W rozmowie z onet.pl Robert Kubica przyznaje, że przyjemnie jeździ mu się po torze Le Mans – nawet, a może nawet szczególnie z pakietem aerodynamicznym z niższym dociskiem. Jest jednak jedno „ale”.
Jak po dotychczasowych okrążeniach Robert Kubica ocenia tor w Le Mans mówi:
„Jest ciekawy, choć tak naprawdę z opowieści wyobrażałem go sobie trochę inaczej. Na przykład przyczepność była dość dobra w miejscach, w których myślałem, że będzie ślisko, bo tak mi opowiadali. W końcu większość trasy przebiega po zwykłych drogach, które są w codziennym użytku jeszcze kilka godzin przed treningami i oficjalnymi sesjami! Okazało się jednak, że przyczepność była dobra. Poza tym wielka szkoda, że mamy o wiele niższą moc, niż ubiegłoroczne prototypy LMP2. Na takim torze jest to bardzo odczuwalne. Z jednej strony sporo spowalnia samochód, a z drugiej odbiera trochę pikanterii i wyzwania, bo do zakrętów dojeżdżasz wolniej, a szybka sekcja zakrętów Porsche też łatwiejsza do pokonania. Czyli wyzwanie jest mniejsze, ale umówmy się – sama nitka toru to tylko część wyzwania, jakie stawia przed nami cały ten weekend. Z sesji na sesję warunki będą się mocno zmieniały, nie mówiąc już o samym wyścigu. Do tego tłok na torze, jazda nocą…” – przyznaje Polak.
Co ciekawe, Robert mówi, że z niższym pakietem aerodynamicznym auto prowadzi się przyjemniej niż w European Le Mans Series.
Kubica zwraca uwagę na ważną różnicę w zachowaniu kierowców w stosunku do swoich poprzednich doświadczeń.
„Respekt względem kolegów jadących po tym samym torze nie spełnia standardów wyścigów, w których startowałem do tej pory. Tu większości ludzi nie obchodzi, że ty jedziesz na szybkim okrążeniu, a oni dopiero co wyjechali z boksu i mogliby spokojnie ci zjechać z drogi, ale tego nie robią. Jest to specyfika wyścigów długodystansowych. Dużo mniejszą uwagę poświęca się takim rzeczom. Nigdy nie widziałem żadnych kar za blokowanie, ale tu nawet nie chodzi o karanie. Chodzi wzajemny szacunek pomiędzy zawodnikami” – mówi Robert.
Całą rozmowę znajdziecie tutaj.
Źródło: onet.pl
fot. Brecht Decancq