Zawsze mam ciary gdy oglądam ten film “Merci Renault”. Niesamowitych emocji doświadczaliśmy 6 lat temu gdy Robert Kubica po raz pierwszy od lutego 2011 roku testował aktualny bolid Formuły 1.
142 okrążenia na bardzo trudnym torze w upale, czwarty czas dnia i 6. wynik ogólny testów. Kubica zniszczył tego dnia nie tylko tablicę Nico ulkenberga na garażu Renault ale też wątpliwości wielu, że nie da rady jeździć szybko bolidem F1.
Niestety, była to ostatnia aktywność z Renault, ale jednocześnie poważny początek powrotu do Formuły 1.
„Start dnia nie był łatwy. Zrobiłem prawdopodobnie jeden z największych fuck-upów z Formule 1 w ostatnich latach. Byłem tak skoncentrowany na ludziach przede mną, że zapomniałem, że samochody są szersze. Na szczęście był to mój jedyny błąd, ale lepiej byłoby go nie popełnić. Myślę, że był to bardzo produktywny dzień, przede wszystkim dla mnie, ale myślę, że też dla zespołu. Mieliśmy sporo rzeczy do sprawdzenia. Perfekcyjnie wykonywaliśmy program, zgodnie z harmonogramem. Wszystko było dobrze, byłem bardzo zajęty” – mówił wtedy Robert.
„Największą różnicą było to, że te samochody są zupełnie inne niż te, którymi jeździłem. Największym wyzwaniem była waga auta, która mocno wzrosła w ostatnich latach. U mnie dziś świat Formuły 1 przewrócił się. W ciągu jednego okrążenia zorientowałem się, że to, co mam zakodowane w mózgu nie liczy się. 100 kg więcej gdy wchodzi się w zakręt to ogromne wyzwanie. Mogliśmy zrobić więcej, ale musimy być realistami i był to dobry dzień” – dodał.
“Po jednym dniu jazd dużo się nauczyłem, pewne rzeczy muszę poprawić, ale wiem, że jeżeli wsiadłbym jutro rano, wszystko byłoby naturalne. Priorytetem była praca nad tym, by wszystko stało się naturalne. Bardzo dziękuję kibicom za doping i za wiarę. Zespół opowiadał mi, że było sporo owacji, śpiewów i podziękowania. Podziękowania kibiców dla Renault były szczere. Należy pamiętać, że jestem tu tylko i wyłącznie dlatego, że Renault dało mi szansę” – zakończył Kubica.
fot. Renault F1 Team