KONTAKT     Promocja Mubi – zwrot 150 zł!      Wyścigi OBSTAWIAJ NA EFORTUNA.PL     Kup F1 TV PRO   Wsparcie    Bilety na GP Węgier

logo-powrot-roberta

MENU:

Po Francji – Wasz komentarz

Sergey Sirotkin F1 Williams Grand Prix Francji 2018

Jakiś czas temu zapraszałem Was do udziału w życiu bloga również poprzez pisanie własnych spostrzeżeń w postaci postów. Miło mi opublikować pierwszy z takich wpisów, w którym Mr Petrolhead przedstawia swoje wrażenia po Grand Prix Francji – zachęcam do przeczytania i dziękuję autorowi za ten wpis!

Wyścig na torze Paul Ricard okazał się być bardziej interesującym niż się wszyscy spodziewaliśmy. W końcu obejrzeliśmy wiele manewrów wyprzedzania, dramaty na pierwszym okrążeniu, wyjazd samochodu bezpieczeństwa i szachy inżynierów na pit wall. Było wszystko, co jest kwintesencją Królowej Motorsportu, co jest jakże miłą odmianą po wyjątkowo w tym roku nudnym GP Kanady.

Jest jednak coś co mnie bardzo smuci. Po kolejnym wyścigu obecnego sezonu widać gołym okiem, że zespół Williamsa, niczym przedziurawiona boja, jest na dnie. Dużo się o tym ostatnio pisze i przyczyn tego stanu rzeczy jest tak wiele, że niemal nie sposób je wypisać wszystkie obok siebie. Pakiet, jakim dysponują w tym roku kierowcy, jest delikatnie mówiąc słaby. Bolid prowadzi się bardzo nerwowo, źle hamuje, jest wolny na zakrętach i ciężko poczuć się w nim komfortowo, a co za tym idzie, jechać szybko na limicie. Błędy inżynierów są widoczne jak na dłoni i z tego projektu będzie niesamowicie ciężko coś wycisnąć.

Znamienna była krótka rozmowa Martina Brundle podczas jego Grid Walk tuż przed rozpoczęciem wyścigu, gdy spotkał Felippe Massę. Pogratulował mu angażu w Formule E i dodał „You could’ve been driving Williams this year”… ironicznie pokazując ostatnie miejsca na starcie.

Do tego kiepskiego obrazu dodać więc trzeba jacy kierowcy mają wyprowadzić zespół z nad przepaści. Nie należę do ludzi, którzy bez powodu obniżają czyjeś walory, ale to co obserwuję zwłaszcza ze strony Strolla, to jest nóż w serce kibica F1. Paydriverzy są obecni w F1 od dawna, w czasach kiedy zaczynałem śledzić wyścigi zazwyczaj były jednak granice, których nie można było przekroczyć. Rozumiem, pieniądze w tym sporcie są kluczową sprawą, ale powinien być moment, w którym szefostwo zespołu powinno powiedzieć dość, przegiąłeś, żegnaj, bo kompromitujesz naszą organizację.

Ten moment w przypadku Lance powinien był nastąpić najpóźniej po GP Monako, po tym jak Stroll, jak małe dziecko w piaskownicy niemal rozpłakał się, nie widząc sensu dalszej jazdy jeszcze w pierwszej fazie wyścigu, gdzie ciągle wszystko było do zdobycia, co pokazał choćby wynik Verstappena. Gdyby szansę pojechania w takim wyścigu dostał Robert Kubica, zostawiłby tam swoje serducho, walczył do ostatniego zakrętu i stracił przytomność zanim by powiedział, że czegoś nie da się ugrać. Jeżeli tak słabo zmotywowany do pracy chłopak siedzi za sterami jednego z ledwie dwudziestu bolidów w stawce F1 i jest „nie do ruszenia” to niemal brakuje słów, żeby to opisać.

Ten sam pilot bolidu poleciał bardzo nisko w domowym GP Kanady, a do tego jeszcze dołożył momentami kompromitujący występ w trakcie weekendu GP Francji, który powinno się zakazać oglądać z powodu drastycznych scen. A już na pewno nie powinno się słuchać jego team radio. Potrafił za to doskonale przetestować, ile jest w stanie wytrzymać przednia opona jeśli się hamuje blokując koła w zakrętkach, by potem widowiskowo eksplodować…

Smutna jest ta sytuacja, bo w F1 powinni startować utalentowani kierowcy z charakterem, tacy, którzy nie boją się ryzyka i przede wszystkim piekielnie szybcy. Obawiam się, że Lance nie ma żadnej z tych cech. Nie chciałbym, abyście pomyśleli, że czepiłem się „biednego” chłopaka. Nic z tych rzeczy. Po prostu chciałbym na torze widzieć 100% zaangażowania, walkę do samego końca, gdyż siedząc w bolidzie F1 podczas GP jest się na szczycie świata Motorsportu. Nie można tego w tak banalny sposób marnować.

Tym razem Williams nie jest jednak osamotniony w swych problemach, gdyż niestety dołączył do niego zespół McLarena… Obserwując sukcesy tego teamu przez niemal trzydzieści lat śledzenia Formuły 1, pasję z jaką tworzone były kolejne bolidy, nazwiska kierowców i innych osób związanych z tym zespołem, aż trudno uwierzyć, że znaleźli się tak nisko w szeregu. I tym razem ciężko wytłumaczyć do końca, co sprawia, że są w takiej pozycji, ale F1 rozwija się bardzo szybko, a ci którzy nie potrafią do końca wykorzystać swoich zasobów muszą się pogodzić z porażką. Widać wyraźnie, że brakuje tam lidera. Po odejściu z organizacji kontrowersyjnego, ale bardzo charyzmatycznego Rona Dennisa, Zach Brown nie wygląda na Team Principal, który jest w stanie w tak skuteczny sposób zarządzać organizacją. Okazuje się więc, że problemy z silnikami Hondy z zeszłego sezonu to tylko wierzchołek góry lodowej. W McLarenie za kulisami musi się dziać dużo więcej.

Przyznam też, że bardzo rozczarowuje mnie obecna postawa Fernando Alonso. I tutaj od razu zaznaczę, że według mnie jest to jeden z najbardziej utalentowanych kierowców w stawce, pamiętny zdobywca dwóch tytułów mistrza świata Formuły 1 z zespołem Renault, postać, która przerwała tak wyraźną dominację Ferrari i Michaela Schumachera w poprzedniej dekadzie. Temu kierowcy nie brakuje umiejętności ani doświadczenia. Za to coraz bardziej brakuje mu motywacji. Ciężko porównywać tutaj Fernando z Lance, gdyż jest to zupełnie inna galaktyka odnośnie klasy kierowcy, ale mam nieodparte wrażenie, że i w tej sytuacji zespół powinien powiedzieć dość. Podczas poprzedniego weekendu, gdy Alonso startował w wyścigu 24 Le Mans, widać jak bardzo ten człowiek stęsknił się za wygrywaniem. Jego radość po zwycięstwie, jak również komentarze po weekendzie spędzonym na Le Mans dobitnie to podkreślają.

Jak każdy topowy kierowca, nie jest to osoba, która łatwo przyjmuje porażki i godzi się z faktem, że ciągnie ogon w stawce. Ten facet zwyczajnie chce wygrywać i zapewne coraz bardziej rozwala go w środku, że w obecnym bolidzie jest to niemożliwe. Pokazał to też dzisiejszy wyścig, gdzie Fernando zajął ostatnie miejsce. Nawet próba zrobienia najszybszego okrążenia pod koniec wyścigu nie powiodła się i po uszkodzeniu tylnego koła bolidu zrezygnowany pojechał do garażu. Smutno jest oglądać zawodnika takiego kalibru w obecnej sytuacji. I znowu, przyczyn takiego stanu rzeczy jest bardzo wiele, a i on sam nie jest bez winy. Faktem jest jednak to, że wolałbym widzieć Alonso startującego z sukcesami i bananem na ustach w innej serii, a na jego fotelu głodnego sukcesu, zdeterminowanego do walki o wszystko kierowcę, który gotowy będzie zrobić cokolwiek jest konieczne, by dojechać do mety szybciej niż rywale. Przecież o to w Królowej Motorsportu powinno chodzić najbardziej!

Mr Petrolhead

Podziel się wpisem:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Najnowsze wpisy na blogu:

Tego dnia w F1 - 8 czerwca

Podczas testów Porsche ginie Ludovico Scarfiotti (10 startów, 1 zwycięstwo, 1 najszybsze okrążenie, 1 podium).

Niki Lauda odnosi swoje 5. zwycięstwo w F1, wygrywając GP Szwecji. Jedyny raz z pole position startował Vittorio Brambilla.

Robert Kubica wygrywa Grand Prix Kanady, odnosząc swoje pierwsze zwycięstwo w F1. Jest to też pierwszy dublet zespołu BMW Sauber. Po raz 62. i ostatni na podium stanął David Coulthard. Więcej o tym można przeczytać tutaj i tutaj.

Ukazuje się niezwykle szczery i emocjonalny wywiad Roberta Kubicy z BBC. „Problemem w F1 jest miejsce. Może kiedyś, jak FIA powie, że samochód musi być 10-15 cm szerszy, będą mógł prowadzić, ale to nie jest tak, że rajdy są wyjściem awaryjnym. To, co jest dla mnie ważne, to to, że widzę postęp. W życiu codziennym zmagam się z ograniczeniami, ale jeżdżąc widzę postęp – czy to w samochodzie rajdowym czy symulatorze. Pytanie brzmi, jak dużą sprawność uda mi się odzyskać i ile mi to zajmie, ale jeżeli mam być szczery, to nie ma to dla mnie znaczenia czy zajmie miesiąc czy 10 lat, może kiedyś znów będę miał szansę jeździć w F1” – mówi Polak.

Dobry Rajd Sardynii w wykonaniu Roberta Kubicy i Macieja Szczepaniaka. Na dwóch OS-ach byli w stanie przebić się do pierwszej trójki, a całość kończą na 8. pozycji.

Daniel Ricciardo odnosi swoje pierwsze zwycięstwo w F1, triumfując w GP Kanady. Po raz 15. i ostatni najszybsze okrążenie wyścigu wykręca Felipe Massa. Po raz 200. w F1 startuje Kimi Raikkonen.

„Syn mówi, że samochód Williamsa prowadzi się bardzo ciężko. Jest tak trudny w prowadzeniu, że trzeba dodatkowego treningu na siłowni, żeby za kierownicą było OK. Pod koniec lata zobaczymy, gdzie będzie. Celem jest otrzymanie posady w F1, ale nie ma pewności. Im lepiej jednak spisze się w F2, tym więcej drzwi może sobie otworzyć. Niektórzy kierowcy są obecnie zagrożeni, łącznie z Robertem Kubicą czy Antonio Giovinazzim” – mówi Michael Latifi o karierze swojego syna.

Archiwum

Najbliższe Grand Prix F1

GP Emilii - Romanii

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Najbliższy start Kubicy

24h Le Mans

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Bądź na bieżąco

Piątek, 17 maja
godz. 13:30 – FP1
godz. 17:00 – FP2

Sobota, 18 maja
godz. 12:30 – FP3
godz. 16:00 –  Kwalifikacje

Niedziela, 19 maja
godz. 15:00 – Wyścig

Popularne tagi