W 2019 roku świat Formuły 1 obiegła informacja o nowym zespole aspirującym by dołączyć do stawki. Azjatycki zespół nosił się z zamiarami by rozpocząć rywalizację wraz z wejściem w życie nowych przepisów, które pierwotnie były planowane na rok 2021.
Struktura zespołu
Z informacji jakie uzyskał portal racingnews365 współzałożycielami Panthery są Benjamin Durand – były dyrektor SMP Racing oraz BR Engineering w WEC oraz Francuz Michel Orts – były kierowca. Dyrektorem zespołu ma być Paul Fleming były wysoko postawiony pracownik holdingu Barclays.
„Jesteśmy w trakcie budowania struktury ludzi, która pomoże nam w zebraniu potrzebnych funduszy. Paul jest podekscytowany projektem i chciał dołączyć. Ma znajomości, doświadczenie w funduszach na tak wysokim poziomie więc wskazaliśmy go jako dyrektora. Mamy nadzieję, że odniesiemy sukces szybciej z nim w składzie. Michel i ja prowadzimy ten projekt a Paul jest bardzo dobrym wsparciem dla nas. Jest wprawiony w pracy z tak pokaźnymi pieniędzmi, wie gdzie pójść, z kim się zobaczyć” – powiedział Benjamin Durand.
Chcą dołączyć tak szybko jak będzie to możliwe
„Organizujemy fundusze z 200 milionami dolarów wpisowego na czele. Takie są zasady i nie zanosi się na to by coś mogło się wkrótce zmienić. Wszyscy mówią, że może będzie jakaś zmiana wraz z nową umową między zespołami a FIA (Concorde Agreement) ale to tylko plotki. Na ten moment to są wymagania, z którymi się mierzymy. Chcemy dołączyć tak szybko jak to możliwe ale zależy to od finansowania. Jeśli mielibyśmy pewność, że ta umowa zostanie porzucona w 2025 rozważalibyśmy przeczekanie zdobywając w tym czasie inwestorów. Szczerze nie widzę jednak takiej możliwości, Formuła 1 chce więcej zespołów ale równocześnie mamy dyrektorów i właścicieli teamów którzy mówią, że F1 jest na wznoszącej i jej wartość rośnie.”
Rozmowy z inwestorami idą całkiem nieźle.
„Duża część potencjalnych inwestorów rozumie, że to teraz dobra franczyza, jednak kosztuje ona 200 milionów dolarów. Mamy pewne rozmowy na Bliskim Wschodzie, jest tam kilka krajów. Mają duże zainteresowanie w połączeniu z dużą ilością wyścigów. Prezydent FIA Ben Sulayem jest z tamtych stron więc to dowodzi mocnemu zainteresowaniu. Rozmawiamy z kilkoma podmiotami, zarówno prywatnymi jak i państwowymi. Po dwóch latach było ciężko chociaż usiąść do rozmów.”
Baza w Azji
„To cały czas ten sam projekt, ma na celu rozwinięcie zespołu w Azji i kiedy mówię Azja mam na myśli miejsca od Bliskiego Wschodu po Pacyfik. W zależności od inwestorów lokalizacja zespołu może ulec zmianie. Jeśli będziemy mieć inwestora z Malezji – zespół powstanie w Malezji ale to może się zmienić na inną część kontynentu. To interesujący rynek, mamy pewne rozmowy z firmami w USA, które również mogą być zainteresowane. Są też potencjalni chętni w Afryce, ale to dalekosiężne plany.”
Zespół kliencki Renault?
„Idea jest taka by ruszyć z zespołem i mieć jakieś wsparcie przy tym ponieważ F1 jest na tyle skomplikowana, że start od pustej kartki papieru bez pomocy istniejącego producenta jest niemożliwy. Oczywiście jesteśmy cały czas w dobrym kontakcie z Renault. Rozmowy mieliśmy już dawno, Renault przechodzi obecnie pewne zmiany ale ciągle są zainteresowani technologiczną współpracą. To coś co musimy mieć by ruszyć do przodu mając już pieniądze. Jesteśmy cały czas blisko Renault ale ich strategia może się zmienić, dużo rzeczy może się zmienić jednak nie słyszeliśmy by stracili chęci.”
Biorę w ciemno nowy zespół. Bez względu na to czy finansowany zostanie przez arabskie petrodolary, chińskie yuany czy malezyjskie ringgity. Formuła jeden pod względem nowych zespołów przeżywa totalną stagnację i każda świeża krew pomoże rywalizacji i przede wszystkim stworzy nowe miejsca dla kierowców. Bardzo optymistyczną wiadomością jest fakt, że Panthera ma szkielet struktury zarządzania co oznacza, że trudne czasy pandemii jednak nie zrównały tego planu z ziemią. Biorąc pod uwagę mocną ekspansję Bliskiego Wschodu w kalendarzu wyścigów myślę, że tam spokojnie znajdą się finanse by zbudować team i umieść jednego z swoich kierowców w kokpicie co oczywiście przełoży się na potężny potencjał marketingowy. Przecież w dokładnie taki sam sposób funkcjonuje Aston Martin, który z definicji jedno miejsce ma przeznaczone dla Lancea Strolla. Drugi team oparty na podobnej zasadzie nie zaszkodzi.
Autor: P.S.
Źródło: racingnews365.com