewno były poruszane w kontrakcie. Robert oprócz całego dnia testów w Barcelonie (podzielonego na dwie części), miał jeździć za tydzień w Barcelonie podczas testów opon Pirelli na 2021 rok (a te się nie odbędą) oraz dostać kilka jazd w pierwszych treningach. Optymiści mówili o występach w nawet 6 z 22 rund.
Teraz rund ma być maksimum 16, a zatem trzymając się tego optymistycznego wariantu, jazd powinno być 4-5. Ale wiemy już, że łatwiej będzie w obecnej rzeczywistości o konflikty terminów.
„Naturalnym” byłoby sięgnięcie po Kubicę na torach, na których odbywały będą się „podwójne” rundy, a zatem Red Bull Ring i Silverstone. Po odwołaniu pierwszej rundy DTM na Norisring, oba te „terminy” są dostępne i Kubicę moglibyśmy zobaczyć na torze podczas 2. i 5 rundy F1. A to już byłby dobry początek.
Robert ze względu na kolizję z rundą na Lausitzring nie pojawi się w Barcelonie podczas GP Hiszpanii, podobnie jak wcześniej na Spa i później podczas GP Włoch, gdzie również byłaby dobra okazja do jazdy.
Roberta nie należy spodziewać się na ewentualnych rundach na nieplanowanych w pierwotnym kalendarzu torach (mówi się o Hockenheim, Imola czy Mugello). Jeżeli dwie rundy odbyłyby się w Bahrajnie czy Rosji, to również tam „widziałbym” Roberta. Niestety, sądzę, że ponownie bardzo prawdopodobny jest występ Kubicy w kończącym sezon Grand Prix Abu Zabi, choć tu wiele może zależeć od sytuacji w mistrzostwach świata.
Oczywiście, nadal nie znamy dat wyścigów w drugiej części sezonu F1 i nie wiemy, czy nie będą kolidowały z rundami DTM – priorytetowymi dla Roberta.
Pomóc w przejechaniu większej liczby pierwszych treningów może Kubicy zamrożenie rozwoju pewnych elementów bolidu, przez co trudno spodziewać się – szczególnie w takim tempie rozgrywania sezonu – by zespoły z toru na tor przywoziły poprawki, które podstawowi kierowcy będą musieli przetestować.
Na szczęście, raczej nie będziemy mieli w żadnej z rund „skrócenia” weekendu wyścigowego, a zatem jazdy np. z jednym treningiem mniej.
Jest w tym wszystkim również jedno spore „ale”. Dotyczy ono „wymogów sanitarnych” i „bańki” czy „ekosystemu” jaki ma wokół swoich wyścigów stworzyć Formuła 1. Czy Kubica podróżujący (tu też pojawia się pytanie: jak podróżujący?) między rundami DTM i F1 będzie wpisywał się w nowy model działania F1? Myślę, że tak i uda się to wszystko dobrze zorganizować, ale z pewnością nie będzie to komfortowa sytuacja.
Oczywiście, Kubica jako kierowca rezerwowy Alfa Romeo Racing Orlen, ma też „szanse” na występy w czymś więcej niż tylko pierwszy trening, ale tu oczywiście nie życzymy niczego złego żadnemu z czterech kierowców ekip z Hinwil i Maranello. Nie, to nie pomyłka. Trzeba bowiem pamiętać, że rezerwowym kierowcą Ferrari jest nadal Antonio Giovinazzi. Gdyby zatem Charles Leclerc lub Sebastian Vettel z jakiegoś powodu nie mogli pojechać w danej rundzie, wskoczy za nich Włoch, a za niego w ARRO Kubica.
Jak widać aspektów jest wiele, a wszystko może potoczyć się oczywiście w znany nam już, „kubicowy”, sposób, a zatem niespodziewanie.