Jeden z największych portali sportowych w Niemczech, Kicker, opublikował długi wywiad z Robertem Kubicą na temat wyzwania, którego podejmie się w tym tygodniu, a zatem startów w serii DTM.
“Motorsport jest moją pasją, moim stylem życia. Siedzę w nim ponad 20 lat. Jako dziecko, to była dla mnie zabawa, chodziło o frajdę. Potem stał się on prawdziwym hobby. Wreszcie pracą i to prawdziwą. Podczas tego okresu, były wzloty i upadki, tak jak u każdego sportowca. A ponieważ to, co kocham, stało się moim zawodem, jestem naprawdę szczęśliwą osobą. To najlepsze, co może ci się przydarzyć w życiu” – mówi Robert, pytany o to, co go napędza.
Robert podkreślał rangę serii DTM – jej złożoność, zaawansowanie techniczne oraz bardzo wysoki poziom kierowców.
“DTM ma swoje własne wymagania, tak jak każda inna seria wyścigowa czy rajdowa. Ma swój styl jazdy, trzeba wyciskać tu maksimum z pakietu, którym się dysponuje. Cieszę się, że tu trafiłem, bo jest to mocno pożądana seria wśród kierowców. Po dwóch, niezbyt udanych latach w F1, teraz moim priorytetem jest prawdziwe ściganie. DTM daje mi wspaniałą okazję do radości z jazdy, nawet mimo tego, że będzie ciężko. Przejście z F1 do DTM nie będzie łatwe, ale jestem w tej branży od dłuższego czasu. Większość kariery spędziłem w single seaterach, prawie nigdy nie jeździłem autami GT czy turystycznymi jak DTM, a to ogromna różnica. Charakterystyki są zupełnie inne, gdyż auta F1 dostarczają znacznie większą siłę docisku i niesamowite osiągi, a ich konstrukcja jest zupełnie inna. Widzieliśmy w przeszłości, że byli kierowcy F1 nie mieli tu łatwego życia – nie tylko z powodu różnicy, ale też zaawansowania technicznego DTM” – mówi Robert.
Polak podkreśla też znaczenie czerwcowych testów.
“Dla mnie były one ekstremalnie ważne w kontekście moich przygotowań do startu sezonu. Cały czas trzeba robić postęp, zaznajamiać się z samochodem i zespołem. Jesteśmy debiutantami jeżeli chodzi o DTM i dla nas to dopiero początek nauki. Z drugiej strony jeździmy na różnych torach przy różnych warunkach więc jest wiele do odkrycia. To cena, jaką debiutant musi zapłacić na starcie. Inni mają wiedzę, którą ja dopiero zdobędę”.
Kubica przypomniał też po raz kolejny czasy juniorskie, gdy ścigał się w F3, która była serią towarzyszącą DTM. Polak był wtedy pod wrażeniem liczby kibiców i ich entuzjazmu na temat DTM. Zapytany jak inni z padoku F1 zareagowali na jego przenosiny do DTM, odpowiada:
“Nie było jakichś wielkich reakcji. Oczywiście rozmawiałem z osobami z padoku F1, które były mi bliskie. DTM to bardzo konkurencyjna seria, do którego trudno wejść. Dla mnie – kierowcy F1 w wieku 35 lat – to prawdziwe wyzwanie, które jednocześnie jest też ryzykowne. To skok na głęboką wodę. Ale tylko takie wyzwania dają prawdziwą satysfakcję”.
Zapytany o swoje ograniczenia i fakt, że nigdy nie chowa się za nimi, Kubica mówi:
“Dotykasz bardzo delikatnej kwestii. Może nie tak delikatnej jak kiedyś, ale nadal nie jest ona łatwa. Nawet jeżeli przez ostatnie lata pracowałem bardzo mocno nad sobą w aspekcie psychicznym i fizycznym, to nadal musiałem zaakceptować moje ciało takim, jakie jest. Dlatego nie myślę już o moich ograniczeniach. Oczywiście miałem pewne trudności, szczególnie na początku, ale musiałem się zaadaptować. To już skończony rozdział. Minęło 9 lat od mojego wypadku, a mój stan jest stabilny od 7 lat. Moje ograniczenia są widoczne i oczywiste. Muszę z tym żyć. W sumie, nie pamiętam już siebie sprzed wypadku. Jako kierowca wyścigowy, próbuję robić to samo, co robiłem wcześniej tylko w inny sposób. Muszę taki znaleźć”.
Robert wyjaśnił również, w jaki sposób jego auto w DTM zostało dostosowane do jego ograniczeń, a zatem o zmianie biegów jedną ręką i przełożeniu pokrętła balansu hamulców.
“Z fizycznego punktu widzenia, auta DTM są mniej wymagające niż F1. Przeciążenia są mniejsze, a ciało jest poddane mniejszemu wysiłkowi. Poza rajdami, nigdy nie jeździłem w autach z zamkniętym dachem więc muszę przyzwyczaić się do warunków panujących wewnątrz. Ale wyścigi są krótsze więc nie powinno być z tym problemu. Muszę po prostu regularnie odkrywać, jak poprawić mój styl jazdy. Trudno jednak to robić, nie wiedząc jakie warunki panują. A w DTM chodzi o to, żeby być gotowym od razu. No i trzeba mieć trochę szczęścia”.
Nie zabrakło też tematu kibiców, którzy mieli nadzieję zobaczyć Roberta w akcji na torach DTM w tym roku, a którym z powodu restrykcji nie będzie to dane.
“Na pewno wielu polskich kibiców nie mogło doczekać się przyjazdu na DTM. Szkoda, że w tym momencie nie będzie to możliwe, ale trzeba mieć nadzieję, że prędzej czy później będą mogli wrócić na trybuny”.
Które wyzwanie Kubica uważa za większe – starty w DTM czy w WRC?
“Kiedy dołączyłem do WRC w 2013 roku, była to dla mnie zupełnie nowa kategoria. Musiałem uczyć się od zera, a moje doświadczenie z F1 było bardzo mało przydatne. Przychodząc do DTM, nie jest w sumie inaczej. To zupełnie inna kategoria, wymagająca innego podejścia, choćby jeżeli chodzi o strukturę weekendu wyścigowego, podczas którego nie ma czasu na testy. Doświadczenie jest tu ważniejsze, podobnie jak w WRC” – kończy Kubica.
Źródło: kicker.de