Mimo napiętych stosunków społeczno-politycznych, jakie pojawiły się w Meksyku w ostatnich dniach, w związku z pojmaniem Ovidio Guzmana, syna słynnego barona narkotykowego „El Chapo” w prowincji Sinaloa, przyszłoweekendowa Grand Prix Meksyku wydaje się być niezagrożona.
Ze sportowego punktu widzenia, jest to o tyle istotne, iż jest prawdopodobne, że już w ten weekend poznamy mistrza świata F1. W grze o tytuł pozostało tylko dwóch zawodników. Obaj z teamu Mercedes – Lewis Hamilton z 338 punktami i Valtteri Bottas mający ich na koncie 274. Sytuacja ta oznacza, że tak naprawdę możemy śmiało oczekiwać moment, kiedy Hamilton zapewni sobie 6 w karierze, a 5 w Mercedesie tytuł mistrzowski. To Brytyjczyk jest pierwszym wyborem teamu z Brackley i chyba też solidniejszym kierowcą, więc wydaje się to nieuniknione. Fin raczej na pewno nie będzie miał możliwości walki o triumf w klasyfikacji końcowej mistrzostw. Władze Srebrnych Strzał uznały bowiem, że wystarczającą nagrodą dla Bottasa za zachowanie szans mistrzowskich do końca, będzie przedłużenie kontraktu i możliwość dysponowania prawdopodobnie najbardziej wszechstronnym bolidem w F1 także w przyszłym sezonie. Nie po to Bottas partneruje Hamiltonowi w teamie, żeby utrudnić mu zdobycie tytułu. Sytuacja raczej ma się zgoła odwrotnie…
W ostatnich dwóch latach, właśnie Autodromo Hermanos Rodriguez był tym przystankiem cyrku F1, gdzie Hamilton pieczętował kolejne tytuły. W 2017, w wyścigu był dopiero 9, ale jego konkurent w mistrzostwach – Sebastian Vettel z Ferrari, który potrzebował miejsca na podium by zachować szanse mistrzowskie, zajął 4 miejsce. Przed rokiem do zapewnienia sobie tytułu, wystarczyło Hamiltonowi 4 miejsce.
W tym roku, przypieczętowanie mistrzostwa uzależnione będzie od pozycji w wyścigu Valtteriego Bottasa. Jeśli Fin dojechałby na pozycjach 3-9, Brytyjczyk musiałby wygrać. Drugie miejsce pozwoliłoby mu rozstrzygnąć mistrzostwa, gdyby Bottas był 10 lub nie zdobył punktów. Zajęcie 3 miejsca przez Brytyjczyka sprawi, że niezależnie od pozycji Bottasa, mistrzostwa będą wciąż nierozstrzygnięte.
Areną tych zmagań będzie tor Autodromo Hermanos Rodriguez w stolicy kraju – Mexico City. Położony w dzielnicy Magdalena Mixhuca w południowo-zachodniej części miasta obiekt, powstał na początku lat 60-tych ubiegłego wieku. Formułę 1 gościł w latach 1963-70, 1986-92 i ponownie robi to od 2015 roku. Już jesienią 1962 roku, podczas treningu przed niezaliczanym do klasyfikacji mistrzostw F1 wyścigiem o GP Meksyku, kibice byli świadkami nieszczęścia. Śmierć poniósł jeden z lokalnych bohaterów – Ricardo Rodriguez. Niestety, tragiczne losy rodziny Rodriguez dopełniły się w 1971 roku, kiedy na torze Norisring zginął brat Ricardo – Pedro Rodriguez. Aby upamiętnić swoich dzielnych kierowców, lokalni oficjele przemianowali w 1973 roku tor Magdalena Mixuhca na tor im. Braci Rodriguez (Hermanos Rodriguez).
Czysto technicznie, kilkakrotnie przebudowywany tor (największa, z budową nowych garaży i powiększeniem poboczy, z uwagi na bezpieczeństwo, miała miejsce po roku 1986) (w trakcie ostatniej [2013-2015] przebudowano m. in. ze względów bezpieczeństwa kończący okrążenie, niezwykle szybki łuk Peraltada) liczy obecnie 4,305 km długości. Ma 17 zakrętów i jest prawoskrętny. Jego najdłuższa prosta, znajdująca się zaraz po starcie, jest jedną z najdłuższych w kalendarzu. Liczy aż 1200 m. W miejscu słynnej Peraltady powstała sekcja stadionowa. Okrążenie przechodzi teraz, przez płytę wybudowanego w 1993 roku stadionu baseballowego Foro Sol. Przeniesiono tam podium, dzięki czemu ceremonię po wyścigu może obejrzeć nawet do 50 tys. ludzi, a wewnątrz zorganizowano sekcję wolnych zakrętów. Wyścig F1 w Meksyku liczy teraz 71 okrążeń, czyli 305,354 km.
W zeszłym sezonie, podobnie jak przed dwoma laty, w Mexico City triumfował Holender Max Verstappen z Red Bulla. Był to jednak słodko-gorzki weekend dla niderlandzkiego kierowcy, gdyż najszybszy przez cały weekend Verstappen przegrał sesję kwalifikacyjną z ówczesnym partnerem z teamu, Danielem Ricciardo i w do ostatniego wyścigu, kiedy mógł startować z pole position jako najmłodszy kierowca w historii, ruszył dopiero drugi. Ricciardo odpadł wtedy z rywalizacji z powodu awarii silnika.
Z uwagi na wysokość położenia Autodromo Hermanos Rodriguez, w tym roku także faworytami wydają się być kierowcy Red Bulla, a zwłaszcza zawsze groźny dla rywali Verstappen. Wydaje się bowiem, że rozrzedzone powietrze, jakie występuje na wysoko położonym torze w Meksyku, może neutralizować atuty Mercedesa, a zwłaszcza Ferrari w postaci mocnych silników. O aerodynamice wiemy z kolei, że ta w Red Bullu od lat stoi na najwyższym poziomie.
Jeśli chodzi o pogodę, na weekend zapowiadana jest raczej pochmurna aura, ale w okolicach toru ma być ciepło, temperatura do 24 stopni. Szanse na deszcz oceniane są w tej chwili jako niewielkie, od 5% do 17% w niedzielę.
Na tę Grand Prix, Pirelli przygotowało dla kierowców mieszanki opon C2, C3 i C4.