Po pozbyciu się zbędnego, lecz bardzo przyjemnego hałasu spowodowanego przejeżdżającymi bolidami F1, pozostał w głowie ten najbardziej przyjemny dźwięk, szepczący ryk bolidu oznaczonego niekończąca się walką oraz niekończąca się przygodą. Czyli bolidu z oznaczeniem 88. To druga odsłona przygody Roberta Kubicy w F1, oznaczenie bolidu podwójną 8, ulubionym numerem Krakowskiego kierowcy jest jak najbardziej na miejscu i być może fajnie się złożyło ze pojedyncza 8 jest już zajęta.
Szmer bolidu, w erze hybrydowych silników o pojemności mniejszej niż auta gospodyń jeżdżących na zakupy, takie stwierdzenie jest nieprawdziwe, jednak jak najbardziej na miejscu, ponieważ w porównaniu do V8 nie blokowanych turbo i dziwnymi wynalazkami nowoczesnej F1, to szmer. Jednak w dalszym ciągu budzące się do życia silniki F1 powodują gęsią skórę i potrafią skutecznie uniemożliwić jakiekolwiek konwersacje na torze. W nadmiernej ilości powodują tez iż umysł zaczyna się bronić i blokować sygnały napływające wraz z odgłosem pędzących bolidów. Lecz po tygodniu odpoczynku pozostał już w głowie tylko ten po który pojechałem do słonecznej Hiszpani. Spodziewałem się zobaczyć, dosłyszeć to co zostało zakodowane podczas pierwszej odsłony RK w F1. Jechałem na testy w Barcelonie z konkretnymi oczekiwaniami mając w głowie zakodowany dźwięk przejeżdżającego bolidu Kubicy. Wiec siłą rzeczy dźwięk usłyszany podczas przejazdów testowych na torze w Kataloni został porównany do wzorca z 2010 roku. I nie mam tu na myśli jego mocy w decybelach lecz sposób w jaki mój umysł przekłada usłyszany dźwięk na prędkość bolidu oraz sposób w jaki kierowca używa auta. Niestety nie było tych okrążeń dużo, mam na myśli te okrążenia które nadawały się do porównania ze wzorem. Jednak coś tam udało się wysupłać.
Najbardziej uderzającą cechą tych przejazdów było nieodparte wrażenie iż FW42 jest powstrzymywany, tak jak koń przed pokonaniem przeszkody. Dżokej ściąga lejce by w odpowiednim momencie spiąć konia i pozwolić mu w chwili uwolnienia, skoczyć ponad przeszkodą. Bolid wydawał się być stłumiony, tak jakby szykował się do nagłego przyśpieszenia które jednak nie nastąpiło. Brakło mi w przejazdach Roberta, nie mówię o sposobie jazdy, o tym później, brakło mi tego uczucia iż bolid żyje, jedzie na maksymalnych osiągach nie mówiąc już o tym westchnieniu które dało się słyszeć kiedy to Robert wyciskał ponad 100% z bolidu. Co dziwne przejazdy Russella tez wyglądały na bardzo powściągliwe, ale mnie głównie interesuje Robert, chociaż tym razem muszę zrobić to czego nie lubię. Mianowicie zajrzeć do statystyki.
1.18 130 czas Rus, niby taki średni ze wskazaniem na słabszy czas z pośród wszystkich ekip. Jednak osobiście nigdy nie biorę suchych faktów jako przewodników, liczy się czucie, to co czujemy. A ja czułem że zarówno Rus jak i Robert nie pojechali na pełnej możliwości bolidu. Silnik wydawał się nie osiągać swoich nominalnych mocy a sam bolid nie wydawał jakże charakterystycznego głosu kiedy to jego części są poddawane obciążeniom do jakich zostały zaprojektowane. A mimo to bolid się zmęczył, dziwna to sprawa i w zupełności nie zrozumiała. Renia prowadzona rękami Dana parokrotnie wydała ten dźwięk na prostej start/meta, podobnie jak Mercedes i Ferrari. Parę przejazdów na limicie zaliczył tez Kimi, szczególnie jeden mi się podobał, nadwozie wydawało ten charakterystyczny równy głośny szum, silnik pracował na odcięciu a podwozie wyrzucało snopy iskier, tak z cała pewnością Kimi w dalszym ciągu potrafi wykrzesać z rumaka o nazwie Alfa to co najlepsze.
Lecz ja nie po to tam pojechałem. Wstawiłem się na testach w Barcelonie po to by zobaczyć a właściwie usłyszeć, a może i to i to, przekonać się jak jeździ Robert. Czy dalej jest to ten sam kierowca którego pamiętam z przejazdów w bolidach napędzanych V8. Odpowiedź nie jest całkowicie jednoznaczna, brakło mi tych szybkich paru okrążeń, by mieć 100% pewności. Lecz na podstawie tego czego doświadczyłem twierdzę że tak. Robert Wrócił. W dalszym ciągu potrafi wykrzesać z bolidu siódme poty. Było to widoczne w sposobie w jaki pokonywał zakręty oraz gdy na krótkich odcinkach pozwalał bolidowi pogalopować. Tak to jest ten sam kierowca, ten którego pamiętam. Bardzo żałuje że nie pozwolili mu wycisnąć soków z FW42, lecz gdy słyszysz ten moment w którym Robert zbija biegi by po wejściu w zakręt otworzyć przepustnice i podbić biegi w sposób tak naturalny i precyzyjny że silnik nie zmienia sposobu pracy przy ich zmianie. Wow, bezcenne uczucie. Czekałem na to 8,5 roku. Precyzja prezentowana przez Krakowianina tak dobrze mi/nam znana z poprzedniej przygody z F1 jest tam gdzie powinna być, Robert nic nie utracił ze swych zdolności. Niedawno powiedział iż stał się lepszym kierowcą i ja mu wierze a przekonam się o tym zapewne podczas GP Belgi. Będzie to niesamowite przeżycie. Będę tam mógł dołożyć do swoich przeżyć także jakże wyczekiwane, nie prezentowane przez innych kierowców hamowanie do zakrętu. Ten moment gdy przepustnica zostaje zamknięta i wciśnięty zostaje hamulec, opony wydają charakterystyczny dźwięk, nie jest to odgłos blokowanych kół ale nie jest to tez odgłos pracującego hamulca. Jest to coś pomiędzy, słychać trzask zapinanego hamulca a później lekkie „biadolenie” opon które pomimo braku ABS tak jakby zatrzymywały się na milisekundy by ponownie się obrócić. Tak traktować bolid podczas dohamowania potrafi niewielu kierowców a wśród nich jest Robert i jest w tym jednym z najlepszych a możliwe że i najlepszy. Tak zdecydowanie tego mi brakowało w Barcelonie.
Jest jeszcze coś co Robert wykorzystywał kiedyś i pewnie teraz tez to będzie robił a jest w tym mistrzem. Mianowicie przejście z dohamowania do otwarcia przepustnicy. Nowoczesne bolidy maja inteligentne mapowanie silnika tak by wyjście z zakrętu było maksymalnie „wzorowe”. Jednak Robert poprawia mapowanie korygując na bieżąco stan otwarcia przepustnicy. Ten chłopak posiada wrodzony dar do czucia bolidu od asfaltu po antenkę od radia, którą chętnie pewnie by usuną ze względu na wagę i złą aerodynamikę;) tak jak Kimi „po co mi to mówisz, wiem co mam robić” ;)) Wracając do tematu. Tak, sposób w jaki Robert prowadził samochód a właściwie to bolid bo nigdy nie widziałem jak prowadzi auto prywatne, ten sposób jest wyczuwalny i teraz, odniosłem tez wrażenie iż Robert wykazuje tez nieco więcej agresji przy prowadzeniu ale to może być spowodowane, większymi i cięższymi bolidami. Pozostało napawać się widokiem Kubicy podczas GP, mając w głowie to co się dosłyszało dotychczas i czekać na następne spotkanie z Panem Kierowcą na żywo. Jakoś zleci te parę miesięcy, na szczęście będą to miesiące obfitujące w GP z naszym mistrzem tak wiec nie ma co narzekać. Ocenę FW 42 trzeba chyba odłożyć, z powodu braku danych po przejechaniu szybkich kółek. Lecz jestem dobrej myśli. Wyglądało to tak jakby Robert miał nad nim pełna kontrolę, a to na tym etapie chyba najważniejsze. Ważniejsze od prędkości która z całą pewnością przyjdzie w wykonaniu Roberta i prawie w stu procentach w wykonaniu FW42.
Paweł, Den Haag