Przed GP USA McLaren ponownie przyjrzał się incydentowi z pierwszego okrążenia GP Singapuru i zdecydował, że Lando Norris złamał wewnętrzne ustalenia zespołu. Teraz czekają go reperkusje.
W pierwszym zakręcie pierwszego okrażenia rywalizacji na Marina Bay Circuit Norris agresywnym manewrem po wewnętrznej wypchnął nieco Piastriego, doprowadzając nawet do kontaktu.
Piastri skarżył się, że był to bardzo agresywny atak, sugerując, że Lando powinien mu oddać pozycję. Sędziowie nie dopatrzyli się tu przewinienia, a wewnętrzny ogląd sytuacji przez McLarena wykazał, że Norris bronił się przed uderzeniem w Verstappena i nie ma tu potrzeby ingerencji zespołu. Z tym werdyktem nie zgadzał się Piastri, który w późniejszych komunikatach odburkiwał inżynierowi wyścigowemu.
“Jeżeli unikanie uderzenia w inny samochód ma polegać na uderzeniu w kolegę z zespołu to jest to g*wniana robota” – stwierdził Piastri przez radio.
Niezadowolenie Piastriego widać po jego zachowaniu po mecie. W momencie, gdy mówił do niego CEO McLarena, Zak Brown, gratulując tytułu mistrza świata i dziękując liderowi klasyfikacji generalnej kierowców F1, ten odłączył radio zespołowe.
Jak się okazuje, Piastri wywalczył w McLarenie ponowne przyjrzenie się tej sprawie.
“Sprawa została ponownie rozpatrzona i będą konsekwencje wobec mnie, trwające do końca sezonu. To nie jest tak, że wszystko uchodzi mi na sucho, ale jednocześnie to był mały incydent. Była jednak możliwość podjęcia próby uniknięcia go” – powiedział Lando Norris w rozmowie ze Sky Sports przed GP USA.
“Powiedziałem po wyścigu, że nie stać mnie na błędy czy jakikolwiek kontakt. Ryzykuję bowiem swoje szanse na mistrzostwo i jeżeli coś pójdzie nie tak, stracę je. Oczywiście są to reperkusje są tylko wobec mnie, ale jeżeli chodzi o ściganie, możemy walczyć tak, jak zawsze” – dodaje Anglik.
O wewnętrzne ustalenia w Mclarenie był pytany Oscar Piastri, jednak nie chciał on wchodzić w szczegóły.
“Rozmowy po Singapurze były bardzo produktywne i odbyły się z udziałem wszystkich. Konkluzja była taka, że to, co wydarzyło się w Singapurze nie jest tym, czego chcemy, nie jest to ściganie pożądane w zespole. Ostatecznie Lando wziął na siebie odpowiedzialność za to. Teraz to już przeszłość, a zasady naszego ścigania nie zmieniają się w związku z tym” – powiedział lider klasyfikacji generalnej kierowców Formuły 1.
“Mamy ustalone ramy naszego ścigania nie bez powodu i nie ma teraz potrzeby ich zmiany. Poradziliśmy sobie z tym. Nie mogę powiedzieć, jakie konsekwencje czekają Lando, to jest tylko do wiadomości zespołu. Wziął na siebie odpowiedzialność i jest za to pewna forma reperkusji” – dodał Piastri.
Zobaczymy, jak będzie wyglądało ściganie kierowców McLarena w ten weekend. Harmonogram GP USA znajdziecie tutaj.
Na podstawie: racingnews365.com


