Robert Kubica w rozmowie z Motowizją podsumował pierwszą rundę WEC w Katarze i powiedział o relacjach z ekipą fabryczną Ferrari.
Robert Kubica wraz z AF Corse #83 zajął 2. miejsce w 1812KM Kataru co było pozytywną niespodzianką. Trzeba powiedzieć, że wspólnie z Yifeyem Ye i Philem Hansonem przejechali oni świetny wyścig i tylko w jednym momencie ekipa miała pecha z samochodem bezpieczeństwa.
“Większość szans i sytuacji, które mieliśmy w tym wyścigu wykorzystaliśmy. Wszystkie szanse, które mogliśmy wykorzystać – wykorzystaliśmy. Myślę, że w piątek rano przed wyścigiem i w trakcie wyścigu bralibyśmy w ciemno to drugie miejsce. Liczba punktów jest większa niż mieliśmy na papierze. Myślę, że teoretycznie pierwsza piątka – szóstka to powinno być nasze maksimum” – mówi Robert Kubica.
“Oczywiście, to nie oznacza, że niektórych spraw nie mogliśmy zrobić lepiej i w ten sposób mniej sobie utrudnić zadanie, ale i tak myślę, że wywieźliśmy z Kataru nasze maksimum. Myślę, że tempo naszego wyścigu nie było najlepsze. Wszyscy byli bardzo blisko siebie. Myślę, że kwalifikacje pokazały realny układ sił. Szóste miejsce to pozycja na miarę naszych możliwości. W czasówce byliśmy blisko maksimum, mi nie udało się złożyć okrążenia. W wyścigu zaskoczył nas gorszy rytm wyścigowy rywali” – dodaje Robert.
Jak się okazuje, podczas swojego stintu Robert miał jeden moment grozy, który kosztował jedną pozycję.
“W kluczowym momencie, gdy walczyliśmy z BMW po 1. pit-stopie, jedno Porsche GT wjechało w mój tył auta Myślałem nawet, że była awaria, że coś jest uszkodzone i to mnie wybiło z rytmu i przez to BMW wyjechało z naszego pit-stopu przed nami” – przyznaje Kubica.
Bardzo ważna w tym wyścigu była strategia i trzeba przyznać, że w tym aspekcie Robert Kubica miał bardzo dużo pracy.
“Zdecydowaliśmy… tak naprawdę muszę się trochę pochwalić bo to był mój pomysł przed wyścigiem, żeby naszą strategię zoffsetować. Zdecydowaliśmy się znacznie skrócić pierwsze stinty. Założyliśmy że cały wyścig będzie z zieloną flagą i wyszło nam, że ostatni stint trwałby 14 minut więc skróciliśmy pierwsze by mieć przewagę opon nad rywalami. Udało się wykonać ten scenariusz i w odpowiednim momencie była neutralizacja” – mówi Robert.
Kubica znów był “gościem od brudnej roboty” i postawił na sukces zespołu.
“To nie pierwszy raz, gdy ktoś musi się poświęcić. Nie od dziś moją mocną stroną jest dbanie o opony i wykonanie mojej misji w jak najkrótszym czasie” – mówi Kubica.
“Myślę, że zmiana Phila też jest na plus, jestem mile zaskoczony współpracą z nim. Jest młodym kierowcą, ale z dużym doświadczeniem w wyścigach długodystansowych i widać w nim to podejście w wyścigach długodystansowych, które ja sobie bardzo cenię” – mówi Kubica.
Końcówka wyścigu była dość nerwowa, również ze względów strategicznych. Słyszeliśmy sporo komunikatów Roberta, ale też informacje do jadącego za nim auta #51 by utrzymać pozycje.
“Jak powiedzieli, że przez ostatnie 10 minut pozycje są zamrożone to tak było. W momencie gdy znaleźliśmy się z przodu to musieliśmy dbać nie tylko o swoje sprawy, ale też o jak najlepszy rozwój tego wyścigu. To nie jest moja rola bo ja powinienem zajmować się prowadzeniem wozu, tego żółtego. Wiem, że wyszły pewne rozmowy, ale nie wiem które. Było sporo dyskusji, w niektórych momentach trochę niepotrzebnych” – przyznaje Kubica.
Wielu kibiców po kwalifikacjach i w trakcie wyścigu zadawało sobie pytanie, czy AF Corse #83 ma takie samo auto jak zespoły fabryczne, zwłaszcza, że w czasówce przewaga fabryk wynosiła 0,9 sekundy. Co na ten temat mówi Kubica?
“Mamy do dyspozycji najlepsze narzędzia, które są dostępne w danym momencie. Myślę, że to odpowiedź, która w pełni wszystko pokazuje. Wiadomo, że w wyścigach jest wiele niuansów, wiele elementów, które mają spore znaczenie. Myślę, że w Katarze akurat niektóre elementy miały spore znaczenie jeżeli chodzi o tempo, zwłaszcza w kwalifikacjach. Ale myślę, że to zostanie wyeliminowane na następny wyścig” – stwierdza Kubica.
W AF Corse #83 zaszły pewne zmiany w porównaniu z poprzednim rokiem. Jest między innymi nowy inżynier, Jonas Vanpachtenbeke.
“Do zespołu dołączył Jonas, którego znam z WRT – był inżynierem siostrzanego auta. Myślę, że współpraca od początku ułożyła się bardzo dobrze. Na pewno nie ma łatwego zadania bo testowaliśmy bardzo mało. Jego wiedza na temat naszego auta będzie rosła” – mówi Robert.
Teraz przed kierowcami WEC półtora miesiąca przerwy. Robert przyznaje jednak, że testów nie będzie sporo.
“Z testami jest tak, że chcielibyśmy jeździć, ale nasze możliwości testowe są bardzo ograniczone. W całym sezonie możemy jako zespół prywatny testować 4 dni. Wykorzystaliśmy już dwa dni, dlatego testów będzie mało. Dodatkowo będziemy mieli testy tzw. endurance – 36-godzinne by spróbować przejechać taki dystans. To wyzwanie przede wszystkim dla sprzętu. Podczas tego testu będziemy łączyć załogi z Ferrari fabrycznym” – mówi Kubica.
Mimo wszystko Robert jest pozytywnie nastawiony przed rywalizacją na Imoli.
“W ubiegłym roku mieliśmy tu bardzo dobre tempo, teraz liczymy na takie samo, ale że nie popełnimy takich błędów jak rok temu. Imola powinna być dobra bo nasze auto radzi sobie dobrze na takich torach, gdzie agresywnie atakuje się tarki. Oczywiście w motorsporcie wszystko może się szybko zmienić. Myślę, że w tym roku jesteśmy dużo lepiej przygotowani do najważniejszego wyścigu, do 24h Le Mans. Mamy nowych ludzi – inżyniera, szefa mechaników i na pewno pozostały czas wykorzystamy” – dodaje Robert.
Źródło: Motowizja