Szef Formuły 1, Stefano Domenicali potwierdził, że seria wprowadzi rotacyjność europejskich rund od sezonu 2026.
Formuła 1 zyskała w ostatnich latach ogromną popularność, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, co przyczyniło się do zwiększenia liczby wyścigów w tym kraju do trzech.
Organizować rundy Formuły 1 chcą kolejne kraje, jak Malezja czy RPA czy miasta, jak Chicago. W 2026 roku do kalendarza wejdzie GP Madrytu, a tor w Barcelonie deklaruje walkę o przedłużenie swojej umowy. Możliwa jest również organizacja GP Argentyny, drugi wyścig w Arabii Saudyjskiej czy debiut Rwandy w kalendarzu.
Kalendarz nie będzie mógł być jednak powiększany w nieskończoność, a zespoły mówią, że obecne 24 rundy to maksymalna liczba, jaką mogą zaakceptować. Obecne Concorde Agreement mówi o maksymalnie 25 rundach w sezonie.
W związku z tym Formuła 1 wpadła na pomysł, by europejskie wyścigi, których obecnie jest 10 w kalendarzu, rozgrywać na przemian.
„Mamy do ogłoszenia pewne wieści, całkiem niebawem, dotyczące możliwości rotacji europejskich grand prix i pewnych innych opcji, które nadejdą później. To coś, co oczywiście niebawem ogłosimy” – mówi Domenicali, cytowany przez planetf1.com.
Według Domenicaliego, kwestia rotacyjnych wyścigów została dobrze przemyślana pod kątem finansowym i strategicznym.
„To prawda, że mamy duże zainteresowanie nowych, potencjalnych torów, które chcą zagościć w kalendarzu. Nasz wybór zawsze będzie zbalansowany pomiędzy konkretnymi korzyściami finansowymi, jakie możemy mieć i wzrostem na rynkach, które uznajemy za te z największym potencjałem” – mówi Domenicali.
Jakie tory może dotknąć owa rotacyjność? Niebawem kontrakty kończą się torom Spa, Monza, Zandvoort i Imola. Niemal pewne wydaje się, że rotacyjność dotknie Spa i Zandvoort. Pytanie co z wyścigami we Włoszech i niebawem w Hiszpanii.
Stefano Domenicali mówi, że obecny kalendarz Formuły 1 jest dobrze zbalansowany jeżeli chodzi o liczbę wyścigów.
Na podstawie: planetf1.com