Czy pozycja Roberta Kubicy w motorsporcie nie jest już tak mocna jak niegdyś? Czy znaleźć dobrą serię w 2017 roku wcale nie jest tak łatwo, jak nam się wydawało? A może problemem jest nieodpowiednie szukanie? W ostatnich tygodniach pojawia się bardzo dużo pytań dotyczących dalszej kariery Roberta Kubicy. Sporo jest też rozpamiętywania przeszłości. A wszystko to w warunkach ciągłego braku informacji.
Niektórzy z Was oczekiwali ode mnie tego wpisu. Rozważań na temat przyszłości Roberta Kubicy, możliwych opcji itp. Trudno jednak takie rozważania czynić, jeżeli robiło się to już w przeszłości, a stan faktyczny praktycznie nie uległ od tamtego czasu zmianie.
Trudno takie rozważania czynić, jeżeli jedyne co widać to jazdy na rowerze i okazjonalne starty z (chyba) zupełnie przypadkowymi zespołami w zupełnie przypadkowych autach. Nie ma w tym żadnej uszczypliwości, zwyczajne stwierdzenie faktów. Nadal bowiem wierzę, że za kulisami dzieje się sporo, choć w rzeczywistości niewiele na to wskazuje.
Czekanie?
Wierzę, że Robert aktywnie pracuje nad znalezieniem dla siebie serii na możliwie najwyższym poziomie, choć nie jestem pewien, czy jest do tego najodpowiedniejszym człowiekiem. Mam na myśli to, że Robert może nie umieć „się sprzedać”, tak, jak „sprzedałby go” profesjonalny menadżer z kontaktami, układami i planem marketingowym.
Wszyscy wiemy, jak ważny jest dziś marketing. Wiemy, że Robert nadal ma bardzo dużą wartość marketingową i mamy świadomość, jak ważne są dziś w motorsporcie finanse. Potencjał marketingowy Roberta nie jest wykorzystywany nawet w drobnym procencie, bo zwyczajnie nie ma się kto tym zająć. Menadżerowie nie dlatego biorą sporo kasy, że zawodnicy nie mają się czasu zająć tymi kwestiami. Menadżerowie są zwyczajnie profesjonalistami i potrafią „wycisnąć więcej” z danego zawodnika i jego aktualnej sytuacji.
Robert oczywiście też ma kontakty, ma ogromny talent, wielkie umiejętności i jest bardzo szybki, ale być może wyczerpał już krąg znajomych, którzy mogą pomóc mu w powrocie na szczyt. Tego nie wiemy, jednak chyba nie tylko mnie dziwi fakt, że tak szybki kierowca, tak dobry inżynier i tester i tak mocna marketingowa postać nie ma jeszcze kontraktu na starty w swoim naturalnym środowisku.
if (typeof CeneoAPOptions == „undefined” || CeneoAPOptions == null)
{
var CeneoAPOptions = new Array();
stamp = parseInt(new Date().getTime()/86400, 10);
var script = document.createElement(„script”);
script.setAttribute(„type”, „text/javascript”);
script.setAttribute(„src”, „//partnerzyapi.ceneo.pl/External/ap.js?”+stamp);
script.setAttribute(„charset”, „utf-8”);
var head = document.getElementsByTagName(„head”)[0];
head.appendChild(script);
}
CeneoAPOptions[CeneoAPOptions.length] =
{
ad_creation: 57178,
ad_channel: 11474,
ad_partner: 9209,
ad_type: 1,
ad_content: '470,540,850′,
ad_format: 6,
ad_newpage: true,
ad_basket: true,
ad_container: 'ceneoaffcontainer57178′,
ad_formatTypeId: 2,
ad_contextual: true,
ad_recommended: false,
ad_forceCategory: false,
ad_includePrice: true,
ad_includePicture: true,
ad_includeRating: false,
ad_customWidth: 640,
ad_rowCount: 1,
ad_columnCount: 3,
ad_bdColor: '9370db’,
ad_bgColor: 'ffffff’,
ad_txColor: '000000′,
ad_pcColor: 'FF7A03′,
ad_boldPrice: false,
ad_fontSize: 12,
ad_imageHeight: 100
};
Szkoda
Gdy kilka dni temu relacjonowałem Rajd Monte Carlo, czułem spory smutek, że Robert Kubica przyjechał tam jedynie w roli kibica. Myślę, że niejeden z Was też. Relacje z rajdów stają się coraz obszerniejsze. To nie jest tylko patrzenie w live timing. Radio, streamy, filmowanie przez kibiców, zdjęcia – często sprawiają one, że mamy więcej emocji niż podczas wyścigów, szczególnie takich jak ten ostatni w Dubaju. Poza tym WRC stało się niezwykle ciekawe i emocji było mnóstwo do samego końca.
Ja żałuję rajdów z jeszcze jednego powodu. W momencie gdy powrót Roberta do Formuły 1 jest już praktycznie niemożliwy (wiem, wiem, mam zmienić tytuł bloga), sukces w rajdach byłby sukcesem na najwyższym poziomie motorsportu. Nie jestem pewien, czy – będące obecnie chyba w sferze marzeń – starty w WEC byłyby tak dużym osiągnięciem jak sukcesy w WRC.
Do 2006 roku Robert mógł liczyć na to, że koniunktura nie zniweczy jego ciężkiej pracy i nie zatrzyma talentu. Pieniędzy jeszcze na początku ubiegłej dekady było więcej w motorsporcie i prawdziwe talenty, takie jak Kubica, mogły się przebić. Dziś niestety nie jest to możliwe. Wystarczy spojrzeć na Karola Basza – duży talent, nie tak duży jak Kubica, ale nadal. Zaczynał swoje ściganie 5 lat później i już nie miał szans bez wielkiej kasy na dojście gdzieś wyżej.
Jestem przekonany, że jeszcze 10 lat temu, dla Kubicy znalazłoby się miejsce w fabrycznym „wurcu”. Teraz – chyba – nie było to możliwe. Czy temat Kubicy w WRC jest już skończony? Obawiam się, że tak.
Stracone szanse
Często w ostatnich tygodniach, gdy nadzieje kibiców na dobrą serię w 2017 roku maleją, pojawiają się stwierdzenia typu: a mógł nie jechać jakiegoś małego rajdziku w 2011, a mógł przyjąć ofertę jazdy w DTM w 2013 roku, a mógł przyjąć ofertę Citroena w 2013 roku, a mógł przyjąć ofertę Hyundaia w 2013 roku (wiele źródeł wskazuje na to, że taka oferta była, jednak RK ją odrzucił, choćby TUTAJ). No mógł – i co z tego? Problemem podejmowania decyzji jest to, że przyszłości nie da się przewidzieć. Równie dobrze moglibyśmy teraz mówić „a mógł nie wybierać World Series by Renault na 2015 rok tylko zostać w GP3 albo pójść gdzieś indziej” gdyby w sezonie 2005 nie powiodło mu się albo jego zespół nie miałby tak dobrego auta. Ale taki jest Robert – podejmuje decyzje sam i sam ponosi ich konsekwencje. Do pewnego momentu były one słuszne. To że doszedł do F1 to nie był nasz sukces tylko jego. To, że odszedł z niej w jeden z głupszych w historii sposobów też jest jego dramatem. My jednak jesteśmy od tego, by kibicować mu gdy jest dobrze i wspierać go, gdy jest źle. Przyszedł czas na to drugie.