Przyjemnie oglądało się pełną emocji, ponad godzinną sesję kwalifikacyjną przed Grand Prix Węgier, prawda? A wszystko za sprawą deszczu i nieprzewidywalnych warunków pogodowych, na co tak długo czekaliśmy w tym sezonie. Wygrał Mercedes, który jednak na suchym torze wydaje się mieć nieco gorsze tempo niż Ferrari, a to może zapewnić nam spore emocje. W Williamsie nastroje mieszane, ale start Lance Strolla z 15. miejsca to z pewnością pozytyw.
Wypowiedzi
Williams miał dziś naprawdę ogromną szansę. Podobnie jak inne ekipy końca stawki. Wykorzystał ją połowicznie i to nawet nie tak, jak mógł. Zapewne chcieliby być na miejscu Toro Rosso, któremu udało się świetnie wykorzystać warunki i w komplecie awansować do Q3. A Hartley to kierowca, który zapewne w F1 dysponuje podobnym tempem jak Stroll czy Sirotkin. Jutro ruszy z 8. miejsca.
Awans Strolla do Q2, kiedy musiał pokonać okrążenie na slickach na wilgotym torze, po kolejny jego przebłysk i trzeba przyznać, że są warunki, w których Kanadyjczyk niczym nie ustępuje innym kierowcom. Należą do nich starty wyścigów i jazda na mokrym torze.
„Miałem dobre Q1 i przeszedłem do Q2, co było bardzo przyjemne. Myślę, że wykorzystałem mieszane warunki i to jest pozytyw. Niestety cisnąć na deszczu straciłem kontrolę nad samochodem i było po wszystkim. W tak padającym deszczu naciskasz i starsza się znaleźć przyczepność i to czasem nię odgryza. To był pech, gdyż w zakręcie 10 są mury na wewnętrznej i nie skończyło się na zwyczajnym spinie, po którym mógłbym jechać dalej. Na szczęście możemy zdziałać coś w jutrszejszym wyścigu” – powiedział po kwalifikacjach Lance Stroll.
W odmiennym humorze znów może być Sergey Sirotkin. Rosjanin był dziś ostatni, a do Strolla stracił ponad 0,7 sekundy. Zasługuje on na miejsce w naszej galerii „kierowców wiecznie coś”.
„Jestem bardzo rozczarowany kwalifikacjami. Przy deszczu była duża szansa dla nas i chciałem ją wykorzystać tak, by były to nasze najlepsze kwalifikacje w tym roku. Warunki były nieprzewidywalne, było bardzo trudno zgadnąć, które okrążenie będzie się liczyło. Za każdym razem, gdy wyjeżdżałem, decydowałem się cisnąć już na pierwszym okrążeniu, co było dobre, ale robiąc to łapałem samochody z przodu i musiałem się wycofywać. Zdarzyło mu się tak trzy razy na trzech kompletach opon i niestety później deszcz ustał i nie byłem na moim szybkim kółku. Nie dało się tego przewidzieć więc mieliśmy pecha i jest mi z tego powodu przykro” – powiedział Sergey Sirotkin.
Strata kierowców Williamsa na oponach intermediate była ogromna do reszty stawki i wynik 15. i 20. miejsce i tak trzeba uznać za w miarę honorowy.
„To była bardzo podchwytliwa sesja dla wszystkich. Wyjechaliśmy na oponie przejściowej w obu samochodach bardzo wcześnie, ale tor szybko wysychał więc zmieniliśmy je na komplety nowych ultrasoftów. Po kilku okrążeniach, zdecydowaliśmy się zjechać po kolejny zestaw opon, czego nikt wokół nie robił i zyskaliśmy dzięki temu, gdy Lance szybko uzyskał dobry czas, dający mu Q2. Niestety Sergey natrafił na ruch na torze i nie udało mu się złożyć czasu, który dałby mu awans do Q2. W Q2 wyjechaliśmy na slickach i stało się za mokro więc poprosiliśmy Lance o zjazd i założyliśmy mu opony przejściowe, które wystarczały tylko na jedno okrążenie, bo później deszcz się wzmógł. Niestety, Lance obrócił się w zakręcie 10 i zniszczył przednie skrzydło więc znów musiał zjechać. Nie wypuszczaliśmy go, gdyż nikt się nie poprawiał. To dobra pozycja startowa dla niego i świetnie, że udało mu się do osiągnąć. Szkoda Sergeya ponieważ myślę, że samochód był obiecujący na ten weekend, bardziej niż wskazuje jego pozycja. Zobaczymy, co uda nam się zrobić jutro” – podsumował kwalifikacje Paddy Lowe.
Jako ciekawostkę dodam, że Williams w galerii dla prasy dodał to zdjęcie.
Farciarze
Możemy sobie gdybać, ale wydaje się, że gdyby nie deszcz, to Mercedes, mający na Hungaroring problemy z temperaturą i zarządzaniem oponami, nie wygrałby (tak łatwo) kwalifikacji. Mają jednak dublet, a Ferrari ma podwójne powody do żałowania. Po pierwsze dlatego, że to oni chcieli dla siebie pierwszy rząd, a po drugie ze względu na to, że to Kimi Raikkonen startuje wyżej od Sebastiana Vettela. I trzeba będzie szybko tę sytuację „naprawić”.
Ferrari wydaje się być bardzo szybkie na Hungaroring i to może być zapowiedź dobrego wyścigu. Niestety, na Hungaroring trudno jest jechać za kimś, a jeszcze trudniej wyprzedzać i to może nam odebrać sporo show w jutrzejszej rywalizacji.
Red Bull
Pechowcem kwalifikacji wydaje się również Red Bull, który – wnosząc po wynikach kwalifikacji – może być blisko Mercedesa w suchych warunkach. W Q2 zawiodła ich jednak strategia, a być może auto i nie byli w stanie szybko wyjechać w najlepszych warunkach. Dlatego Daniel Ricciardo wystartuje dopiero z 12. miejsca. Lepiej było w przypadku Maxa Verstappena, choć on na pewno nie jest zadowolony ze swojej siódmej pozycji startowej – nawet za Pierre Gaslym.
To jednak zapewnić nam dodatkowe emocje. Oczywiście Gasly szybko przepuści Maxa, ale Carlos Sainz raczej nie. Daniel Ricciardo drugi raz z rzędu będzie musiał przebijać się z drugiej dziesiątki, a Węgry były dla niego czwartym grand prix z rzędu, w którym przegrał z Maxem Verstappenem w kwalifikacjach.
Po słabym początku sezonu Max wydaje się być w gazie, a raczej na swoim normalnym poziomie, podczas gdy Daniel nieco się zagubił.
Force India
Od bardzo dawna Force India nie zajęło tak niskich miejsc w kwalifikacjach jak dziś. I trudno oprzeć się wrażeniu, że ma to związek z trudną sytuacją finansową zespołu. Zapewne Wy również nabraliście – podobnie jak ja – sympatii do tej ekipy, która mając jeden z najniższych budżetów w stawce potrafiła rywalizować o podia w niektórych wyścigach.
Co teraz stanie się z drużyną, gdy trafiła pod zarząd komisaryczny? Czy przejmie ją na tyle rozsądna osoba, by podtrzymać dobrego ducha ekipy? Musimy na to liczyć.
A jutro…
Na deszcz się nie zanosi. Niestety. Będzie natomiast bardzo gorąco, prawie tak, jak teraz w Polsce. I to może sprawić, że zobaczymy jednak chmury nad torem… Chmury dymu z silników.
A przed wyścigiem, w studio Eleven Sports Robert Kubica pokaże nam swój kask.