George Russell po Grand Prix Holandii powiększył swoją przewagę nad partnerem zespołowym, Lewisem Hamiltonem. Młodszy z Anglików był bardziej zdecydowany w sprawie swojej strategii i bardzo mu się to opłaciło. Według niektórych, zaczyna on już „przejmować pałeczkę” w ekipie z Brackley.
Russell jechał na 3. miejscu na Zandvoort gdy na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Zespół nie planował ściągać go do boksów na zmianę opon z pośrednich na miękkie, ale Russell sam stanowczo zasugerował ekipie, że chce zjechać, a ta posłuchała go, odbierając Lewisowi Hamiltonowi – jadącemu na prowadzeniu po zjeździe Verstappena – „bufor bezpieczeństwa”.
Co ciekawe, Hamilton mógłby zdążyć wykonać pit-stop, ale nie pomyślał sam o zmianie, a zespół nie chciał ryzykować. Ostatecznie Lewis spadł na 4. miejsce, a Russell dojechał 2, wyrównując najlepszy wynik w karierze.
Nie pierwszy raz w tym sezonie Russell mimo że był wolniejszy w kwalifikacjach, podjął lepszą decyzję w wyścigu i dojechał przed kolegą z zespołu. W klasyfikacji generalnej ma już 30 punktów przewagi nad Hamiltonem, a do drugiego Charlesa Leclerca traci zaledwie 13.
„Widzę zmianę w obrębie Mercedesa. George Russell szybko wyrasta na lidera zespołu. Sam podjął decyzję o przejściu na miękkie opony. Hamilton, przy całym swoim doświadczeniu i wszystkich mistrzostwach, mógł zrobić to samo” – mówi o sytuacji z Zandvoort Jacques Villeneuve, mistrz świata z 1997 roku.
Kanadyjczyk przyznaje, że był bardzo zdziwiony dużymi nerwami Hamiltona, które wyraził w trakcie wyścigu.
„Byłem zdumiony wybuchem Lewisa Hamiltona w wyścigu, a szczególnie sposobem, w jaki się odezwał. Był agresywny, niemal obraźliwy. Dobrze, że przeprosił zespół, ale to nie przystoi mistrzowi. Po tym wszystkim, co ten zespół zrobił dla niego, nie powinien się tak odzywać” – dodaje Villeneuve.
Myślę, że warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt – to, że Mercedes posłuchał Russella i dał mu lepsze opony na końcówkę, zostawiając Lewisa bez swoistej tarczy. Pomijając to, czy brak ściągnięcia Lewisa był błędem strategicznym czy nie, to jednak trudno wyobrazić sobie podobną sytuację jeszcze rok temu, gdy kolegą Hamiltona z zespołu był Valtteri Bottas.
Oczywiście teraz Mercedes nie walczy o mistrzostwo i nie musi stawiać wszystkiego na jednego zawodnika, jednak takie decyzje i takie występy George Russella mogą sprawić, że gdy w 2023 roku Mercedes będzie miał lepsze auto, postawi właśnie na niego, o ile oczywiście George nadal będzie trzymał taką formę.