Jest to bardzo ważny wywiad i pierwszy tak kompleksowy, w którym Robert otwarcie mówi o tym co czuje i jak obecnie wygląda jego sytuacja – zapraszam do lektury. Część tłumaczenia pochodzi z serwisów autoklub.pl i sport.pl.
Podczas gdy sezon Formuły 1 kończy się w Brazylii, ty zdecydowałeś się wystartować w Rallye du Var, ostatniej rundzie Rajdowych Mistrzostw Francji. To chyba ciężkie dla ciebie być tutaj, kiedy cała akcja toczy się za oceanem?
RK: Nie, nie mam z tym problemu, bo nie porzuciłem Formuły 1. Poza jednym czy dwoma wyścigami, których nie oglądałem, bo byłem zajęty, obejrzałem całe mistrzostwa w TV. Jest jednak jedno nieprzyjemne uczucie.
Rozczarowanie?
RK: Nie, to nie to. Zwyczajnie trudno pogodzić się z faktem utraty ulubionej rzeczy, szczególnie gdy jest się tak bardzo zależnym od spraw, na które nie ma się wpływu. To uczucie nie chce mnie opuścić. Teraz jest mi znacznie trudniej śledzić Formułę 1 w telewizji niż jeszcze rok temu. Wtedy byłem bardzo chory, przechodziłem kolejne operacje – jedna po drugiej i bardziej martwiłem się o to, jak odzyskać sprawność po kontuzjach. Formuła 1 była wtedy najmniejszym z moich zmartwień. Kiedy jednak wróciłem za kółko – w symulatorze, aucie drogowym, aucie GT, zdałem sobie sprawę, że moja szybkość jest taka sama. Wtedy wszystko się zaczęło. Nie jest mi łatwo śledzić Formułę 1 jako kibicowi.
Co myślisz, kiedy oglądasz wyścig w telewizji? Masz myśli, że życie jest niesprawiedliwe?
RK: Nie. Powiedzmy po prostu, że tęsknię za ściganiem się. To mój największy problem I przez to najbardziej cierpię. Kiedy jestem zajęty testowaniem na torze czy rajdami, to nie myślę o tym, jestem zajęty czymś innym. Ale kiedy w niedzielne popołudnie po wyścigu jestem w domu myślę sobie, że prowadzę nudne i monotonne życie. Z drugiej strony nie można mieć od życia wszystkiego, czego się pragnie. Jestem zadowolony z tego, gdzie jestem dziś. Muszę pracować, walczyć. Będę potrzebował również trochę szczęścia aby rehabilitacja przyspieszyła. Czuję się lepiej, ale potrzeba jeszcze sporo czasu aby w pełni wyzdrowieć.
Kiedy zacząłeś myśleć o powrocie do rywalizacji?
RK: Szczerze mówiąc, nawet przez myśl mi nie przeszło, że nie wrócę. Przeciwnie – byłem pewien, że kiedyś ponownie ustawię się na starcie. Rzeczywiście, miałem nadzieję, że usiądę za kierownicą bolidu Formuły 1 wcześniej, ale niestety nie wyszło.
Kiedy po raz pierwszy siadłeś za kółko?
RK: Pierwszy raz za kierownicą samochodu rajdowego siadłem w sierpniu 2011 r.
Jaki to był samochód?
RK: Moje Renault Clio S1600. Było to już jakiś czas temu, a potem przeszedłem serię operacji i nie mogłem przez długi czas jeździć. Przez półtora miesiąca nie mogłem nawet zbliżyć się do samochodu. Aby wrócić na najwyższym poziomie muszę ciągle trenować i spędzić dużo czasu za kierownicą. Teraz, kiedy od 3 miesięcy jeżdżę, moje wyniki poprawiły się znacząco i mam nadzieję, że mogę kontynuować powrót w takim samym tempie jak ostatnio.
Jakie są Twoje fizyczne ograniczenia? Co potrafisz zrobić za kółkiem, a czego nie?
RK: Mam jeszcze pewne ograniczenia, ale potrafię kierować już tylko prawą ręką. Mam sesje treningowe, że najpierw kieruję tylko lewą, a potem tylko prawą. Pół roku temu było to niemożliwe. Jestem naprawdę zadowolony z tego, jak moje ciało reaguje, mimo że podczas zakrętów odczuwam pewne niedogodności. Niesamowite, jak mózg, jak nasze organizmy są zdolne przystosować się do różnych trudności.
Problem polega na tym, że moje ramię jest nieco zablokowane. Cały czas istnieje pewne ograniczenie ruchu nadgarstka i łokcia. To na pewno nie kwestia siły. Pracowałem nad mięśniami i zostało to już załatwione, tu wszystko jest w porządku. To wyszło dużo później po wypadku, bo przez pierwsze miesiące jakoś to funkcjonowało.
Będziesz musiał przejść kolejne operacje?
RK: Cały czas z lekarzami zastanawiamy się nad poprawą ruchliwości ramienia, bo moim priorytetem wciąż jest powrót do Formuły 1. Ale dziś to temat nieaktualny. Nie mogę w takim stanie kierować w kokpicie. Kiedy pewnego dnia ręka będzie funkcjonować normalnie, jest wielka szansa na to, że wrócę. Ale jeżeli się to nie uda, powrót będzie trudny. Chyba że podwoimy szerokość kokpitu albo przynajmniej powiększymy go o 20 cm. Oczywiście można to poprawić kolejną operacją. Tyle że ja miałem już wiele zabiegów i trzeba rozważyć ryzyko kolejnego. Operacji nigdy nie robi się za darmo, natura zawsze wystawia za nie rachunek.
Jeżeli się nie uda, to co wybierzesz?
RK: Dziś to nie jest trudne, bym znalazł zajęcie za kierownicą w wyścigach Grand Tourisme. Moje nazwisko ma jeszcze pewną wartość. W rajdach nie mam zbyt dużego doświadczenia, muszę się dużo nauczyć, odłożyć na bok ambicje. W przyszłym roku nabijałbym kilometry, ale muszę szybko podjąć decyzję, bo czasu pozostało mało. Rozmawiam z M-Sport (prywatny zespół, który wystawi w przyszłym roku zespół jeżdżący samochodami Forda) i Citroenem, ale jeszcze nie zdecydowałem, czy w ogóle będę startować w rajdach.
Jeżeli wybiorę rajdy, 2013 będzie rokiem przeznaczonym na naukę, na zdobywanie doświadczenia, bez oglądania się na wyniki. Po prostu jazda, jazda, jazda, pokonywanie kilometrów. Aby pewnego dnia osiągnąć najwyższy poziom w mistrzostwach świata, trzeba przyzwyczaić się do różnego rodzaju nawierzchni, ale nie najszybszym samochodem. Starty w rundach mistrzostw świata w przyszłym roku byłyby początkiem programu, przewidzianego na 2-3 lata. Trwają rozmowy – i zobaczymy…
Nie ma już fabrycznego teamu Forda, tylko jest prywatny zespół, a to duża różnica. Rozmawiam z M-Sportem i Citroenem na temat ewentualnej przyszłej współpracy, ale ponieważ nie podjąłem jeszcze decyzji czy wybiorę rajdy, czy wyścigi, nie ma sensu mówienie o planach. Muszę się szybko zdecydować, ponieważ już wkrótce rozpocznie się sezon 2013.
Jakie kryteria bierzesz pod uwagę przy dokonywaniu wyboru?
RK: Wszystko zależy od możliwości, jakie będę miał w rajdach. Zobaczymy, co mi zaproponują. Bo nie chcę jeździć w rajdach przez rok i potem w listopadzie nie wiedzieć, co będę robił w 2014. Jeżeli postawię na rajdy, musi to być program na dwa lub trzy lata, pozwalający osiągnąć najwyższy poziom.
Być może rezultat w Rallye du Var wpłynie na twoją decyzję i skłonisz się ku rajdom?
RK: To dziwne – z jednej strony jestem bardzo zadowolony z szybkości, jaką pokazałem w tym rajdzie, ale z drugiej strony nie jest łatwo zmienić dyscyplinę wiedząc, że nadal masz tę szybkość. Mógłbym oczywiście uprościć sprawę i uznać, że koniec z wyścigami. Wiem tylko, że nie mogę robić w F1 tego, co robiłem przed wypadkiem więc muszę wybrać inny kierunek, zrobić kolejny krok w mojej karierze. Zobaczymy…
Jak to zrobiłeś, że jesteś takim optymistą po tym, co przeszedłeś?
RK: Czasami moje wypowiedzi sprawiają wrażenie, że jestem optymistą, podczas gdy to wcale nie jest prawda. Trudno mi to wytłumaczyć, nie mam ochoty zagłębiać się w to, co się mi przydarzyło, wiedzieć, czy żyje mi się dobrze, czy nie. Muszę się z tym wszystkim pogodzić. Nie mam wyjścia. Natychmiast po moim wypadku w ubiegłym roku powiedziałem, że jestem zadowolony, że z tego w ogóle wyszedłem. Kiedy jesteś w szpitalu, kiedy widzisz ludzi, którzy nie mieli tyle szczęścia co ty, to wtedy starasz się to relatywizować. Często nie przywiązujemy wagi do wielu rzeczy. Kiedy wszystko idzie dobrze, życie jest piękne i zdrowie w porządku, zdarzy się coś głupiego, a my od razu się na to skarżymy. Kiedy jednak jesteś przykuty do łóżka szpitalnego, nie możesz wstać, wtedy małe rzeczy zaczynają sprawiać ci radość. W takich momentach jesteś nawet czasami bardziej zadowolony, nawet gdy nie masz tego, o czym marzysz.
Te wypowiedzi pokazują, jak silnym człowiekiem jest Robert i jak silnym charakterem dysponuje, choć widać zarazem, jak przeżywa wszystko to, co się stało. Brawa dla L`Equipe za tak świetny wywiad.
Jak pamiętamy, Robert w Rallye du Var wypadł przez błąd swojego pilota, Emanuele Inglesiego, któremu w opisie skleiły się kartki, przez co zamiast „Lewy 3” podyktował Robertowi „Lewy 5”. W efekcie tego Kubica wszedł w zakręt kilkadziesiąt kilometrów za szybko i przeżył bardzo groźny wypadek, w którym na szczęście nikomu nic się nie stało. Niestety, w wyniku wypadnięcia z trasy spłonął Citroen C4 WRC, który jechał Polak. Dziś ukazało się zdjęcie tego zakrętu z widocznymi śladami hamowania:
W „Polska – Gazeta Krakowska” ukazał się dziś z kolei krótki wywiad z Jakubem Gerberem, byłym pilotek Roberta, który mówi o wypadku w Rallye du Var i słowach Roberta o winie za ten incydent Emanuele Inglesiego: „Ten koszmar, niczym zły sen, może się przytrafić
każdemu, z reguły tylko raz w karierze. Powody są czysto techniczne, bo
kartki potrafi skleić choćby jedna kropelka wody. Są pewne dżentelmeńskie umowy między pilotem a kierowcą, które zawierają się w kwestii zatrzymywania niektórych wydarzeń tylko do swojej wiadomości. Jeśli tu taka informacja pojawiła się, na pewno była wynikiem taktyki i planu. Jeśli błąd faktycznie popełnił pilot, to nie można obciążać kierowcy, który przecież w trakcie jazdy nie łypie jednym okiem w notatki.„
Przypomnę teraz nieco informacji z wczoraj:
Włoski serwis motorozone.it podał, że prawdopodobny jest występ Roberta Kubicy na Driver Rally Show, które odbędzie się między 14 a 15 grudnia w San Bonifacio we Włoszech. Polak miałby w nim wystąpić swoją Skodą Fabią WRC.
Informacja ta została podana jeszcze przed Rallye du Var, nie wiadomo zatem, czy Kubica, który wstępnie zgodził się wziąć udział w imprezie, będzie nadal
zainteresowany startem.
Kubica już raz brał
udział w tej imprezie – w 2009 roku wspólnie z Jakubem Gerberem. Polak,
jadący wtedy Renault Clio S1600 nie ukończył rajdu.
Bardzo ciekawe wideo można z kolei zobaczyć dzięki Citroen Racing, które podsumowało ostatni weekend. Niestety, całość jest po francusku, ale najbardziej przyjemne dla oka są ujęcia polskich kibiców i przejazdy onboard Roberta. Oto film:
Aktualizacja godz. 13:40
Citroen jest bardzo zainteresowany współpracą z Robertem Kubicą i ostatnio w Paryżu złożył Polakowi propozycję współpracy.
Kubica miałby startować Citroenem DS3 WRC w przyszłym sezonie Mistrzostw Świata, jednak problemem pozostaje budżet. Znaczną część startów Roberta sfinansowałby francuski koncern, jednak Kubica musiałby znaleźć sponsorów, którzy dołożyliby resztę. Mówi się o kwocie 2-3 mln Euro.
„Jesteśmy zainteresowani czymś więcej z Robertem w Citroenie DS3 WRC w przyszłym sezonie. Czasami jeździmy 3 samochodami, w tym roku było to nawet pięć, więc byłoby możliwe danie mu auta. Tym czego potrzebujemy jest zebranie budżetu, bo nie możemy mu dać samochodu tak po prostu. Myślę jednak, że znalezienie partnera dla niego będzie możliwe” – powiedział Autosportowi Yves Matton.
Aktualizacja godz. 18:55
Zgodnie z wcześniejszymi informacjami jednego z włoskich portali, Robert Kubica ma pojawić się w San Bonifacio we Włoszech na Driver Rally Show. Organizatorzy tak reklamuję tę imprezę:
Aktualizacja godz. 23:20
Pojawiło się kolejne video z Rally du Var z Robertem:
Za pomoc w tworzeniu wpisu dziękuję Maciej P. i Fabek
Źródło: autoklub.pl, sport.pl, L`Equipe, autosport.com, dominiracing.com
Strona powrotroberta.blogspot.com jest na facebooku oraz Twitterze! Dołącz do osób go lubiących i bądź na bieżąco!
Więcej o całej F1 na MC Formula i f1ultra.pl