168 punktów na 175 możliwych, 67 punktów przewagi nad drugim – oto Lewis Hamilton. Mercedes dominuje w ostatnich rundach i już można ogłaszać ich mistrzami świata, a Lewisa Hamiltona pięciokrotnym mistrzem. Japonia była kolejną rundą, w której liczyliśmy na więcej. Również w kontekście Roberta Kubicy.
Suzuka
Jak dobrze, że są takie tory jak Suzuka… Nie mieliśmy żadnego poważnego incydentu, a i tak było mnóstwo wyprzedzań, kosztownych błędów i całkiem sporo emocji. Na „tilkodromie” prawdopodobnie tej akcji byłoby znacznie mniej. I to jest kierunek, w którym chciałbym aby podążała Formuła 1. Do tego wyścig organizowany w miejscu z tradycjami sprawia, że kibiców zazwyczaj jest sporo i są oni bardziej entuzjastyczni niż fani w Abu Zabi, Bahrajnie czy nawet Rosji.
Ferrari i ich lider
Sebastian Vettel zirytował mnie dziś mocno. Bo chciałem, żeby liczenie które miejsce jest potrzebne danemu kierowcy do zapewnienia sobie mistrzostwa świata zacznie się najwcześniej w Brazylii. A tymczasem, identycznie jak w ubiegłym roku, Lewis Hamilton ma dużą przewagę po 17 rundach. Co ciekawe, zarówno w ubiegłym roku, jak i w tym, Lewis ma 331 punktów. Vettel rok temu miał 265, a w tym roku ma 264.
Ferrari niczego nie nauczyło się po ubiegłym sezonie. Znów popełniają błędy w drugiej części roku, znów nie są to błędy wymuszone. Sebastian Vettel natomiast znów nie trzyma ciśnienia. To dziwne, bo potrafił to robić w pierwszych latach swojej kariery. Przepraszam, za wyrażenie, ale wydaje mi się, że Sebastian… skapcaniał przy Kimim. Wymagający partner z zespołu, który zmusza cię do ciągłej rywalizacji, z którym zawsze cię porównują, sprawia, że stajesz się lepszym. Przebywając z kimś słabszym niemal zawsze, ty też obniżasz swój poziom. Ostatnie lata to dominacja Mercedesa i Vettel zawsze miał wytłumaczenie – mają szybszy bolid, robię co mogę, ale niewiele mogę. Gdyby dostawał od partnera zespołowego, wymówek by nie było.
I dlatego…
Bardzo cieszę się na przyjście Charlesa Leclerca do Ferrari. To była świetna decyzja Marchione. Przyznaję, jadę w hypertrainie Monakijczyka i byl może będę musiał zrewidować swój pogląd, ale dla mnie jest on wielką przyszłością ekipy z Maranello. I to dopiero on, a nie Kimi Raikkonen będzie papierkiem lakmusowym dla Sebastiana Vettela. Drugim w karierze, po Danielu Ricciardo.
Leclerc widać, że chce być już w Ferrari. W ostatnich kilku wyścigach nie był w swojej najlepszej formie. Jest jednym z tych kierowców w tym sezonie, którzy chcą go już po prostu dojeździć do końca.
Max
Dziś zobaczyliśmy prawdziwego Maxa. Szybkiego i nie odpuszczającego, a przy tym nieco aroganckiego. Za sytuację z Kimim Raikkonenem słusznie dostał karę. Późniejsze tłumaczenia, że Kimi mógł poczekać, były nieco bezczelne. Za sytuację z Vettelem Max nie ponosi żadnej winy. Słusznie zwróciliście uwagę, żę Vettel myślał iż wyprzedza Ericssona czy Sirotkina i liczył na łatwe zostawienie miejsca. Ale nie z Maxem takie numery. I ja bym dał za ten manewr Sebastianowi karę. Sędziowie mu odpuścili, choć pewnie gdyby wskutek tego wejścia Verstappen zakończył wyścig, konsekwencje byłyby poważniejsze.
Hamilton
Całkowicie kontrolowany wyścig, aż tak, że trzeba było budować dramatyzm komunikatami o niepewnym zachowaniu przepustnicy w zakrętach. Lewis wygrał dziś zasłużenie, swoją robotę wykonał również Valtteri Bottas, który po wyścigu powiedział, że miał zająć w tym wyścigu drugie miejsce i swoją pracę wykonał.
Lewis niedługo cieszył się jednak swoim trofeum, gdyż niedługo po ceremoniach zostało ono… stłuczone przez fotoreportera. Obecnie Hamilton przypomina mi bardziej egzekutora za którym stoi potężny i bogaty władca. Egzekutora z dredami, w złotym łańcuchu i kolczyku w uchu. I za to brawa dla niego.
BrendOff
Start z 6. miejsca i… finisz pod koniec stawki. I to bez żadnych incydentów, zepsutego pit-stopu czy większych przygód. Taka jest forma Brendona Hertleya. Nie chcę już się nad nim pastwić, ale nie zasługuje na miejsce w F1. Toro Rosso jego zastępce ma ogłosić za około 2 tygodnie.
Również znacznie gorzej niż pozycje startowe i również bez większych incydentów, finiszowali kierowcy Williamsa. Im również ten wyścig nie poszedł i chyba nie wiedzą do końca dlaczego. Oni, wraz z całym zespołem, chcą już po prostu dojeździć do końca tego sezonu.
Kubica
Nic się nie zmieniło. Mamy nadzieję na pozytywne rozstrzygnięcia i póki co nic ich nie wyklucza ani nie potwierdza. To chyba tyle co powinienem napisać. Chyba że po przemyśleniach najdzie mnie ochota na więcej.