Doczekaliśmy się stanowiska zawodników w związku z wysokimi karami za przekleństwa, nałożonymi przez nich na FIA.
FIA na poważnie zajęła się językiem używanym przez kierowców nie tylko Formuły 1, ale również innych serii wyścigowych. Po karach dla Maxa Verstappena i Charlesa Leclerca, w tym roku ukarany został Adrian Fourmaux, kierowca Hyundaja WRC, który początkowo walczył w czołówce Rajdu Szwecji, ale w sobotę zaliczył dwie wpadki. Najpierw zapomniał zapiąć kasku, a dwa OS-y później zakopał się w zaspie śnieżnej.
Do rywalizacji wrócił dzięki SuperRally w niedzielę. Po zakończeniu jednego z OS-ów, Fourmaux stwierdził w tradycyjnej rozmowie z reporterem: „z*ebaliśmy wczoraj” („We fu*ked up yesterday). Przeprowadzający wywiad przeprosił od razu widzów za „język”, a francuski kierowca potem wyjaśniał, że nie miał zamiaru nikogo obrażać.
Mimo to dostał on karę €30 tys. z czego €20 tys. jest w zawieszeniu. Ta decyzja nie spodobała się stowarzyszeniu kierowców WRC – World Rally Drivers Association (WoRDA). Wystosowali oni specjalne oświadczenie.
Co ciekawe, kierowcy WRC przyznają, że zostali zainspirowani przez “kolegów z GPDA”, a zatem stowarzyszenia kierowców Formuły 1.
“Po pierwsze i przede wszystkim chcemy oświadczyć, że – podobnie jak w każdym sporcie – sportowcy muszą podporządkowywać się decyzjom sędziów. Ta zasada nie jest przez nas podważana” – zaznaczają kierowcy, jednoznacznie kierując swoje dalsze słowa do prawodawców.
“Jesteśmy profesjonalistami, a rajdy to nasz zawód. Podczas jego wykonywania musimy stawiać czoła ekstremalnym warunkom i robimy to z nieustanną pasją – czy chodzi o jazdę przez gęsty las, zamarznięte drogi, mroki nocy, kurz nawierzchni szutrowych. Naciskamy samych siebie do limitu – przeciwko maszynie, przeciwko czasowi i przeciwko naszym limitom” – piszą zawodnicy.
“Oprócz jazdy, nasza rola w dzisiejszych czasach jest większa. Dziś kierowcy i piloci rajdowi są nie tylko sportowcami, ale również artystami, twórcami treści i osobowościami medialnymi. Czy to przed smartfonami kibiców czy oficjalnymi kamerami WRC, spodziewa się od nas nieustannej dostępności – przed, w trakcie i po zawodach.”
“World Rally Drivers Alliance (WORDA) zawsze znała swoje obowiązki i współpracowała w konstruktywny sposób ze wszystkimi udziałowcami, łącznie z prezydentem FIA, w celu promowania i rozwoju naszego wspaniałego sportu dla wspólnej korzyści. Niestety, w ostatnich miesiącach nastąpiło alarmujące zaostrzenie sankcji nakładanych na kierowców za drobne, jednostkowe i nieintencjonalne lapsusy językowe. Osiągnęło to nieakceptowany poziom” – piszą kierowcy.
Następnie zaznaczają oni, że te sytuacje nie mogą być oceniane i osądzane na równi z celowym obrażaniem czy aktami agresji. Dodatkowo kierowcy, dla których język angielski nie jest językiem ojczystym nie zawsze mogą znać pełne rozumienie używanych słów oraz ich konotacje.
“Sekundy po ekstremalnym skoku adrenaliny, nie da się oczekiwać perfekcyjnej i systematycznej kontroli nad emocjami. Rajdy są ekstremalne, a ryzyko dla sportowców, intensywność ich skupienia i przedłużające się dni dochodzą do limitów” – piszą zawodnicy.
“W związku z tym podważamy zasadność nakładania jakichkolwiek kar. Dodatkowo kosmiczne kary nie są adekwatne do zarobków i budżetów rajdowych. Jesteśmy zaniepokojeni publicznym odbiorem tych znaczących sum, które sugerują, że to środowisko, w którym pieniądze się nie liczą” – czytamy w oświadczeniu.
Również kierowcy WRC zastanawiają się, na co idą pieniądze nakładane tymi karami i wskazują brak transparentności ze strony FIA w tej kwestii.
“Negatywny odbiór dotyczący tych kar znacznie przekracza skutki lapsusów językowych. Wzywamy do dialogu FIA z WoRDA by znaleźć wspólne i pilne rozwiązanie” – kończą zawodnicy.
Oświadczenie udostępniło na swoich profilach wielu kierowców WRC.