Wygląda na to, że seria Roberta Kubicy intensywnie pracuje nad zmianami w kalendarzu, które umożliwią szybkie i bezpieczne rozpoczęcie sezonu DTM oraz rozegranie największej liczby wyścigów. Był m.in. pomysł powrotu na słynny Sachsenring.
DTM nie ścigało się na Sachsenring od 2002 roku, jednak teraz w obliczu kryzysu ITR zwróciło się do władz toru z luźnym zapytaniem, czy będzie możliwe rozegranie wyścigu bez udziału kibiców na tym właśnie torze.
„Musiałem odpowiedzieć negatywnie ponieważ pracujemy nad pełnym obłożeniem toru z naszymi klientami, a rozgrywanie DTM wiązałoby się z odwołaniem zaplanowanych eventów” – powiedział w rozmowie z motorsport-total.com Ruben Zeltner, szef Sachsenring. Jest to tor, który zarabia przede wszystkim na prywatnych imprezach, a rozegranie wyścigu DTM przy pustych trybunach nie wiązałoby się z finansowym sukcesem.
Zeltner mówi jednak, że chciałby w przyszłości ponownych startów DTM na jego torze.
Zainteresowanie tym właśnie obiektem może sugerować, że DTM skupia się na zorganizowaniu kalendarza z większą liczbą niemieckich torów, co obniżyłoby koszty i ułatwiłoby ich rozegranie, gdyż sytuacja epidemiologiczna w Niemczech jest dobra.
Mówi się o tym, że seria rozmawia z torem Oschersleben, a także rozważa rozegranie większej liczby wyścigów na niemieckich torach będących już w kalendarzu – Hockenheim, Nurburgring i Lausitzring. Dodatkowo wyścigi na Norisring, zaplanowane na 11-12 lipca, nie zostały jeszcze odwołane.
Uniknięcie lotów kilkusteosobowej grupy uczesników wyścigów DTM byłoby dużą korzyścią. Gerhard Berger mówi jednak, że sytuacja z sezonem 2020 zmienia się każdego dnia.
„Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Trzeba patrzeć, gdzie otwierają się przed nami drzwi i jakie kroki podejmować. Nasza obsługa jest z różnych krajów – część z Belgii, inni z Niemiec czy Włoch. Musimy patrzeć co robi na przykład F1 i przekładać to na naszą, mniejszą skalę” – mówi szef DTM.