Przed nami europejska część kalendarza. Jest to idealna okazja do wprowadzenia modyfikacji w swoich konstrukcjach, jednak nie tym razem. Zespoły z czołówki nie spodziewają się w najbliższym czasie rozwiązań dającym im rozwikłanie kluczowych problemów.
Jak na razie w tym sezonie, ze względu na wpływ ograniczenia kosztów i wyzwania logistycznego pierwszych wyścigów na dużą skalę, żaden z czołowych zespołów nie wprowadził żadnych znaczących poprawek do swoich nowych samochodów.
Rozpoczęcie europejskiej części sezonu daje najlepsze możliwości do wprowadzenia zmian. Jednak najbliższy wyścig na torze Imola to runda, podczas której odbędzie się pierwszy sprint. To oznacza zmieniony harmonogram weekendu i bardzo mało czasu na przetestowanie ewentualnych nowych części.
Ferrari uważa, że przy zaledwie jednej godzinie treningu przed pierwszą piątkową sesją kwalifikacyjną nie ma wystarczająco dużo czasu na ocenę nowych części i idealne ustawienie bolidu na resztę weekendu.
Zamiast tego, szef zespołu Ferrari, Mattia Binotto, mówi, że poważne ulepszenia będą czekać na kolejne wyścigi, ponieważ zespół zamiast tego chce skoncentrować się na wyeliminowaniu porpoisingu i innych problemów, które napotkali w Australii w zeszły weekend.
„Myślę, że będzie to trudny weekend, jeśli chodzi o wprowadzanie aktualizacji i próby ich oceny w piątkowym treningu, ponieważ oczywiście trzeba się skupić na popołudniowych kwalifikacjach” – powiedział Mattia Binotto.
„Jeżeli chodzi o nas, na torze Imola nie będzie wiele poprawek, bo znowu uważamy, że to nie będzie właściwe miejsce”.
„Postaramy się jednak rozwiązać problemy, z którymi borykamy się do tej pory. Myślę tu o odbijaniu, które miało wpływ na nasze wyniki podczas weekendu [w Australii]”.
„Ponownie spróbujemy popracować nad tym konkretnym punktem. Ale jeśli chodzi o ulepszenia i te bardziej, powiedzmy, znaczące, to będzie to miało miejsce w dalszej części sezonu”.
Szef zespołu Ferrari odniósł się również do formy swojej ekipy. Kierowcy z Maranello mają do dyspozycji bardzo dobre narzędzia do ścigania. Postęp poczyniony przez inżynierów jest na tyle duży, że Binotto jest zaskoczony.
„Z pewnością jestem zaskoczony” – powiedział. „Myślę, że ciężko pracowaliśmy i położyliśmy duży nacisk na rok 2022. Wiedziałem, że to świetny zespół i jakoś poprawiliśmy się w porównaniu z poprzednimi sezonami”.
„Miałem nadzieję, że na początku sezonu będę miał konkurencyjny samochód, ale z pewnością nie spodziewałem się tak dobrego początku sezonu”.
„Nadal jednak wierzę, że różnica między nami a innymi może być bardzo niewielka. Myślę, że ostatnie wyścigi to potwierdziły i z pewnością w kolejnych wyścigach będzie wspaniała walka.”
„Nic istotnego” w Mercedesie
Mercedes boryka się z problemami, które nie są łatwe do zdiagnozowania i wyeliminowania w krótkim czasie. Pojawiły się sugestie, że możemy się spodziewać szeregu poprawek w bolidzie W13. Jednak George Russell mówi, że należy spodziewać się tylko kilku mniejszych usprawnień.
„Niestety, w najbliższym czasie nie ma nic istotnego w przygotowaniu” – powiedział kierowca Mercedesa.
Russell twierdzi, że zrobili postęp względem początku sezonu, ale nie jest on na tyle duży, aby zobaczyć go na tle rywali.
„To się nie stanie z dnia na dzień. To zajmie kilka wyścigów. Myślę, że będą małe rzeczy, będą stopniowe kroki, ale zdajemy sobie sprawę, że nasi rywale będą robić to samo, więc może nie być jasne dla ludzi z zewnątrz, że zrobiliśmy postęp, ponieważ Ferrari i Red Bull będą również robić postępy”.
Szef Mercedesa, Toto Wolff, wyjaśnił podczas GP Australii, że zespół obawiał się pośpiechu z aktualizacjami, zanim zrozumiał słabość W13, ryzykując, że będzie bardziej zdezorientowany co do problemów.
„Myślę, że po prostu uczymy się samochodu, uczymy się opon” – wyjaśnił. „Nic, co zrobiliśmy w ten weekend, nie uwolniło potencjału aerodynamicznego ani nie zmniejszyło podskakiwania. Wciąż jesteśmy w tym samym miejscu”.
Jakub Andrusiewicz
źródło: Autosport.com