Romain udzielił pierwszego po swoim niedzielnym wypadku wywiadu, w którym opowiedział o pierwszych sekundach po uderzeniu w bandę z prędkością 221 km/h. Opublikowała go francuska telewizja LCI.
„Zobaczyłem, że mój wizjer jest cały pomarańczowy, a wokół mnie są płomienie. Przyszedł mi na myśl wypadek Nikiego Laudy. Nie chciałem tak skończyć, musiałem się wydostać dla moich dzieci” – mówi Grosjean, który przyznaje, że takiego wypadku nie spodziewałby się nawet w filmie.
„Nawet w Hollywood. Nigdy nie widziałem takiego wypadku w moim życiu. Byłem w płomieniach 28 sekund, ale wydawało mi się jakby to było znacznie dłużej bo trzy razy próbowałem wydostać się z kokpitu. PO tym wypadku, cieszę się że przeżyłem” – mówi Francuz.
„Byłem w stanie odpiąć pasy. Kierownicy już nie było na miejscu, musiała pęknąć podczas uderzenia. Bardziej bałem się o moich krewnych – przede wszystkim dzieci, ale również tatę i mamę. Nie bałem się o sibie. Widziałem nadchodzącą śmierć, nie miałem innego wyjścia niż natychmiast uciekać” – dodaje.
Jak się okazuje, Grosjean doznał jeszcze jednej kontuzji.
„Mam poparzone ręce i mocno skręconą kostkę. Myślałem, że złamałem stopę”.
Grosjean zostanie kolejną dobrę w szpitalu, ale chce wrócić na Grand Prix Abu Zabi i w ten sposób pożegnać się z Formułą 1.