Charles Leclerc nazywa absurdalną swoją karę za przekleństwo podczas konferencji prasowej. Kierowca mówi też o swoim nowym koledze z zespołu.
Przekleństwa
Charles Leclerc jest drugim kierowcą w tym sezonie, który został ukarany za użycie przekleństwa podczas konferencji prasowej kierowców. W przeciwieństwie do Maxa Verstappena, który dostał karę prac społecznych, Leclercowi wymierzono grzywnę w wysokości 10 tys. euro.
Między innymi do tego odnosiło się oświadczenie Grand Prix Drivers Association, skierowane do ostatnich działań FIA.
„Myślę, że jesteśmy na tyle rozsądni, by wiedzieć, kiedy przekraczamy granice. Na torze to konieczne by ktoś, jakiś arbiter monitorował nasze zachowanie. Ale karanie za słowa, które – nawiasem mówiąc – nie były w nikogo skierowane, to absurd” – mówi Leclerc w rozmowie z La Repubblica.
„Są granice wszystkiego. Jako kierowcy, nie prosimy o wiele, po prostu trochę rozsądku. Dodatkowo, musi być większa transparentność. Na przykład, na co idą pieniądze z kar? Dotychczasnie mamy na to pytanie odpowiedzi” – dodaje Monakijczyk.
Wyzwanie Hamiltona
W rozmowie z podcastem Box Box Box, Leclerc odniósł się natomiast do przyjścia do Ferrari Lewisa Hamiltona.
„Lewis to siedmiokrotny mistrz świata, najbardziej utytułowany kierowca w historii Formuły 1. Będzie to dla mnie. Ale nie mogę się tego doczekać” – mówi kierowca Ferrari.
„Z jednej strony będę w stanie uczyć się od niego, jeżdżąc tym samym autem i to wspaniałe. Z drugiej, będę próbował udowodnić, że jestem w stanie osiągać tyle, co on. To dla mnie duża motywacja” – dodaje Leclerc.
Hamilton zamieni w Ferrari Carlosa Sainza, z którym Leclerc zazwyczaj wygrywał. Jak myślicie, czy z Lewisem też będzie sobie radził? Dajcie znać w komentarzu.
fot. Scuderia Ferrari Press Office